Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2018, 21:37   #223
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
- Nooo iii spierdolił… - stwierdziła kwaśno maguska, wyciągając ostrze z odwłoku dobitego wroga. - Tam idzie! - Wskazała mieczem kierunek i krzyknęła - Oooi! Ta twoja sztuka to o kant dupy, tyle ci powiem!
Wzruszyła gniewnie ramionami, burcząc do siebie inwektywny w kierunku uciekającego kruka.
- Idziemy za nim? - spytał Kenji - Wydaje się być niegroźny i chyba nie ma związku ze stanem Ameiko… Znaczy, nie zareagował na jej imię i wydaje mi się zbyt pochłonięty własną… eeeem… “sztuką” by zrobić cokolwiek innego. Jak sądzicie?
- No pewno, że idziemy, tylko ktoś mnie ropląta z tego czegoś białego. Tylko w sumie gdzie idziemy? Do wielkiego mrocznego gniazda w piekle gdzie idą wszystkie ptaki nie licząc tego siedzącego na ramieniu Hotarubi podczas wszystkich tych walk, podczas których wykorzystując całą swą niezrównaną gibkość zadaje straszliwe ciosy powalające straszliwych wrogów tak umiejętnie, że może się wydawać iż ja to robię, albo udajemy się zabić straszliwego smoka lub mrocznego robala żyjącego w odmętach bajorka? Czy gdzieś tam gdzieśtam? - zapytała paladynka walcząc z pajęczyną.
Kenji spojrzał na Arabell, wielokrotnie mrugając oczami. Bogowie niebiescy, o czym ona gadała?
- To zdejmiesz to coś ze mnie?
Mężczyzna podszedł do paladynki, pomagając jej w wyzwoleniu się. Przez cały ten czas zastanawiał się skąd Arabell się wzięła i czemu musi być aż tak dziwna? Czy to jakiś aspekt jej religijności, czy może po prostu jak była mała to upadła na główkę i już jej kuku nie minęło?
- Dzięki Kenji! Taki miły z ciebie czarodziej o złotym sercu. A teraz idziemy ukarać tego PRZEKLĘTEGO GRAFOMANA, za jego zło, które czynił samym swym niecnym istnieniem - zaczęła stukać mieczem o podłogę - Cip Cip Kikonu. Twoja śmierć nadchodzi! - powoli szła dalej.
- Był w stanie zapanować nad tymi Tengu…. - podjęła kunoichi - Kto wie co zamierza? Ale dyskretnie proszę państwa. A nie że ściągniemy na łeb sobie nie tylko Kikonu ale inne potwory
- Na dyskrecję to już trochę za późno, nie sądzisz? - spytała retorycznie Arija, opierając sobie sejmitar na ramieniu i ruszając wyluzowanym krokiem za rycerką.
Lajos skrzywił się zniechęcony “Kolejny przeciwnik oparł się mocy mojego słowa, Ojciec były zachwycony! Pewnie powiedziałby że z pijaństwem i kapłaństwem idzie mi równie kiepsko, co z rachunkowością ” - Pomyślał Ewangelista - Pijany Szczęściarzu ześlij mi kufel piwa aby rozjaśnić me myśli i ożywić umysł- Pomodlił się o stworzenie alkoholu. Zdobiony kufel wypełnił się lekko rozwodnionym piwem które pachniało drożdżami Lajos westchnął jego Mistrz potrafił tą samą modlitwą stworzyć krasnoludzki lager mimo smutku z powodu własnych niedociągnięć wychylił trunek duszkiem po czym, nakazał sobie wypełniać swoją rolę jaką było podtrzymywanie morale drużyny. Zaczął od kochanej Belli która była najbardziej potrzebująca: - Csiii, Arabello spokojnie wiem że nie lubisz latających istot ale wszystko wskazuję na to że ten osobnik nie zrobił nic złego Pani Ameiko. Przecież twoja świetlista patronka nakazuję nam pomagać i nawracać istoty ze ścieżki zła czyż nie? Mniej przemocy spróbujmy do niego dotrzeć! Wobraź sobie gdybyśmy dali radę założyć teatr w Sandpoint! To ,Kikonu mógłby być reżyserem i scenarzystą, Pani Ameiko mogłaby zająć się oprawą muzyczną a my bylibyśmy aktorami! Mniej agresji więcej miłosierdzia i dyplomacji - Poprosił głaszcząc paladynkę w ramię.
Hotarubi zgromiła ewangelistę wzrokiem- za picie i gadaninę o teatrze (choć musiała przyznać, że występ Kikonu był imponujący). Przy okazji starała się uspokajająco gładzić Arabelę po ręce:
- Spokojnie Bello, spokojnie [/]
Nie przychodziło jej nic lepszego na myśl jakby tu pocieszyć rozchwianą przyaciółkę. Bardzo drogą przyjaciółkę.

