Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2018, 16:39   #579
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kilka dni później

Wbrew obietnicom Arla, pamięć Venory nie wracała. Czarnowłosa uśmiechała się do swego ukochanego, bawiła się z córką, ale świadomość pustki w głowie była niczym trucizna z wolna zabijająca jej osobę.
Balthazaar również od tamtego wieczoru więcej się nie zjawił, choć w głębi ducha Venora czekała i nie raz przyłapywała się na tym jak wypatruje za nim w dali. Coś jej podpowiadało, że mimo całego tego bełkotu o ziemi pogrążonej w płomieniach, dłużej spędzony czas ze smoczydłem mógłby przywrócić jej trochę wspomnień.
Arlo udawał, że nic się nie dzieje. Uśmiechał się, rozmawiał z nią, zabawiał Kal, pracował nad zaklęciami. Zupełnie jakby ostrzeżenie smoczydła było dla niego nic nie wartym bełkotem. To sprawiło, że czarnowłosa sama zaczęła sobie wmawiać, że faktycznie sprawa, z którą przybyło smoczydło, była nic nie znacząca lub przynajmniej nie było to coś czego nie zrobią bez niej. W końcu tyle lat świat radził sobie bez niej i nadal trwał.
Venora spędzała popołudnie na tarasie swej willi, skąd było widać całą okolicę na południe. Ciągnące się od wschodu na zachód wybrzeżę i zielonkawe wody morza, o którego nazwę nawet się nie dopytała.


Kalasir ćwiczyła jak co dnia w ogrodzie szermierkę. Ogrodnik, krzątał się przy żywopłocie doglądając zdrowia roślin i kwiatów. Venora pustym wzrokiem błądziła gdzieś w oddali mocno zmęczona próbami skojarzenia czegokolwiek ze swoją przeszłością. Nagle coś się stało i w głowie wyklarowała jej się jedna myśl.
-Krew na Śniegu…- wypowiedziała na głos słowa, które pojawiły się w jaźni. Zmrużyła oczy. Coś jej świtało, ale nie do końca rozumiała o co chodzi. - Krew na Śniegu... - powtórzyła raz i zaraz kolejny. Po chwili zaczęła to mruczeć pod nosem te słowa jak jakieś zaklęcie, starając sobie przypomnieć co one znaczyły. Venora powtórzyła tę frazę kilka razy, aż nagle poczuła, że czegoś jej brakuje. Z początku nie była pewna o co chodzi, ale w końcu dotarło do niej, że na ten potworny skwar na zewnątrz najlepiej byłoby się ochłodzić.
Nagle na jej twarzy zakwitł triumfalny uśmiech. Wszystko złożyło się w całość, gdy zrozumiała, że Krew na Śniegu kojarzy jej się z pięknym, lodowym mieczem, którego używała w przeszłości.
~ No dobrze... Drobny to sukces, ale przynajmniej jakiś ~ skomentowała w myślach. Zdecydowała się poszukać tego miecza na ścianie w holu. Choć była szansa, że Szpon Zimy leżał "pochowany" w krypcie razem z jej braćmi, Pożogą i elfią zbroją. Uśmiechnęła się szerzej, zdając sobie sprawę, że właśnie przypomniała sobie nazwę oręża. Ruszyła więc do chłodnego wnętrza zamku.

Venora maszerowała tak szybko, że niemal przebiegła przez swoją sypialnię. Po kilku sekundach była już w korytarzu, wodząc wzrokiem po ścianie od miecza do miecza. Tym razem nie musiała im się przyglądać. Doskonale wiedziała czego szuka i na końcu korytarza zrozumiała, że tego tu nie ma. Venora zeszła po schodach do głównego holu, a następnie do katakumb, dobrze pamiętając drogę. Dopiero stając przed drzwiami przypomniała sobie, że wejście było chronione zaklęciem Arla. Mimo to czarnowłosa wyciągnęła rękę i popchnęła drzwi. Ku jej zadowoleniu ustąpiły, otwierając się przed nią.
Gdy weszła do pomieszczenia, gdzie znajdowała się zbroja elfów, w głowie znów zaświtały jej w głowie słowa: córka generała Fingolfina. Czarnowłosa krótką chwilę zawiesiła swój wzrok na pancerzu, ale nie to było jej celem. Szybki rekonesans po wnętrzu celi wystarczył by zrozumiała, że nie ma tu miecza. Venora postanowiła jednak obejść stojącą na manekinie zbroję i to było dobre posunięcie. Dopiero z tyłu, za podestem dostrzegła drewnianą skrzynię.
Czarnowłosa w swej krucjacie by odzyskać pamięć, nawet nie zastanawiała się i przyklękła przed skrzynią, przyglądając się jej. Jeden z boków skrzyni miał przeszklenie i widać było przed nie nietypowy miecz. Miał pofalowane ostrze i wydawał się być stworzony z kawałka lodu.

