Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2018, 00:52   #138
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Bethany. Cholerna urzędniczka. Wrestler widział jak coś przebiło ją na wylot. Uniosło jak pierdolonego nabitego na szpikulec motyla do kolekcji i wciągnęło wgłąb pokoju gdzie siedziało coś bulwiastego. Coś czego ni chuja tam być nie powinno.
Stał blisko. Prawie w wejściu. I w pierwszym odruchu wyciągnął rękę. Chciał ją złapać. Diabli wiedzą po co skoro pewnie i tak już nie żyła. Zrobił to jednak zbyt wolno i bez przekonania. Zbyt sparaliżowany strachem. Strachem, który choć nie ustąpił, zwolnił uścisk gdy Bethany po prostu zniknęła w tumanie kurzu i… i jej nie było. Była tylko ciemność. Z której mogła wystrzelić kolejna.. Macka? Co to cholera było???
Nie myślał. W ogóle się nie zastanawiał. Zatrzasnął drzwi do pokoju dziewczyn. Cofnął się od nich na półtora metra i… gapił się na nie ściskając w dłoniach kij bilardowy próbując uchem wychwycić, czy coś się do nich od drugiej strony zbliża. Nie słyszał jednak niczego. I dopiero po chwili się zorientował, że to dlatego, że ktoś obok niego wrzeszczy. Dziewczyna. Chyba Kelly.
Szczerze mówiąc sam miał ochotę wrzeszczeć. Ale przerażających dźwięków w jego głowie było już i tak z tą jebaną burzą dość.

Ucapił dziewczynę, łapskiem zatkał jej usta, szepnął przez zaciśnięte zęby:
- Zamknij się, kurwa mać, zamknij...
I zaczął powoli cofać do holu.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline