Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2018, 13:29   #258
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Reznov odzyskał część swej werwy, ale wciąż był słaby choć mógł ukryć ból towarzyszący oddechom.

- Pana małodobrego weźmy ze sobą. Mi brak wiedzy medicae by wiedzieć gdzie można uszczypnąć by zabolało, a nie zabiło, więc ktoś taki będzie użyteczny. Opłacę go, a gdy dojdę do siebie porozmawiam z nim szczegółowo i wtedy się dowiem czy chcemy go mieć wśród nas. Najwyżej dam mu kilka denarów i każę odejść.

- Dajcie mi dzień odpoczynku… tyle potrzebuję i będę mógł się podjąć oczyszczenia polany. Nie wiem czy się uda, ale może dam radę uwolnić duchy z ich klątw… a przy odrobinie szczęścia uwolni to także dzieci cygańskie, ale to już mogą być moje pobożne życzenia.

- Obawiam się, że polana może być pusta - rzekł Weismuth. - Jeżeli wszystkie duchy odeszły wraz z Cyganami, to już nigdy możemy ich nie spotkać.

- Odszedł dowódca, wątpię by reszta została i czekałą, aż ktoś sie nimi zaopiekuje. - Anna pokręciła głową. Widziała te wszystkie dzieci, wszystkie opętane co do jednego. - Ale sprawdzimy. Jeśli będziemy przejeżdżać przez Płock to i tak będzie po drodze.

- A co do pana małodobrego, dobrze. Powiem, że może z nami jechać, choć przyznam, że mam pewne obawy czy dzień odpoczynku wystarczy by doszedł brat do siebie. - Dodała cicho i spuściła wzrok.*

- Przez piętnaście wieków nie zdarzyło im się stwierdzić, że to czas opuścić polanę. Więc prawdopodobnie większość z nich tam została z pojedynczymi elementami, nie większymi niż “nowi rekruci” zebrani w międzyczasie, które opuściły to miejsce. Jeśli nikogo tam nie będzie to przynajmniej będziemy wiedzieć, że to już to i miejsce jest czyste.*

Francisca była zdecydowanie bardziej zainteresowana obmyśleniem treści listów, zarówno tych dla kanonika, jak i tego, który chciała wysłać do Szanownego Pana Męża. Kolejny cel podróży interesował ją w niewielkim stopniu, jednak wspomnienie o mistrzu małodobrym nie uszło jej uwagi. Jej głos był such, rzeczowy i wypowiedziany w przestrzeń, ale skierowany najwyraźniej do Fyodora.

- Właśnie… Małomir chciał sam przysłużyć się Inkwizycji. Stąd jest dla mnie podejrzany i może chcieć mnie zabić. Dobrze by było wiedzieć, czy nie ma jakichś grzechów na sumieniu… i czy nie był kiedyś w Wenecji lub gdziekolwiek na południu... chociaż... - zabębniła palcami w ławę - ktoś mógł go wynająć... Kat bez roboty… niby nic dziwnego, ale muszę na niego uważać, tak czy inaczej - końcówkę wypowiedziała jakby bardziej do siebie.
- No, ale teraz mamy ochronę - parsknęła pustym śmiechem.

Wstała i podeszła do okna przez które chwilę wcześniej wyglądał Jaromir i zastygła w bardzo podobnej pozie obserwując dziedziniec. Chwilę potem obrzuciła wzrokiem całą salę i ponownie zatopiła się w myślach.*

- Spojrzę w niego - zadeklarował się Fyodor - tylko właśnie jutro. Potrzebuję odpoczynku. Coś powinniśmy wiedzieć o twojej przeszłości? Jeśli boisz się, że może próbować się o ciebie upomnieć to możesz chcieć się nią podzielić byśmy mogli lepiej reagować.

Włoszka spojrzała na brata Fyodora uprzejmie.
- Cóż za historia może wiązać się z żoną kupca? Postawiłam wyżej służbę Panu niż lojalność wobec miejskich familii - rzekła smutno.
- Bóg wybacza - dodała po chwili - weneccy kupcy, nigdy - zakończyła i wyszła z sali.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 28-05-2018 o 15:06.
Arvelus jest offline