- Lajosie… Złotooka magusa, próbowała wtrącić się w słowo mężczyzny, bez skutku, co nie byłoby dziwne, bo przy słowotoku kapłana ciężko było się kiedykolwiek wybić, ale… kobieta nie użyła choćby jednej trzeciej tego co potrafiła wyciągnąć swoim władczym i doniosłym głosem.
Była cicha… jakby… bogowie… niepewna??!! Starała się zwrócić na siebie kompana, ale ten gadał i gadał, a ona markotniała i wyglądała na trochę zmartwioną.
- Lajosie… - zaczęła znowu, ale i tym razem jej nie wyszło. Ten uparcie się gapił na paladyn, a paladyn na niego, jakby zamknięci byli w jakimś oddzielnym wymiarze pytlowania i słuchania.
W końcu czarodziejka podeszła do wyznawcy Pijanego Szczęściarza i pochyliła się do niego szepcząc mu coś do ucha, zakrywając przy tym dłonią usta, by nie dało się nic wyczytać z jej warg, oraz stłumić każdy głośniejszy ton jej wypowiedzi.
- To przyzwaniec z innego planu… honorowy, ale zły do szpiku kości, niczym demon... przystopuj z tymi świętymi peorami…

Słysząc słowa magiczki, Ewangelista wyraźnie posmutniał - Dziękuję że mi powiedziałaś… Chcesz żebym uleczył ci tą ranę ręki ? - Spytał Ariji.
- Nie dziękuje… - odparła kobieta, wzruszając ramionami. - Wypiję miksturę… zachowaj łaski, by ratować umierającego.

Lajos nabrał powietrza w płuca i ogłosił - Słuchajcie Arija mówi że ptasior to jakieś zło z innego planu no to w takim razie nie mamy wyboru jak zabić jego ciało tutaj żeby nikomu nie szkodził ALE Belluś trzeba go zabić szybko i w miarę możliwości bezboleśnie zgoda ? Bez robienia mu “braciszków”, czy kręcenia ostrzem miecza w bebechach bo tak przecież nakazuję twoja patronka prawda ? Nawet jeżeli jest to bardzo zły ptak my musimy być lepsi- Spoglądał na paladyn bardzo chcąc jej pomóc.
- DEMONICZNY PTAK? zapytała Arabel nieco oprzytomniawszy - Ależ ja chcę go zabić bardzo szybko, - rzekła i ruszyła w stronę podwójnych drzwi.
- Toż to hart ducha! Tak trzymaj Bello! Już po drzwiach - kibicowała paladynce kunoichi.

Kenji spojrzał w górę, zupełnie jakby się modlił “Desno, dodaj mi sił”. Arabell znowu była w śmiertelnym szale, Hotarubi, skądinąd rozsądna, kibicowała jej, a jedynymi “rozsądnymi” osobami zostali kapłan-pijus i agresywna maguska. Boże, czemu jego życie musiało przypominać kiepską komedię?
Kenji mógł poczuć na sobie porozumiewawcze spojrzenie Shalelu która bardziej jakby do siebie rzekła.
- Więc jesteście z “tego” typu wygadanych awanturników… - naszykowała swoją broń widząc że Arabel i reszta zmierzają w stronę drzwi zza których dobiegały przekleństwa szykując się na kolejne starcie.

Wkroczyli do dużego okrągłego pomieszczenia, które kiedyś musiało być salą balową - jeśli sugerować się wystrojem. Pierścień kolumn wspierało balkon znajdujący się około czterech i pół metra ponad ziemią. Pomieszczenie było przyozdobione freskami ściennymi przedstawiającymi elfy w czasie tańca, ściany nosiły ślady dawno stoczonej bitwy poznaczone starą krwią i głębokimi bruzdami po mocarnych ciosach. Wzdłuż południowej ściany biegły schody prowadzące na piętro zaś tam na balkonie dostrzegli znajomą postać Kikonu gotującego się ze złości. Widząc ich wydał tylko z siebie dziwaczny dźwięk będący mieszaniną kraknięcia i wściekłego krzyku.
Elfka odwzajemniła jego uczucia posyłając w jego stronę serię strzał jednak tylko jeden pocisk sięgnął jego piersi i wyglądało na to że nie bardzo przejmował się tym faktem poza tym że jeszcze bardziej go to rozsierdziło.
- I już znalazł dla siebie scenę… - skomentowała Hotarubi.
- Kikonu! Nadszedł czas na twój ostatni krwawy bal! Artysto! Kurtyna wzywa, bisów nie przewidujemy oto scena twej śmierci i powrotu na twój własny plan! - Zakrzyknął Lajos głosem pełnym egzaltacji wskazał zranionego wroga palcem stosując przerysowane teatralne gesty. Musiał przyznać że oprawa sztuki narzucona przez przeciwnika bardzo przypadła mu do gustu… Może nawet zostanie aktorem ?
Rozsądnym ruchem byłaby ucieczka lub skorzystanie z przewagi skrzydeł jak wycofanie się poza zasięg ostrzy. Jednak Kikonu nie słuchał głosu rozsądku, a wściekłości. Rozjuszony strzałą w piersi, a także słowami kapłana przeskoczył przez barierkę balkonu wylatując na środek sali, przez chwilę wydawało się nie zważając na zagrożenie rzuci się w środek ich grupy próbując dopaść Shalelu bądź Lajosa lecz pozostając na miejscu wrzasnął.
- To ty zejdziesz ze sceny ! Żałosny samozwańczy artysta, jesteś spalony dosłownie ! - jak by na potwierdzenie jego słów w kierunku ewangelisty wystrzelił płonący promień poważnie pałac jego ciało, Oni zatańczył w powietrzu wyraźnie zachwycony wrzaskiem bólu jaki wydał z siebie Lajos.
- Lajos! - zawołala z przerażeniem kunoichi. Gdzie to szczęście Pijanego Patrona?
- Dośc tego pipczenia pod nosem… - warknęła gniewnie maguska, uzbrojona w łuk zaatakowała przeciwnika równie wściekła co sam Oni.
Nikt nie będzie podnosić ręki… lub skrzydła na Lajosa. NIKT!

Hotarubi posłuchała maguski i przeszła do czynów. Wycelowała w tengu shurikenem. Słaby miał zasieg jako broń dystansowa w porównaniu z łukiem Ariiji. Ale kunoichi liczyłą, że chociaż skłoni Kikonu do polecenia niżej, bliżej niej.

Kikonu syknął gdy strzała Ariji zagłębiła się w jego nodze, chwilę potem w powietrzu śmignął shuriken Hotarubi lecz nie odnalazł on celu. Kenji posłal dwa pociski energii magicznej w stronę nieprzyjaciela, te trafiły bezbłędnie po czym rozprysły się jak krople deszczu nie czyniąc najmniejszych szkód. Arabel wykorzystując łaskę swej bogini zaleczyła część poparzeń na ciele ewangelisty. Shalelu zmieniła pozycję by mieć czystą linię strzału po czym posłała kolejną salwę trzech strzał w stronę Kikonu, tylko jedna sięgnęła celu ale wyraźnie rozjuszyła ich przeciwnika jeszcze bardziej bo odpowiedział przekleństwem w rodzimym języku.
Gdy Arabel zaleczyła jego rany Ewangelista jak to miał w zwyczaju znów zaczął paplać
- Skończyły ci się argumenty merytoryczne więc przeszedłeś do siłowych tym samym przegrywając dyskusje podrzędny aktorzyno!- Powiedział do Kikonu najwyraźniej poparzenia odniesione przed chwilą niczego go nie nauczyły - Dziękuję wam towarzyszki! Cudownej urody i mądrości! Wypijmy za ZDROWIE PAŃ!- Zawołał unosząc nad głowę zdobiony kufel z którego niczym przelane piwo wylała się biała energia uzdrawiając wszystkich w pobliżu wliczając w to wznoszącego toast.
- Pomścimy was, panie Lajosie - zapewniła gorliwie Hotarubi.
- Po co dyskutować z kretynem nie odróżniającym aktora od autora ! - odkrzyknął rozjuszony Kikonu podlatując jeszcze wyżej w powietrze a jako podkreślenie swego argumentu posłał dwie strzały w kierunku Shalelu i Lajosa. Pierwsza trafiła bezbłędnie zagłebiając się w nodze elfki i dotkliwie ją raniąc czym odpłacił się jej za własne odniesione rany. Drugi pocisk także odnalazł cel a ewangelista mógł poczuć ogarniająca go słabość i to że był bliski omdlenia.
Maguska puściła w kierunku przeciwnika kolejną strzałę, ale ta drasnęła tylko krukołaka nie czyniąc mu wiele obrażeń.
- Trzeba inaczej - pomyślała Hotarubi patrząc na wierne shurikeny. Miała za słabą broń dystansową by dosięgnąć kruko-człowieka. Ale jakby się do niego zbliżyć... Schowała trzymany shuriken, by wyciągnęła swoje miecze. Wbiegła po schodach by zbliżyć się do wysokości Kikonu.
Gdy ptaszysko poleciało wyżej przez umysł Hotarubi przemknęło wiele rzeczy - w tym wspomnienia i przekleństwa.
- “Nauczyciele mówili by ćwiczyć, nie narzekać. Co z tego, że chce ci się jeść, sikać, czy spać. MASZ biec! Więc Hotarubi musisz teraz biec po tych pieprzonych schodach. Bo to dla towarzyszy, dla ukochanej Arabeli, dla Lajosa i nawet tej powalonej maguski. I dla pani Shaelu kurna!! Co z tego, że nogi cię bolą, trzeba cholera biec! By choćby mieć szansę ukatrupić to przeklęte ptaszysko!!!
W czasie gdy kunoichi heroicznie pokonywała kolejne stopnie schodów i metry dzielące ją od nieprzyjaciela Kenji posłał kolejną salwę pocisków magicznych tym razem wyrządziły już one krzywdę złemu duchowi. Arabel zaś wyraźnie stwierdziła że skoro Lajos sam nie zważa na własne przetrwanie to będzie mu trzeba dopomóc wciskając mu do ust butelkę z leczniczym eliksirem udało się zaleczyć część ran oraz uciszyć go lecz nie na długo…

Shalelu nie miała szczęścia kolejne strzały nie sięgały celu w końcu ostatnia wypuszczona trafiła zadając kolejną głęboką ranę, wygladało na to że szala zwyciestwa przechylała się na ich korzyść.

Kikonu swoim uporem przypominał Lajosowi jego ojca, a może przez wybujałe ego i nadmiarową wiarę we własne możliwości zbytnio przypominał Ewangeliście jego samego? Tak czy inaczej mimo że nakazywała mu to wszelka logika młodzian nie umiał przestać kłócić się ze stworem"Żeby być uznanym za autora trzeba wpierw stworzyć coś oryginalnego! To co nam zaprezentowałeś demoniczny parobku nie trzyma poziomu wiejskich jasełek więc ZEJDŹ NA ZIEMIĘ" - Krzyknął poświęcając moc kolejnego wymodlonego zaklęcia żeby spróbować nagiąć umysł przeciwnika.
Słowa Lajosa nie odniosły zamierzonego efektu a być może wręcz odwrotny Kikonu nagle się opanował spojrzał na nich z pogardą i rozbawieniem odparł.
- Wiecie ? Nie jesteście warci mojego czasu kto inny się wami zajmie. Żegnam przyszłych nieboszczyków. - wykonał ukłon w powietrzu na pożegnanie po czym po prostu zniknął.

Arija opuściła łuk z niewypuszczoną strzałą. Obejrzała się na towarzyszy z kwaśnym wyrazem na twarzy i nic nie mówiąc wzruszyła jedynie ramionami. Oni już drugi raz uciekł im z pola walki, przysłowie niby mawiało, że: do trzech razy sztuka, ale magusce nie chciało się znowu szwędać po ruinie w poszukiwaniu tchórzliwego ptaka.
- Ale, że jak! - wrzasnęła Arabel - To suczy syn i bydle bez honoru. Ile on tak zamierza telepotać? - popatrzyła na Schody. - Choć rubi, pewnie ciebie się przeraził - ruszyła po schodach - I panny Shalelu. Wy jesteście prawdziwą heroską Golarionu, co sprawia, że same sługi ptakieł drżą na myśl o spotkaniu z panienka.
- Lajosie, wyglądasz jakbyś miał zaraz ducha wyzionąć… masz wypij to, to zatrzyma krwawienie… - Płomiennooka wręczyła mężczyźnie leczniczą miksturę, przyglądając się jego oparzeniom z… niejakim zmartwieniem.
- Przepraszam Lajosie, jestem zaklinaczem, nie kapłanem, nie mogę Ci pomóc… - wyznał Kenji zmartwionym tonem głosu.
- Nie po to się tyle wdrapywałam… i nie po …. to… pan Lajos cierpi bym teraz… odpuściła Kikonu - zapewniła Hotarubi schodząc ze schodow i łapiąc oddech po biegu.
- Jestem daleki od uznania, że przemoc to jedyne rozwiązanie, ale w tym wypadku niestety nie widzę innego wyjścia. Powinniśmy skończyć to, co zaczęliśmy - kitsune poparł Hotarubi.
- Tylko gdzie iść? Nie wiemy gdzie jest i gdzie go nie ma! A Rubiś, jakbyś chciała, to cię poniosę! - rzekła Bella.
- Poniesiecie?- przed oczami Hotarubi stanęła wizja jak to Arabela niesie ją w swych ramionach niczym księżniczkę. Liczyła, że się nie zaczerwieniła. - A chętnie! Ekhm…. Byłoby miło z waszej strony
- Jak tak się męczysz… - rzekła Arabell i poniosła kawałek przyjaciółkę wyraźnie zaniepokojona. Rubi miała czerwone policzki i szybko się męczyła, Pewno grypę złapała biedniutka.
- Dziękuje za miksturę z chęcią skorzystam. Przeklęte teatralne ptaszysko dwa razy oparł się mocy mego błogosławionego rozkazu! Dość tych zabaw tym razem wezmę przykład z Pani Shalelu i spróbuję ustrzelić dziada z kuszy. Musimy też znaleźć tą biedną kobietę z łodzi według wróżby Pani Koyi jeszcze jest żywa- Zrzędził ranny kapłan. Po wypiciu mikstury wyjął różdżkę leczenia i zasklepił część ran.
- Na pewno, przyrządzenie człowieka ala Zura wymaga przyrządzenia specjalnego sosu na bazie miodu i niet… Czemu ja to mówię? - zapytała zaniepokojona Arabell.
- Nie zawadzi się jeszcze rozejrzeć -stwierdziła Hotarubi - Może jeszcze trafimy na Kikonu, a jak nie, to warto by zbadać jeszcze piętro dla jakiś tropów. Albo coś do uzupełnienia ekwipunku
- Dlatego nie lubię istot ze zdolnością do teleportacji… - Shalelu skomentowała kolejną ucieczkę Kikonu rozglądając się po sali zwracając innym też uwagę na niewielkie drzwi tuż obok głównego wejścia do sali balowej w czasie gdy opatrywali swe rany. Kierując się na piętro mogli przyjrzeć się śladom jakie pozostały po dawno stoczonej i brutalnej bitwie. Napastnicy musieli być znacznych rozmiarów jeśli sugerować się bruzdami w kamiennej ścianie i dysponowali adekwatną do rozmiaru bronią i siłą. Wciąż nie dawało to odpowiedzi na pytanie co doprowadziło do zguby Brinewall jednak obecnie mieli inne zmartwienia niż dawno zapomniane zagadki. Znajdowali się na szerokim na około dziesięć stóp balkonie nad salą balową, barierka była w raczej dość wątpliwym stanie. Podobnie jak piętro niżej tak i tutaj znajdowały się dwie pary podwójnych drzwi, te prowadzące na wschód zapewne prowadziły na mury zamkowe zachodnie zaś w głąb zamku…

Kikonu Strike Back!

Tura [1]:

Shalelu: Atak na Kikonu [Rapid+Deadly Aim]: 8+8=16 Pudło / 20+8=28 Krytyk? 13+8=21 Niepotwierdzony 5+6=11 /15+6=21 Pudło Kikonu [59/70 HP]
Lajos: Inspiruje
Kikonu: Podlatuje na środek i ognisty promień w Lajosa: 9+12=21 Trafienie Obrażenia: 2+6+6+5=19 Lajos [7/26 HP] Kikonu [61/70 HP]
Arija: przed walką rzuca true strike (+20 do roll attack) i używa arcane pool (+1 umagicznienia i dmg) atakuje Kikonu trafienie :P -9HP
Hotarubi: 8+7-4=11 Pudło
Kenji: Magiczne pociski na Kikonu SR: 12+3=15vs16 Czar nieskuteczny
Arabel: Leczenie Lajosa 1d6=4 Lajos [11/26 HP]

RUNDA 2
Shalelu: 5 feet step + Rapid/Deadly: 17+10=27 Obrażenia: 7+8=15 / 5+10=15 Pudło / 11+8=19 Pudło Kikonu [46/70 HP]
Lajos: Channel energy 1d6 wynik 2 Kostnica Lajos [13/26 HP]
Kikonu: Lekko zwiększa wysokość i ostrzeliwuje Shalelu i Lajosa: 20+12=32 Krytyk? 15+12=27 Potwierdzony 4+5+2+12=23 Shalelu [29/52 HP] / 14+8=22 Obrażenia: 7+4=11 Lajos [2/26 HP] Kikonu [48/70 HP]
Arija: strzał trafienie obrażenia 2
Hotarubi: Ruch na piętro
Kenji: [Kolejny magiczny pocisk na Kikonu] 13+3=16 Przebito odporność na czary Obrażenia: 2+1 + 4+1=8 Kikonu [40/70 HP]
Arabel: Wlewa eliksir leczenia Lajosowi do ust: 5+1=6 Lajos [8/26 HP]

RUNDA 3
Shalelu: Ostrza Deadly+Rapid: 4+10=14 Pudło / 10+10=20 / 15+8=23 Obrazenia: 4+8=12 Kikonu [38/70 HP]
Lajos: Poświęcam Sanctuary dla kolejnej próby uziemienia Kikonu za pomocą command. 11+6=17 Odparte
Kikonu: Drzwi przez wymiar

Eliksir i różdżka dla Lajosa:
8+1 + 1+1=11 [19/26 HP]

Krucza ekipa sprzątająca:
Inicjatywa:
Hotarubi:19+6=25
Lajos:15+2=17
P2:15+1=17
Arija:10+4=14
Kenji 7:+6=13
P3:11+1=12
Shalelu: 6+3=9
P1: 7+1=8
Arabel: 6

Tura1:
Hotarubi: rzuca shurikenem w najbliższego ptaka, 8+6=14 Obrażenia: 2+2=4 P2 [11/15 HP]
Lajos: inspiruje towarzyszy [1+3 rundy] +1 do trafienia i Obrażeń
P2: Ataki na Arabel: 4+3=7 Pudło / 8+3=11 Pudło
Arija: Arcane Pool na łuk + strzelanie do P2 trafienie, obrażenia: -6hp+1 z inspiracji [4/15 HP]
Kenji: 15 Obrażenia: 2+1=3 [1/15 HP]
P3: Ruch + Atak szponami na Arabel: 3+3= 6 Pudło
Shalelu: Rapid+Deadly Aim [Soft Cover+4AC]: 14+10=24 Obrażenia 2+8=10 P3 [5/15 HP] / 6+10=16 Pudło /11+8=19 Obrażenia 1+8=9 P3 [6/15 HP]
P1: Ruch i Atak na Arabel:15+3=18 Obrażenia 2+1=3 [31/34 HP]
Arabel: Potężny Atak+Rozpłatanie P2 i P3: 5+9=14 Obrażenia 4+5+11=20 P2 - Nie żyje / 18+9=27 Obrażenia: 3+9+11=23 P3 Nie żyje

Tura 2:
Hotarubi: Ruch+Pojedynczy atak: 10+8=18 Obrażenia: 4+6=10 P3 [5/15 HP]
Lajos: Atak rapierem w P1 13+6=19 Obrażenia: 5 [0/15 - Staggered/Frenzy]
Arija: atak p2 pudło (nie policzyłam inspiracji Lajosa ale i tak byłoby pudło bo byłoby 12
Kenji kolejny Kwasowy Pocisk na kruka: 4 Pudło
Shalelu: deadly/Rapid 9+10=19 Obrażenia 5+8=13 / 19+10-29 Obrażenia: 5+8=13 P3 - Nie żyje

 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 01-06-2018 o 21:41.
Kaworu jest offline