27-05-2018, 18:57
|
#27 |
| Zaza ujrzawszy pobojowisko w kuchni nagle znalazła się na pobojowisku obozu swojego klanu, gdzie jej rodzina i przyjaciele i wiele z najsilniejszych wojowników klanowych leżeli rozczłonkowani w kałużach krwi a czarne kruki ucztowały na ich wywleczonych poza ciało wnętrznościach. Zaza poczuła przypływ wściekłości - Matehia to hoa! - i rzuciła na przeciwnika zanim ten zdołał cokolwiek zrobić jej wielki topór rąbnął w ciało hobgoblina zanurzając się głęboko i łamiąc na swojej drodze wszystkie kości od szyi klinując się dopiero na wysokości mostka. Plugawa posoka obryzgała jej twarz ubranie i ścianę. Zaza musiała przytrzymać truchło nogą by wyszarpnąć z niego topór. Starszy mężczyzna leży pod ścianą, oddychając chrapliwie. Krwawi z wielu ran kłutych, hobgoblin chyba chciał go dłużej pomęczyć. Zanim Zaza jest w stanie cokolwiek zrobić, do pomieszczenia wpada Eric, trzymając w dłoni nóż myśliwski. - Zaza! Wszystko w p… - urywa na widok pobojowiska i trupa hobgoblina u stóp półorczycy. - Nie bój Stary, już po wszystkim. - powiedziała ciut zbyt zadowolona z siebie, zdaniem Erica. Popatrzyła na starszego mężczyznę potem na Starego - Czy powinniśmy … - Zadała niedokończone pytanie, ona sama potraktowała by mężczyznę jak dogorywające zwierzę i skrócić jego cierpienia ale Eric mógł na to patrzeć inaczej. - Widzę… Poradziłaś sobie z nim bez problemu. Pomóż mi podnieść tego biedaka, ten Sulim zna się na magii, może jego też uleczy - powiedział Eric, kiedy już otrząsnął się z szoku. Zaza omiotła wzrokiem kuchnie jakby uznała, że są w niej ciekawsze zajęcia niż zajmowanie się starcem, ale podeszła do obcego mężczyzny. Jedną ręką sięgnęła pod kolanami, a drugą pod plecy. Sama uniosła mężczyznę i ruszyła do głównego pomieszczenia - Ja to zrobię, ty przeszukaj truchło i zabierz stąd wszystko co się przyda. - O-oczywiście. - Eric starał się nie patrzeć na to, co znajdowało się na podłodze, ale posłuchał słów półorczycy bez komentarza. Chyba po raz pierwszy w życiu. Starszy mężczyzna zajęczał z bólu, kiedy Zaza go podniosła, ale szybko się uspokoił. - Dziękuję… uratowałaś mi życie… - wychrypiał. - Sulim masz tu kogoś potrzebującego. - Powiedziała półorczyca wchodząc z rannym na rękach do poprzedniej izby i kładąc najdelikatniej jak potrafiła na stole. |
| |