Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2018, 21:45   #29
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Ktoś sobie z wami pogrywa. To nie Irlandczycy - przeszedł do rzeczy Raymond nie siląc się na wstęp.

Nicky Mangano przyjrzał się O’Connor’owi i od razu wiedział, że ten glina ma jaja na właściwym miejscu. Od razu przechodził do konkretów i nie silił się na ściemnienie. Ujęło go to, bo nie lubił pochlebców i krętaczy, którzy aby przejść do właściwego tematu potrzebowali pochwalić lokal, samochód i krawat rozmówcy. O’Connor był z innej gliny ulepiony i Mangano to wyczuł od razu.

- Pogrywa? - zawiesił pytanie Mangano. - Szanowałem McGrath’a i on dobrze o tym wie. Nie jestem wściekły z byle powodu, ale chyba stary nie panuje nad swoimi ludźmi. To jest trzeci raz w ostatnich dniach jak łamią rozejm. Nie mogę tego zignorować. - zniewaga wymagała odwetu i zdawali sobie z tego sprawę wszyscy bez względu na to jak głęboko siedzieli w hierarchii gangu.

- Wiem kim jesteś. Mam kilku gliniarzy… - Mangano zajrzał wymownie do butonierki garnituru. - Twoje irlandzkie pochodzenie zapewne daje Ci możliwości pogadania z McGrath’em. Pozwolę Ci się wykazać. Ustaw mi z nim spotkanie - zaśmiał się i powiedział nieco głośniej, aby jego żołnierze to słyszeli - Tylko bez twoich kolegów w mundurach - ten żart był skierowany był dla mało rozgarniętych członków ferajny. Lepiej niech pamiętają z tego spotkania głupi żart z gliniarzy niż jakieś istotniejsze szczegóły rozmowy.

- Nie chce wojny z Irlandczykami. - dodał znacznie ciszej, by w następny zdaniu znów podnieść ton głosu na bardziej władczy rejestr - Ale jeśli mnie zmuszą to wyrównamy z nimi rachunki. - ostrzegł. - Co ty na to O’Connor?

- Już z nim gadałem. Mówił że to nie oni - machnął ręką w kierunku zniszczeń popiół z papierosa spadł na podłogę.
- A ja mu wierzę. Wiesz czemu? Tych gości ktoś zmusił. Jak w kostnicy leżą ludzie McGratha, to macie problem. Oboje. Skoro komuś udał się przewał z nimi, to przypatrz się swoim - zaciągnął się głęboko i wypuścił skłębioną chmurę.
- Nie będzie tu żadnej, pieprzonej wojenki z woli jakiegoś kutasa. Choćby brodate karły w zielonych gaciach napieprzały koniczynami, to nie Irlandczycy. I muszę mieć to samo od was. Do czasu spotkania.

- Do spotkania spokój. Masz moje słowo. - zapewnił go Mangano z poważną miną. - Przygotujmy spotkanie w Coliseum Arena. - zaproponował Włoch. O’Connor skinął głową.

- Przekażę mu. Czterech cyngli ich, czterech waszych. W sumie jedenastka. Ósemka w tłumie i nas trzech. Cyrku i rejwachu nam nie trzeba.

- Zgoda. - potwierdził Mangano. - O’Connor słyszałem, że boksujesz nie chciałbyś pokazać się podczas najbliższej gali? Brakuje przeciwnika dla pewnego czarnucha. Nasz chłopak doznał kontuzji dużego palca u nogi. Sam wiesz bez dobrej pracy nóg nie ma szans na dobry występ w ringu. Ten czarny chyba nazywa się Mohamed Bamba. Chciałbyś się z nim spróbować? - zaproponował Mangano.

Detektyw nie odzywał się przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad ilością czasu, którą dysponował. Była niewielka. Ale z drugiej stron zawsze znalazła się chwila na danie sobie po ryjach.
- Może. Niech twoi ludzie u nas przekażą mi standardowy wywiad o tej Bambie.

Zgasił papierosa i wstał. Robota czekała.
- Odpowiedź McGratha zostawię tutaj.

Na pierwszy ogień miał pójść fryzjer.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline