Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2018, 23:44   #77
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Trzymająca ostrze istota okazała się mieć więcej wspólnego z dzikim kotem niż z wilkiem. Ostrze wypuściła z przerośniętej łapy dopiero po przyzwalającym geście ze strony Ameth. Ta ostatnia przystała na propozycję Celine wbrew zdrowemu rozsądkowi oraz z powodu toczącej ją ciekawości odnośnie pobudek kierujących upadłą anielicą. Wiedziała, że powinna rozprawić się ze starcem własnoręcznie, ale moralizujący teatrzyk ze strony Benona, który w niczym nie ustępował jej własnemu, komicznemu wręcz oddaniu, zdołał zbić ją z pantałyku i umożliwił Latynosowi przejęcie wiodącej roli – przynajmniej na czas pojedynczego aktu tego przedstawienia, nim rozjuszone bestie z mrocznych annałów ludzkiej historii usuną go ze sceny na amen. Jeśli zaś chodziło o oskarżonego, teraz był już świadom nieuchronności wydanego wyroku. Zamarł, pochłonięty abstrakcyjnością całej sceny, jej ciężar unieruchomił go znacznie skuteczniej niż pokryte futrem mięśnie bestii.
Zbyt późno zrozumiał, że ostatnia szansa na wydostanie się z kłopotów nagle zmieniła się w kata, w pomstującą personifikację dawnych grzechów oraz przewinień. Chciał protestować, ale jego zdeformowane gardło i zniekształcona twarz uczyniły to niemożliwym. Jednak prawdziwy strach – wyjący terror, który siłą wydarł się z zardzewiałych kajdan pragmatyzmu – zagościł na starym obliczu dopiero kiedy mężczyzna zobaczył ściskane przez chłopaka ostrze. Rozległo się wycie. Więzień skamlał. Zawodził i szamotał się jak ktoś, kto całkowicie postradał zmysły.

Celine, Strażniczka Stojąca Między Światami, zawahała się.
To nie tak że miała problem z wydaniem werdyktu. Ta część była jasna, zawsze była jasna, odkąd Ostatni Dom objął swoje obowiązki. To że inni ich nie rozumieli, że nie zostało im Objawione - to ciężar który przyjmowali na swoje barki od Stworzenia.

Nie, problem leżał gdzie indziej. Nie była pewna swoich motywacji. Nie była nawet pewna na ile są jej własnymi, a na ile nieszczęsnego śmiertelnika którego ciało okupowała.

Chciała wykorzenić zło - ale czy morderstwo nie było złem? Chciała wspomóc walczących w dobrej sprawie - czy jedynie im się przypodobać?
Przyjmowała na siebie nowe cierpienie dla dobra innych, tak podczas Buntu, czy jedynie pożądała jego mocy i nie zważała na koszt?
Wreszcie, czy ludzka natura nie sprowadzała ją na manowce, podszeptując autodestrukcję opakowaną w złote zgłoski?

Z otchłani pamięci wróciły obrazy z Edenu, z czasów kiedy panowali nad światem, a ona pełniła swoje obowiązki, przeprowadzając ludzi przez bramy śmierci. To było tak...dawno, tak...prawdziwie. Nie to co teraz, kiedy każde słowo które szczerze wypowiedziała rozbrzmiewało echem fałszu. Kiedy zamiast absolutnej pewności ludzka natura kazała wątpić w siebie na każdym kroku.

Słowa z przeszłości napłynęły same, początkowo bez ładu i składu. Z nożem na gardle starca Celine deklamowała urywanym głosem.
- ... by oddać każdemu według jego uczynku ... ty uczyniłeś, tak zostanie uczynione tobie. Twój sposób traktowania wróci na twoją głowę ... -

Ale to było niekompletne. Brakowało czegoś. I nagle pojawiła się brakująca cegiełka, świetliste słowo. Skąd? Nie wiedziała. Ale miała nadzieję, desperacką nadzieję, że nie było to słowo Benona.
- Lecz łagodna odpowiedź uśmierza gniew - łagodnie położyli dłoń na czole skazańca - Przeprowadzę cię na drugi brzeg - dłoń zacisnęła się na rzadkich włosach mężczyzny, kiedy Celine zaczęła go unicestwiać.

Ale i w tym był mały sekret, iskra miłosierdzia. Bo o ile to co uczyniła, obciążało ją i tylko ją, to dawała też skazańcowi szansę na spowiedź i pokutę. Teraz, w tym jednym momencie, w chwili przedśmiertnej jasności, prowadzony jasną wolą Celine mógł spisać swój testament. Nakreślić swoje dziedzictwo, wskazać niedokończone sprawy bliskie jego sercu i przekazać na ręce Celine.

- Fiat - wypowiedziała, kiedy ze starca została tylko zwęglona powłoka, w dodatku rozpadająca się w silnym uścisku wilkołaka - Z tego nie będzie powrotu - twarz Benona obróciła się do Ameth - Ale nie ciebie to obciąży, jeszcze nie tym razem -
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline