Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2018, 23:35   #64
Taive
 
Taive's Avatar
 
Reputacja: 1 Taive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputację
Wciąż uśmiechając się serdecznie do legionisty Alex odprowadziła go wzrokiem. Jak tylko zniknął z jej pola widzenia wróciła do eksploracji siebie, swojego ciała i swoich możliwości. Najpierw spróbowała postawić kilka kroków. Zachwiała się, znów przytrzymała jakiegoś drzewa. Rany, jakie chodzenie jest niewygodne. Przeszła jednak w miejsce, w którym drzewa są nieco rzadsze i z powrotem rozłożyła skrzydła. Jakie to przyjemne uczucie… Poruszyła nimi kilkukrotnie. Jeśli chce się wznieść się do góry, musi nabrać powietrza w skrzydła. Poczuć, jak jej ciężar przenosi się z nóg na skrzydła i wtedy odepchnąć od ziemi.
Smoczyca była zafascynowana samą sobą. Wpierw rozłożyła skrzydła zbyt szybko i mocno się zachwiała, bo z jednej strony jej ciało zdawało się podrywać w górę, z drugiej natomiast ciężar skrzydeł ciągnął ją do tyłu i prawie się wyłożyła na łopatki. Coś w środku niej - może medalion, a może jej własny niespokojny duch - zachęcało ją do dalszych prób. Kiedy ostrożnie poznawała swoje ciało zauważyła, że zaczyna się do niego przyzwyczajać, zupełnie jakby włączyła się w niej jakaś pamięć mięśniowa, o której nie miała pojęcia.

Alexis czuła, że idzie jej coraz lepiej. Zaczęła poruszać się zwinniej, a ogon faktycznie okazał się wielką pomocą w utrzymywaniu równowagi. Podskoczyła, próbując odbić się od ziemi jednocześnie robiąc ruch skrzydłami. Starała się nabrać odpowiednią ilość powietrza, by nie machnąć za mocno, ani za słabo. Odbijała się łapami od ziemi, jej ogon zamachiwał się w charakterystyczny sposób, do tego ruch skrzydłami. Na jej pysku widać było zacięcie. Jako dziecko śniła o lataniu, a teraz ma szansę naprawdę latać. Musiała się w końcu wzbić w powietrze. Podczas tego całego podskakiwania zauważyła, że jej ciało choć rozmiar miało pokaźny to wcale nie ważyło wiele. Pierś miała wydatną, ale kiedy brała głęboki wdech nie czuła, by płuca zajmowały całą pojemność klatki piersiowej. Rozgrzewka sprawiła też, że coraz lepsze czucie miała w skrzydłach i pozostałych kończynach. Robiąc bardziej pewne zamachy błoniastych skrzydeł, zaczynała już "podskakiwać" wyłącznie siłą odpychania powietrza, a nie napierania nogami na ziemię.
Start jest ważny, ale to odpowiedni ruch skrzydłami będzie jej gwarancją sukcesu. Miała ochotę spróbować skacząc w jakąś przepaść, ale chyba nawet ona nie była aż tak nieodpowiedzialna, żeby próbować robić coś takiego bez żadnego zabezpieczenia. Zwłaszcza w momencie, kiedy naprawdę ma coś do stracenia. Ona i jej nowe ciało coraz lepiej się ze sobą dogadywały i naprawdę ją to cieszyło.
“No dalej, Alex… Jesteś smokiem. Smoki latają.” mówiła sobie dziewczyna podskakując raz za razem. Czując, że w jej klatce piersiowej jest jeszcze miejsce zaczęła brać głębsze oddechy, jakby miała się przez to stać lżejsza. Spróbowała też odbić się od ziemi, a potem jeszcze zanim opadnie wziąć kolejny zamach skrzydłami, żeby zamiast opaść, wznieść się jeszcze wyżej.
Wznosiła się, powoli i ostrożnie, ale skrupulatnie coraz wyżej i wyżej. Straciła całkiem grunt pod nogami, jak również ogonem. Wyciągnęła głowę i spojrzała ponad wysokimi drzewami. Wszędzie gdzie okiem nie sięgnąć rozciągały się góry i lasy je porastające. Trochę jak Alpy po francuskiej stronie, które Sorel widywała na obrazkach. Zdecydowanie był to teren, który z lotu ptaka szybciej przyszło by zwiedzać.


Alexis wzniosła się naprawdę wysoko, kilka metrów ponad wierzchołkami drzew. Była zadowolona, ale powoli zaczynała czuć jak mięśnie na grzbiecie palą ją niczym ramiona po ciężkim treningu na siłowni. Zmusiło ją to do wylądowania i odpoczynku.

Cholera, musiała dostać ciało smoka, który nie za wiele latał? Będzie musiała ćwiczyć, jeśli chce latać na dłuższe dystanse, a nie miała wątpliwości co do tego, czy chce. Całe szczęście, że ćwiczenia były tym, w czym jest naprawdę niezła. Odnalazła wzrokiem przerzedzenie między drzewami, w którym mogłaby się zmieścić i obniżyła lot. Nie całkiem wprawiona źle wyważyła ciężar lądując i nieco za mocno uderzyła o ziemię, niemal się przewracając i robiąc przy tym sporo hałasu. Wtedy zobaczyła kobietę z aparatem fotograficznym w ręce i niemal natychmiast wyprostowała się z wrodzoną, niemal kocią gracją. Używanie przednich kończyn jako łap nie było naturalne, a jednak okazywało się nadzwyczaj wygodne. Złożyła skrzydła przy sobie, machnęła ogonem i oparła się na przednich łapach. Podejrzewała, że może wyglądać nieco groźnie. Szczerze powiedziawszy, miała nadzieję, że tak wygląda. Co to za smok, który nie wzbudza odrobiny grozy? Spojrzała uważnie, wyczekująco na Henriettę, utrzymując baczny kontakt wzrokowy i czekając na jej reakcję.
Z ust Henrietty uleciało nieme "o mój boże". Blondynka ściskała kurczowo aparat w dłoniach, a cała jej sylwetka wyrażała lęk przed wielkim stworzeniem jakie przed nią wylądowało.
- Czy... - powiedziała coś pod nosem, ale Alex nie dosłyszała bo było to za ciche. Kobieta chyba się żachnęła, że jej nie usłyszała i odchrząknęła. - Naprawdę to ty, Alex? - zapytała i nieco chwiejnym krokiem zbliżyła się nieco do smoka. - Ja... To niesamowite! - dodała trochę urywanym głosem. W ocenie Sorel blondynka bała się, ale była zafascynowana i to drugie zdecydowanie przeważało u reporterki. - Możesz coś powiedzieć? - dopytała zatrzymują się na wyciągnięcie skrzydła Alex.
Alexis podobało się to, że wzbudza w ludziach strach. Jeszcze bardziej podobało jej się to, że wzbudza fascynację. “Ale bezpieczną odległość niech zachowa”, stwierdziła w myślach i zgrabnie wyciągnęła głowę na długiej szyi w stronę kobiety, po czym lekko kłapnęła paszczą. “Jedno pytanie, do cholery…” Przewrócenie oczami będąc przy tym w postaci smoka mogło nie dać pożądanego efektu, więc ostatecznie pokręciła głową, odpowiadając na ostatnie pytanie. A niech sobie zgaduje na które jest odpowiedź. Może przy okazji ogarnie, że smoki, choć są ponad wszelką miarę wspaniałymi istotami, nie umieją jednocześnie kręcić i kiwać głową.
- To nie powiesz jak to się stało... - stwierdziła zawiedzionym tonem Henrietta. - A tam mamy magiczną ścianę. Leokadia przez nią przeszła. Sama widziałam. I wróciła - streściła wydarzenia które nie były udziałem Sorel. - A żebyś ty widziała minę Flanigana! - dodała z rozbawieniem, które zaczęło przeganiać z blondynki strach. - Dada prawie go zdzielił po głowie jak powiedział, że zamieniłaś się w smoka
Alexis uśmiechnęła się, na tyle, na ile pozwoliła jej na to smocza anatomia. Szkoda, że nie widziała tych min. Widziała za to coś bardziej niesamowitego, czym nie mógł się pochwalić żaden człowiek poza nią. Znaczy… Żaden człowiek. Magiczna ściana już była, ale już informacja, że można przez nią przejść to już coś nowego… Ciekawe. Chociaż ona sama już na pewno się w niej nie zmieści. Zastanowiła się przez chwilę. Bardzo chętnie wróciłaby do kontemplacji swojego własnego ciała, ale na dobrą sprawę może to zrobić kiedykolwiek. Albo przy okazji. Z drugiej strony… Mimo całej tej sytuacji przemawiał do niej ten cichy głosik, który z rzadka pojawiał się gdzieś na dnie jej głowy. O ile jeden człowiek nie był dla niej zagrożeniem, o tyle piątka, czy szóstka ludzi… W dodatku przestraszonych ludzi z bronią palną… Tak, głosik akurat mówił całkiem do rzeczy. Byłoby naprawdę strasznie głupim, zginąć akurat wtedy, kiedy została smokiem. O rany. A jak przypadkiem zionie na kogoś ogniem? Musiała sprawdzić, czy potrafi ziać. Tylko… Cholera, las nie wydawał się być do tego najlepszym miejscem. Będzie musiała się wstrzymać, aż nie wyjdą na otwartą przestrzeń i najlepiej… Kiedy będzie mogła znaleźć się dalej od ludzi, niż może wynosić zasięg jej ziewu. Jakie miała w tej chwili opcje? Może albo odlecieć i szukać odpowiedniego miejsca do nauki, jednocześnie rezygnując z opcji zobaczenia min ich wszystkich, czyli odpada. Polecieć tam do nich i zobaczyć sytuację, co wydawało się być kuszącą, ale mało bezpieczną opcją. Mogła też najzwyczajniej w świecie czekać na ciąg dalszy wydarzeń. Ostatecznie zwyciężyła smocza godność i próżność. Usiadła, opierając się przednimi łapami o ziemię i utkwiła wzrok w aparacie Henrietty.
 
Taive jest offline