02-06-2018, 09:38
|
#109 |
Administrator | Burza śnieżna, trwająca parę dekadni...
Oczywiście łatwo można było sobie wyobrazić gorsze rzeczy, ale bez solidnego dachu nad głową mróz i śnieg byly równie zabójcze, jak banda orków.
Na szczęście udało się załatwić jakieś lokum dla wszystkich wojaków lady Diany, chociaż to, co działo się w miasteczku, po raz kolejny świadczyło o bezradności tutejszych władz... oraz o ograniczeniu umysłowym większości mieszkańców.
Wszak taka burza zdarzała się w tych okolicach nie pierwszy raz. Jakim cudem więc miasto i jego mieszkańcy byli na taką okoliczność nieprzygotowani? Skąd się wzięły te dziesiątki bezdomnych, którzy pozajmowali miejsca w ratuszu, kasztelu, gospodzie?
Szkoda było słów.
Tak jak burza ukazała kolejne wady pobytu w Oakhurst, zachecając tym samym do jego opuszczenia, to równocześnie zdecydowanie utrudniła wspomniane opuszczenie. A Morn zdecydowanie wolałby ruszyć na poszukiwanie tych, co zaginęli w głębina Cytadeli.
To jednak musiało poczekać, bo samobójcą Morn nie był, a wychodzenie w śnieżną zamieć i wędrowanie do Cytadeli na samobójstwo właśnie zakrawało.
Trzeba było siedzieć w Oakhurst i zabijać czas. Aby to zabijanie nie było bezproduktywne, Morn miał zamiar jak najwięcej owego czasu spędzać w księgozbiorze, będącym własnością burmistrza. |
| |