- Nie wyglądasz na wygodny oręż... - mruknęła pod nosem Venora i zaczęła rozglądać się za tym by otworzyć skrzynię. Chciała wziąć miecz do ręki, bo liczyła, że będzie tak jak z Pożogą i samo dotknięcie go przyniesie jej jakieś okruchy pamięci. Niestety skrzynia nie miała wieka i im dłużej ją oglądała tym bardziej przekonywała się, że musi rozbić szybę by się do niego dostać. - No trudno - westchnęła i wstała. Wróciła do drzwi i zamknęła je by w razie narobienia hałasu, nie rozniósł się on po całym zamku. Wróciła do skrzyni, po drodze podnosząc Pożogę ze stojaka. Ostrze buchnęło ogniem, co wywołało w czarnowłosej przyjemnie uczucia. Następnie zamachnęła się i uderzyła w szklaną ściankę skrzyni.
Szklany boks rozpadł się w drobny mak, a Venora od razu poczuła chłodną aurę Szponu Zimy, która ewidentnie gryzła się z aurą Pożogi. Kobieta odłożyła ogniste ostrze na jego miejsce, a następnie uważając by nie pokaleczyć się okruchami szkła sięgnęła po lodowy miecz. Objęła dłonią rękojeść, a wtedy zimno broni poczuła w całej ręce. Jednak nie zlękła się tego, jakby jej ciało spodziewało się, że tak się stanie. Venora uniosła rękę z mieczem na wysokość swojego wzroku i przyglądając się ostrzu. Zimno aż parowało na jego powierzchni. Kobieta skupiła swoje myśli kiedy zdecydowała się zakręcić mieczem młynek. Przeszła na środek sali i w naturalny wręcz sposób przybrała postawę szermierczą. Pamięć jej mięśni była niespodziewana, a przecież ponoć wiele lat nie sięgała po broń. Czarnowłosa wyważyła sobie miecz w dłoni, a następnie zakręciła nim szeroki młynek.

Jej ruchy były zwinne i bardzo płynne, zupełnie jakby przez te wszystkie lata odpoczynku od wojaczki niczego nie zapomniała. Walka z powietrzem była banalnie prosta, a do tego jej ruchów nie krępował żaden pancerz. Czuła w środku, że choć jest szczęśliwym człowiekiem z kochającą rodziną, to jednak tęskni za szermierką. Z sentymentem spojrzała na ostrze lodowego miecza i nagle poczuła jak wracają wspomnienia z dnia, gdy pierwszy raz wzięła miecz do rąk. Lodowaty wiatr zapierający dech w piersi, skrzypiący śnieg tak biały, że aż oślepiał, oraz pokonany smok.
-Walczyłam u boku Helma…- skomentowała pod nosem, nieświadoma. Wtedy też przypomniała jej się chwila, gdy awatar boga spadł na ziemię niczym meteor by stanąć do boju ramię w ramię z nią - paladynką i rycerką.
Wróciło do niej uczucie rozpierającej serce dumy gdy później bóg wyciągnął do niej rękę by wydostała się z jaskini. Nazwał ją swym wybrańcem i pobłogosławił ją. To on przekazał jej informację jak zabijać nieśmiertelne smoki. W głowie jej się zakręciło i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że z wrażenia przestała oddychać. Odetchnęła, biorąc kilka głębokich oddechów i wbiła spojrzenie w pełną zbroję płytową, która teraz stanowiła dla niej symbol jej boga.
- Co się ze mną dzieje Helmie? O co w tym wszystkim chodzi? - powiedziała prawie błagalnym tonem podchodząc do zbroi zupełnie jakby sam jej patron tam stał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline