Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2018, 13:39   #38
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Obudził się zlany potem. Oddychał ciężko, leżąc na mokrym prześcieradle. “Cholerne upały” - pomyślał zrzucając z siebie przepocony t-shirt z logiem Wyoming Cowboys. Klimatyzator rzęził ostatkiem sił, nie nadążając ochładzać rozpalonego powietrza z przedmieść Salt Lake City. Mieszkanie, które wynajmował było dość skromne, w końcu z armijnej pensji ciężko byłoby mu utrzymać coś innego, płacąc przy tym jeszcze alimenty. Pozbierał się z łóżka i wszedł pod prysznic…

Zimna woda odgoniła resztki snu, który nawiedzał go już kilka nocy… Od czasu kiedy rozstał się z Hannah, miewał koszmary znacznie częściej. Do tej pory radził sobie dobrze ze stresem związanym ze służbą. Widział już przecież sporo, zarówno w Afganistanie, Iraku, czy na innych misjach, o których nie za bardzo było mu wolno mówić. Zwłaszcza, że był paramedykiem, niejeden od połowy takich wrażeń nabawił by się PTSD albo jakiejś innej cholery. Widać obecność bliskiej osoby, odganiała od niego złe sny, pewnie czuł się bezpieczniejszy i bardziej zrelaksowany.

Spojrzał przez okno i na zegarek. Miał jeszcze dobre dwie godziny czasu. Założył świeży dres i wyszedł na dwór - mała przebieżka dobrze mu zrobi. Lubił być w formie, nawet jeśli w Gwardii Narodowej wymagania były mniejsze niż w siłach specjalnych, on sobie z tego nic nie robił. Jego chłopaki pewnie nie raz go przeklinały, kiedy dobre kilka lat starszy od nich, katował ich kilku milowymi marszami na czas.

*****

Punkt szósta zero zero, przejechał przez bramę jednostki wojskowej, kiwając głową stojącemu na warcie starszemu szeregowemu. Był podoficerem, choć miał spory staż i w siłach specjalnych jego poziom zaszeregowania odpowiadałby co najmniej stopniowi kapitana, to jednak w Gwardii był szarym trybikiem w pułkowej maszynie. Miał szczęście, bo drużyna którą miał przydzieloną, była częścią plutonu porucznika Maguire. Dzieliło ich kilka lat, jeśli chodziło o wiek, ale facet miał głowę na karku i zdarzyło mu się nawet zahaczyć o jedną, czy dwie tury w Afganistanie. Dogadywali się dobrze i szybko nawiązała się między nimi nić porozumienia, porucznik chętnie korzystał z doświadczenia Tony’ego.

Drużynę też trafił niezłą, choć pewnie oni na początku nie podzielali jego zdania. Wielu z nich trafił do Gwardii bo nie mieli co ze sobą zrobić. Większość chłopaków była tylko po liceum, niektórym życie dało w kość. Ogólnie byli solidni, tylko, że dla Abramsa, solidność to było za mało. Od samego początku przykręcił im śrubę, starając się wyrównać poziom i wprowadzić odpowiednią ilość profesjonalizmu. Dzisiaj, po pół roku, mógł się założyć, że pewnie i połowa z nich ze spokojem skończyłaby kurs Rangersów w Forcie Benning w Georgii. Dogadywali się dobrze, choć czasem sam zauważał, że przesadza ze zgryźliwością.

W zasadzie tylko to, że trafił na świetny zespół, trzymało go w Armii. No i może przekonania jakie wyniósł w domu. W prywatnym sektorze dostałby pewnie i z pięć razy tyle… z drugiej strony, przestałby wtedy widywać syna, bo firmy wysyłały ludzi po całym świecie. Czy to do ochrony VIP-ów, czy też infrastruktury. Na to nie mógł sobie pozwolić. Dopiero co udawało mu się mozolnie odbudowywać relacje z Charlim, żadne pieniądze by mu tego nie zrekompensowały.

*****

Ledwo wysiadł z samochodu,zarejestrował bardziej intensywny niż zazwyczaj ruch w jednostce. Magazynierzy pracowali pełną parą przy magazynie ze sprzętem i zapasami. Od strony parku maszynowego dochodził odgłos rozgrzewanych silników. Przyśpieszył kroku w kierunku budynku dowództwa pułku, gdzie zwykle co rano porucznik robił odprawy. Zbliżając się zauważył, że pod budynek podjechał samochód majora Coopera - dowódcy pułku. “Coś się szykuje” - pomyślał nieco zaskoczony. “Ten kutas zwykle nie przyjeżdżał nigdy tak wcześnie” - przeszedł przez szklane drzwi i ruszył ku sali odpraw.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline