Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2018, 22:50   #30
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Sulim od razu zajął się ciężko rannym mężczyzną przyniesionym mu przez Zazę. Położyli nieszczęśnika na ławie, druid dotknął go swymi błogosławionymi dłońmi, a starzec jęknął z ulgą. Tyle wystarczyło, żeby ocalił każdego umierającego. Później Sulim przygotował dla niego naprędce bandaż.
- Musimy jak najprędzej uciekać - powiedział zwięźle. Na jego twarzy objawiła się prawdziwa determinacja. - Sulim opatrzy cię, gdy już będziemy bezpieczni. Zazo, czy przedostaniemy się przez kuchnię?
- W pomieszczeniu nie ma żywych, pójdę wrócić czy droga jest wolna jak będziecie gotowi idźcie za mną - Powiedziała i wróciła do kuchni, Eric nadal pakował prowiant a ona podeszła do drzwi i ostrożnie wyjrzała na zewnątrz szukając przeciwników.
Niestety, ale wiele jedzenia z kuchni zostało albo zużyte, albo zniszczone przez intruza, Eric pakował, co się dało. Wyglądając przez tylne drzwi tawerny, Zaza nie dojrzała żadnego z najeźdźców. Najpewniej skupili wszystkie siły na centrum miasta, nie bawiąc się w otaczanie Phaendar.
- Chodźmy więc - oznajmił donośnym jak na swoje standardy głosem. Sam wziął pod rękę ocalonego starca i nim ruszył za Zazą zerknął na Yastrę i schody. - Czy ktoś jeszcze do nas dołączy?
Zaza odwróciła się na resztę patrząc na obecnego Jace’a i Rathana.
- Jaki jest plan idziemy razem czy się rozdzielamy?
- Te dwa kołki na górze zabarykadowały się w pokoju i odmawiają wyjścia na zewnątrz. Nie mam zamiaru tam stać i czekać, aż łaskawie zdecydują się otworzyć drzwi - zirytowana elfka krótko streściła sytuację, zbierając swoją torbę z podłogi nieopodal krzesła wcześniej przez nią zajmowanego.
- Musimy iść do świątyni! Wszyscy! - z tonu jej głosu wyglądało na to, że nie przyjmie odpowiedzi przeciwnej temu, choć pytanie półorczycy nawet nie było skierowane do niej.
- Do świątyni? - Rathan spojrzał na Yastrę, jakby ta nagle postradała rozum. - Po co niby? Będziemy mieć szczęście, jeśli z rannymi wydostaniemy się z miasta i uciekniemy przez most.
- Małe grupy trudniej dojrzeć, ktoś może dopilnować by ranni uciekli do puszczy, cześć zająć się mostem o ile zawalenie tego jest możliwe a cześć - Zaza skierowała spojrzenie ciemnych orczych oczy na elfkę - iść do światyni.
- Możemy poczekać tutaj z Aubrin - odezwał się Tezerret - Ukryjemy się w piwnicy, aż nie będziecie gotowi na wyjście z miasta. Most akurat może być pilnowany.
- Co jeśli podpalą budynek z wami w środku? Nikt…
- Jeśli przestaniemy gadać i przejdziemy do działania, to wszystko będzie w porządku. Te ścierwa są zbyt zajęte swoim szałem krwi, by nas dostrzec. Poza tym w świątyni na pewno będą jeszcze ludzie! - Ignorując słowa Rathana elfka spojrzała na orczycę, wcinając się jej w słowo. Już nie chciała dodawać "i Rhyna". Prawdopodobnie każdy wiedział o ich przyjaźni jeśli choć tam bywał co jakiś czas.
Zaza zmrużyła gniewnie oczy, ale tylko wzruszyła ramionami, elfka by jej nie posłuchała nawet gdyby jej życie od tego zależało ktoś inny musiał jej wybić ten durny pomysł z głowy… chociaż jak mieli zamiar iść do faktorii to i tak najkrótsza droga jest koło świątyni.
- Jasne... A napastnicy, oczywiście, nie tknęli świątyni. - Rathan pokręcił głową. - Zaiste, dziwne mają obyczaje.
- Sulim może rzucić zaklęcie mgły przed mostem, aby dać rannym szansę na ucieczkę. O ile już nie jest zajęty. A na psotniczka nikt nie będzie zwracał uwagi, może pójść wam pomóc. Psotniczek jest dobry w skradaniu.
Nagle dało się słyszeć kroki na schodach. Kharrick wyjrzał zza sufitu nie kłopocząc się aby zejść na sam dół.
- Nie wiem o czym tak tam dyskutujecie, ale kupcy pójdą z nami. Mają jakieś racje żywnościowe ze sobą. Ty - wskazał na Rathana -[p] Pomóż mi ich ogarnąć. Kto z was umie się dobrze chować? Czy ktoś w ogóle taki jest?[/i]
- Planujemy ruszyć w stronę mostu - powiedział Rathan, nie nawiązując do tematu chowania się. - I to natychmiast. Yastra chce jeszcze odwiedzić światynię. No i jakiś ochotnik mógłby się wybrać do Ordela. To na wypadek, gdybyśmy chcieli zniszczyć most.
- Poruszanie się w pojedynkę to samobójstwo. - Gdyby elfka nie trzymała w dłoni ostrza, to pewnie by skrzyżowała ręce na piersi, reagując na słowo “ochotnik” - Oni tam mają cholerną czarną wieżę na samym środku, jeśli ktoś z was nie zauważył. Wątpię, że ktoś ob...
- Ekhem. Jeśli już skończyłaś to ja się zgłaszam na ochotnika. Zazu i ty powinniście pilnować rannych. Sulim, coś słyszałem o rzucaniu mgły. Dobry pomysł - Kharrick zdawał się już mieć jakiś plan, bo bez wątpliwości padały słowa z jego ust.
- Wybaczcie, że tak ordynarnie wami rozporządam, ale słysze, że się nie dogadujecie. Póki nie wrócę z ładunkami powinniście się przyczaić. Tu, albo gdzieś obok. Nie znam tego miasta, więc ten kto zna go najlepiej powinien zdecydować. Zróbcie zwiad, oceńcie czy da się w ogóle uciec tak dużą grupą na raz… ech rozwalenie mostu tak? Huff.
Jace, dotąd obserwujący wydarzenia na placu targowym, w końcu odszedł od drzwi w stronę kłócącej się grupy. Zachowywał się spokojnie, ale widać było w nim wielkie napięcie. Nie dziwiło to nikogo z tutejszych – miał dużą rodzinę, która była gdzieś tam, na zewnątrz.
- Legion wydaje się skupiony przede wszystkim na targu, właśnie zajmują się pacyfikacją biesiadników. Do budynków nikt nie wchodzi – pewnie uznali, że wystarczyło paru żołnierzy, tak jak tutaj. Wciąż panuje tak duże zamieszanie, że poruszając się na tyłach budynków, kilkuosobowa grupa powinna pozostać niezauważona. Przejście do faktorii, sklepu czy świątyni jest wykonalne, o ile nie będziemy się wychylać.
- A przejście przez most i bieg do lasu na pewno zwróci uwagę... Legionu - Yastra poparła "nawiedzonego", w przeciwieństwie do niego będąc daleko od spokojnej. - Aubrin mówiła jak bardzo widoczni są wędrowcy na naszych równinach. Musimy go wysadzić na samym końcu, by uniemożliwić im pogoń! Zaś co do budynków - możemy spodziewać się w nich oporu, jeśli jest tak, jak mówisz, Jace.
Kharrick uznał, że powiedział co powinien i wrócił się na górę pomóc się kupcom ogarnąć.
- Pomogę Ci z rannymi - zwróciła się do Rathana półorczyca. - Masz plan czy idziemy na żywioł? - Spytała naciskając ręce na toporze.
- Jakimi rannymi? - wtrąciła się Aubrin, dotąd milcząca - Tylko mnie i staremu Kylowi się oberwało, oboje jesteśmy jakoś w stanie iść. Co chcecie zrobić z innymi, których może jeszcze nie wyłapano? Ludzie mogli pochować się po piwnicach czy strychach.
- Na razie nie znam na tyle sytuacji, by mieć jakieś plany - odparł Rathan. - Uważam, że mniejsza grupka ma większe szanse, by się dostać do mostu. Jeśli zaczniemy teraz szukać innych ocalałych, to nigdy się nie wydostaniemy z miasta. Uważam, że powinniśmy najpierw pomóc tym, których mamy pod ręką, a potem, najwyżej, wrócić po innych.
Zaza przytaknęła łucznikowi, może i dwójka rannych mogła ‘jakość iść’ ale na pewno nie biec i powinni wyruszyć teraz póki jest jeszcze szansa ze będa mogli opuścić miasto. Zwróciła się do Erica.
- Stary, rusz się, łap co możesz czy tam kogo możesz i ruszamy.
- Sulim przygotuje się na przywołanie mgły, będzie pilnował, żeby nikt nas nie oflankował. Pan Łucznik ma rację, musimy uratować najpierw tych, którzy już tu są, albo okaże się, że w końcu nie uratujemy nikogo… i sami też zginiemy. Sulim jest gotowy.
- ...Ta, własne tyłki chcecie ratować, a mostu na pewno pilnują! A jak zobaczą coś podejrzanego, to już w ogóle się stąd nie wydostaniemy! - powiedziała Yastra już kompletnie zrezygnowana. Spojrzała jeszcze na Aubrin z boleścią w oczach. Jak oni w ogóle mogli porzucać ludzi, z którymi tak długo żyli? Chciała zakryć sobie uszy dłońmi i mieć nadzieję, że to zły sen.
Ale to się działo naprawdę.
- Most będzie stał. Życie naszych przyjaciół już nie, jeśli źle wybierzemy - smutno dodała na koniec, choć nie wierzyła, że ktokolwiek zwróci na nią uwagę.
- Yastra, niech nie płacze. Sulim jest już doświadczony podobną tragedią. - Powiedział z pełną powagą druid. - Gdy Sulim był mały, Sulima i jego rodziców w karawanie kupieckiej napadły gobliny. Z tatą byliśmy ukryci i mogliśmy uciec. Sulim został, ale tata poszedł ratować mamę, zginęli oboje. A Sulim przeżył i uciekł do lasu. Gdyby Sulim też wtedy zginął, nie uratowałby tych setek biednych wieśniaków i ich trzody, których po tym wydarzeniu leczył z chorób i ran aż po dziś. Dlatego Sulim mówi, uciekajmy, póki możemy.
- Gówno nam da ucieczka, jeśli nie zniszczycie mostu - powiedziała Aubrin z naciskiem - Będą mieli swobodny dostęp do lasu i wyłapią nas jak zwierzynę.
- Jeśli nie będą wiedzieli że ktoś uciekł, to skąd będą wiedzieli, że trzeba kogoś szukać po lasach? Sulim potrafi się wymknąć bez śladu. Gobliny wpadły w szał, może nas nawet nie zauważą.
Yastra już miała coś na końcu języka, ale zrezygnowała. Bo skoro nie słuchali Aubrin, najbardziej doświadczonej z nich wszystkich, to co ona mogła zdziałać? W milczeniu więc modliła się do wszystkich znanych jej bogów, by Rhyna oraz Noelan byli bezpieczni.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline