Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2018, 14:25   #151
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Agnese robiła swoje. Przeciągała linkę i nagle wydało jej się, że spomiędzy różowych płateczków Gilli wypłynęła pierwsza kropelka soczku. Wampirzyca naciągała linkę tak długo, aż Gilla zawisła nad łóżkiem pochylona w pół. Jej wiszące piersi ledwo ocierały się łóżko, a ciężar ciała spoczywał na więzach. Agnese przysiadła na łóżku i zaczęła sprawdzać, czy więzy nie odcinają krwi od dłoni ghulicy.
- Alessandro, mógłbyś przynieść tą skórzaną opaskę na oczy?
- Nono
- markiz ruszył szybko oraz gracko. Opaska znalazła się w rękach Agnese. - Ale masz pomysły - powiedział pełen uznania, a jego usta zahaczyły cieplutko policzek wampirzycy.
- Chodź i usiądź na łóżku, pozwolimy ustkom Gilli zająć się tobą. - Wampirzyca poklepała miejsce idealnie na wprost twarzy ghulicy, której zawiązywała właśnie opaskę na oczach. Narzeczony usiadł tam więc wpatrując się w Agnese.
- Czy tak dobrze? - usadowił się rozkładając lekko nogi.
- Doskonale. - Wampirzyca podniosła i delikatnie ujęła w dłoń podbródek Gilli. Pociągnęła ją delikatnie, zmuszając ją by pochyliła się bardziej, przez co jej usta trafiły wprost na wciąż miękką męskość markiza. Agnese nachyliła się do ucha Gilli.
- Zajmij się nim proszę kochana. - Wyszeptała, przesuwając językiem po jej małżowinie.

Mężczyzna usadowił się wygodnie posyłając narzeczonej pocałunek powietrznym posłańcem, zaś Gilla szepnęła.
- Tak, już, ale błagam, nie każ mnie szlachetna pani, bardzo surowo.
Była mocno wygięta, ale włożyła cały wysiłek, żeby dotknąć markiza języczkiem, właściwie jego końcówką. Później ponownie spróbowała … leżący, malutki kogucik, właściwie pisklę jeszcze, był trudny do złapania w takich warunkach, ale przyrodzenie markiza leciutko uniosło się, więc jakoś mogła. Chwyciła je całymi wargami i zassała mocno wciągając do ust. Agnese wyprostowała się i przysunęła kciuk do ust. Po czynności trwała ułamek sekundy markiz zauważył na jej palcu spore rozcięcie.
- Dam ci coś na zachętę. - Chwyciła jedną dłonią twarz ghulicy, zatrzymując ją na chwilę i dosłownie usmarowała męskość markiza w swojej krwi. Dopiero potem przysunęła twarz Gilli z powrotem. Wiedziała jak bardzo ghule uzależnione są od jej vitae, jak wiele frajdy sprawia im jej picie. - A teraz czas na moją zabawę.
Tego nikt się nie spodziewał, ani markiz, ani Gilla, ale zadziałało iście piorunująco. Ghulica wręcz zacisnęła się na nim gwałtownie zasysając, zlizując. To nie była pieszczota, tylko konsumpcja, aczkolwiek przy okazji zapewniająca niezwykłe doznania. Markiz aż wywalił oczy w pierwszej chwili, jakby mocno go zabolało, ale po chwili jęknął już normalnie. Dla Gilli było to najpyszniejsze danie świata, krew jej ukochanej, najlepszej pani. Chciała jej, chciała wciągała jak mogła delektując się zapachem, smakiem, teraz zmiksowanym z wszelkimi doznaniami zapewnianymi przez męskie soczki oraz wystrzelone przed chwilą nasienie. Zlizywane wraz z krwią łapczywie przez podnieconą Gillę dawało także jemu gwałtowną przyjemność. Agnese w tym czasie zalizała ranę na palcu i podeszła do odłożonego bacika. Gilla lubiła mieć w sobie to co było przed chwilą w niej… wzięła przedmiot i leżący obok olejek wróciła do ghulicy. Odłożyła bacik tuż obok nogi niczego nieświadomej kobiety i dłońmi rozsunęła pośladki Gilli. Po chwili ghulica uczuła na swym tylnym otworku języczek wampirzycy. Chwilowo jakby spięła mięśnie, jednak później rozluźniła. Zresztą zajmowała się resztkami krwi, każda najdrobniejsza kropelka była zbyt cenna żeby ją zmarnować. Każda dostarczała gwałtownej przyjemności. Agnese lizała tylny otworek, aż mięśnie Gilli zaczęły swobodnie wpuszczać jej języczek do środka. Gdy doszła do tego etapu, zastąpiła go dwoma paluszkami, które gładko wśliznęły się przy sprawnym ruchu w naślinione miejsce. Usta wampirzycy powędrowały niżej i zaczęły skubać płatki ghulicy. Czuła, jak jej przyboczna drży. Na tyle, na ile może. Przywiązane nogi utrudniały każdy ruch, ale mięśnie mogły drżeć, mogły się kurczyć, mogły pulsować i tak właśnie było z nią. Skurcze ciała ghulicy sprawiały, iż Agnese czuła jej podniecenie, choć czasem leciutki ból. Kropelki soczku jedna za drugą zaczęły pojawiać się na jej płatkach, króciutkich jeszcze włoskach, żeby później opaść na dół. Chyba jęknęła, ale mając wewnątrz ust penis markiza jej głos przypominał na pół charczenie, a tylko na pół jęk podnieconej kobiety. Markiz resztą także jęknął. Kuracja krwią spowodowała takie obłędne ruchy ust Gilli, że bardzo szybko postawiła markizowi jego wielkiego ptaka.

Piękna Agnese oderwała się.
- Podejdziesz tu kochanie… wydaje mi się, że czegoś tu brakuje. - Powiedziała jakby coś analizowała.
To było miłe, ale choć kogut markiza był już gotowy, to jednak nie doszedł jeszcze, ani się nawet nie zbliżał. Przecież to dopiero początek. Uniósł dłonią głowę ghulicy wysuwając się spod jej ust. Kobieta nagłe złapała powietrze, jakby wcześniej nie mogła oddychać, lub miała ważniejszą rzecz do zrobienia. Wręcz zachłysnęła się oddechem, zaś markiz podszedł do Agnese mocno całując ją.
- Czego brakuje, gdzie? - zdziwił się poglądajac zaciekawiony na pozycję wygiętej kobiety.
Agnese wstała z klęczek biorąc bacik i oliwkę. Podniosła się trącając swą pupą męskość markiza. Wylała sporą ilość oliwki na pupę gilli, tak że ta spłynęła rowkiem w stronę otworka.
- Tutaj. - Agnese wylała więcej płynu na bacik i zaczęła go wcierać. Jej biodra krążyły przy tym kusząco. Uśmiechnęła się zawadiacko do markiza. - Jak myślisz czego tu brakuje?
Widząc pytający wzrok markiza przyłożyła końcówkę bacika do tylnego otworka Gilli. Naoliwiona kulka ślizgała się chwilę po zewnętrzu po czym Agnese wepchnęła ją w głąb.
- Tak jest już lepiej. - Poruszyła kilka razy bacikiem w przód i w tył i wepchnęła go w końcu tak, że wystawał jedynie ogonek. - Zupełnie jak konik.
Wampirzyca oparła się dłońmi o łóżko po bokach Gilli, wypinając się tyłem do markiza. Nie chciała by ghulica dochodziła, chciała widzieć jak pragnie, jak prosi o spełnienie. Oparła o jej plecy swoje piersi i zakręciła pupą, zachęcając markiza i poruszając tkwiącym w Gilli bacikiem.

Ghulica jęknęła. Zaś chwilkę potem Agnese przyłączyła się do niej, kiedy w jej jamce znalazła się męskość markiza. Narzeczony stanął za nią, oparł dłonie na jej pośladkach, gdzie łączyły się one na wysokości pleców. Natomiast potem ruszył do przodu. Chwileczkę jego purpurowy czub dotknął jej płatków, niezwykle wilgotnych. Poddały się one jego pchnięciu, później zaś był już w niej gwałtownie rozciągając jej pochwę, przesuwając się po elastycznych ściankach wnętrza cudownego ciała.

Wspaniała wampirzyca naparła swym ciałem na znajdujący się w Gilli bacik i wraz z każdym pchnięciem markiza odpuszczała i napierała ponownie. Całowała plecy związanej kochanki, raz po raz zostawiając na nich krwawe malinki. Czuła jak jej nabrzmiałe piersi przesuwają się po rozgrzanym ciele kobiety. Te igraszki rozpaliły ją.
- Mmm… Alessandro to cudowne. - Wyszeptała wprost w plecy ghulicy. - Ale nie dochodź błagam…
- Spr … buję
- udało mu się jęknąć, zaś wampirzyca poczuła, iż znacząco zwolnił, za to zaczął masować paluszkiem, dokładniej końcówką prawego kciuka jej tylny otworek oraz głęboko oddychać. Widocznie próbował się opanować. Oczywiście Gilla dochodziła absolutnie. Jęczała, wzdychała i ciekły z niej kolejne kropelki soczku. Agnese była cudownie rozpalona, każdy atak alessandra wywoływał w niej fale dreszczy. Była tak blisko, ale musieli się zająć pewną istotką, która była pod nią.
- Alessandro, weźmiesz Gillę?
Gdy mężczyzna wyszedł z niej, Podniosła się, jednocześnie sięgając do bacika i wyciągając go pewnym ruchem.
- Weźmiesz ją w tym miejscu? Bacik, to na pewno za mało.

Wampirzyca na miękki nogach przeszła do łóżka i wsunęła się pod Gillę, tak że kobieta mogła teraz położyć się na niej. Jej szparka była na wysokości ust ghulicy, a usta… Agnese zaczekała aż Alessandro wsunie się w Gillę i wtedy powolutku wsunęła bacik w jej szparkę, jednocześnie liżąc węzełek jej płatków. Wcześniej bacik był w pupie Gilli rozciągając mięśnie jej tylnego otworka. Było to całkiem niezłe przygotowanie do tego, że po chwili znalazł się tam gruby i długi penis markiza. Alessandro był obłędnie podniecony seksem ze swoją ukochaną, seksem niedokończonym, ale takim, który niemal go doprowadził do wystrzału. Twarda męskość, szersza niżeli rączka od bacika wbiła się w tyłek ghulicy.
- Ach! - Gilla krzyknęła, zapewne nieco z bólu i z zaskoczenia. Próbowała się napiąć, odsunąć, ale nie mogła. Sznury trzymały ją mocno. Próbowała odruchowo ścisnąć mięśnie, ale wtedy zabolało mocniej. Musiała rozluźnić je maksymalnie, żeby zrobiło się dalej ciasno, ale nie tak boleśnie, natomiast coraz bardziej przyjemnie, Szczególnie w włożonym w nią także bacikiem. - Aaa … aaa … - głos Gilli zawierał tyleż coś niemiłego, co coraz bardziej przyjemnego. Agnese widziała, jak z jej cipki pokrytej już króciutkim owłosieniem, wydobywało się coraz więcej kropelek soczku. Poczuła też, jak usta ghulicy zajęły się także jej własną szparką. Gilla chwiała się, poruszała leciutko pod wpływem mocnych pchnięć markiza. Jęczała oraz robiła się podniecona coraz mocniej, że wciągając, liżąc, ssąc płateczki Agnese niemal je przygryzała. Wampirzyca sama pojękiwała z rozkoszy. Była rozpalona i sama pragnęła spełnienia. Mimo to kontynuowała swoją zabawę, lekko podgryzając wewnętrzną stronę ud ghulicy. Co oczywiście sprawiało jeszcze większą przyjemność Gilli. Wreszcie ghulica zaczęła krzyczeć, po prostu krzyczeć z rozkoszy, niczym wilczyca w rui zaspokajana przez najwspanialszego samca. Agnese widziała tuż nad swoim czołem jajeczka markiza oraz nagłe jego spięcie, kiedy uderzył mocniej pojękując oraz popychając ghulicę jeszcze parę razy. Męskość jednak jego malała. Powoli wycofał się z tylnego otworku Gilli, który jednak był dalej nieco rozwarty. Wampirzyca także skończyła swoją zabawę, powolutku i ostrożnie wysuwając bacik ze szparki kobiety. Delikatnie gładziła jej płatki, pozwalając jej odetchnąć i samej zbierając siły by ją rozwiązać.

Gdy zobaczyła, że oddech kobiety uspokoił się, wysunęła się spod niej i ostrożnie rozwiązała jej dłonie. Gdy Gilla oparła się, zdjęła jej przepaskę i ucałowała ją delikatnie.
- Już biorę się za twoje nóżki.
Przy pomocy Alessandra uwolnili też nogi i ghulica mogła spokojnie opaść na łóżko. Wampirzyca przysiadła obok i zaczęła delikatnie gładzić jej skórę. Poklepała miejsce obok siebie, dając znak markizowi by się przysiadł, co chętnie uczynił.
- Jak się czujesz moja droga? - Spytała. W jej głosie pojawił się cień troski.
- Cudownie - przyznała ghulica sięgając do swego własnego tyłeczka. Faktycznie skórkę wokoło tylnego otworku miała mocno zaczerwieniona, ale nie popękaną. Wypływały stamtąd białe, kleiste cząsteczki nasienia Alessandro. - Jesteś niesamowita, signora. I markiz także. Myślałam, że rozerwiecie mnie na pół. Pomyślałam, że właśnie tak czuje się rodząca i przez chwile cieszyłam się, że nie mam dzieci. Ale potem powoli zaczęło się wszystko robić coraz przyjemniejsze, nawet jeśli trochę bolało, aż wreszcie prawie oszalałam z cudownej rozkoszy. Hm, signora - zwróciła się do swojej wampirzycy - co teraz zrobimy szlachetnemu markizowi?
- Hm
… - Agnese spojrzała na swego narzeczonego. - To dobre pytanie… co by ci tu zrobić skarbie? - Uśmiechnęła się szeroko.
- Wiesz - widać, że markiz nieco pobladł na twarzy - może coś … łagodnego, znaczy bardzo łagodnego - uzupełnił dochodząc do wniosku, że jeśli obydwie dziewczyny poddały się owej zabawie, to on po prostu nie może odmówić. Mężczyzna musi mieć swoją dumę, stąd właśnie markiz próbował odpowiedzieć coś sensownego, acz on raczej nie był typem lubiącym takie gry na sobie, choć kto wie? Dopiero przecież odkrywał swoje pragnienia. - Kochanie, oddaję się w twoje ręce - westchnął - oraz Gilli.
- Będziemy grzeczne
. - W minie AGnese było coś co mówiło, że nie jest to prawdą. Spojrzała na swoją partnerkę w zbrodni. - Alessandro jest strasznie porywczy, może powinnyśmy trochę pohamować jego zapędy?
- Myśli pani, że byłaby to nauka dla pani narzeczoneg
o - udawała że się zastanawia ghulica. - Według mnie to dobra lekcja dla przyszłego męża. Niechaj uczy się cierpliwości przy swojej żonie. Jak pani planuje to wdrożyć szczegółowo? Przywiązać, a może także byłoby miło coś włożyć mu pomiędzy pośladki - markiz pobladł - albo może jeszcze coś innego - ghulica doskonale się bawiła kosztem Colonny.
- Mamy być delikatne, więc na pewno miło jakby było mu wygodnie. - Agnese zamyśliła się. - Na pewno możemy zacząć od przywiązania go do łóżka. gdy będzie w rozkroku, na pewno będziemy miały do niego dobry dostęp.
- Wydaje mi się, że to doskonały pomysł
- Gilla obróciła się na pięcie, zaś Alessandro z przestraszoną miną poczłapał do łóżka, na którym położył się. Leżał na plecach, ale nogi wcale nie ustawił w rozkroku, raczej wąsko, jakby obawiał się, iż kobiety zrealizują pomysł ghulicy. Wciągnął głęboko powietrze.
- Weźmiesz liny moja droga? - Agnese podeszła do łóżka i stanęła w jego nogach.
- Musisz być dzielny mój drogi. - Pochyliła się i delikatnie rozsunęła jego nogi składając na ich wewnętrznej stronie pocałunki. - Toż wiesz, że nie zrobię ci krzywdy.

Oczywiście wiedział, ale taka już męska natura, że pomimo wiedzy podświadomość wpływa na postępowanie, kiedy trzeba chronić klejnoty. Tymczasem Agnese całowała dalej, zmierzając ku górze i powolutku coraz bardziej rozchylając nogi markiza, aż dotarła do jego krocza, klęcząc już między jego kończynami. Zaczęła dokładnie całować to miejsce. Markiz wymruczał coś zadowolony. Takie postępowanie bardzo go przekonywało do niestandardowych igraszek.
- Przywiążesz go Gillo? - Przerwała na sekundę i powróciła do swej zabawy, nie chcąc by Alessandro zsunął z powrotem nogi. Oczywiście przy takich pocałunkach rozluźnił się i nie zsunął, nawet kiedy Gilla złapała jego nogi w kostkach, przywiązała, zaś linkami naciągnęła, całkiem mocno do kół przymocowanych do kolumn łóżka. Zresztą właśnie pieszczoty Agnese dawały rezultaty, zaś męskość markiza zaczynała powolusieńku rosnąć oraz unosić się.
Gdy ghulica skończyła wampirzyca oderwała się od swego zajęcia. Podniosła się i usiadła na piersi markiza.
- Podałabyś jeszcze linki? Musimy przywiązać te rączki. - Gdy w jej ręce trafiły sznurki Agnese ułożyła dłonie Alessandra na swych piersiach i zaczęła wiązać wokół nadgarstków pętle. Uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Jest przyjemnie prawda?
- Nooo taaak
- odparł markiz, który chyba pierwszy raz był związany przez kogokolwiek. - Leżał rozciągnięty mocno na łóżku, z lekko uniesionym, przekrzywionym peniskiem i nie wiedząc, co o tym myśleć. Pewnie rzeczywiście nie było źle, zaś pieszczoty Agnese należały do niezwykłych przyjemności, ale widać było, iż trochę nie wie, jak do tego wszystkiego podejść. Póki co grał twardego zucha.
Gdy już jego ręce zostały przywiązane do kółek, Agnese podniosła się i stanęła nad nim na wyprostowanych nogach podziwiając ich dzieło.
- Myślisz, że powinnyśmy mu związać oczka, kochana? - Zerknęła na Gillę. Prawda była taka, że nie chciała zrazić Alessandra. Wiedziała, że o ile z Gillą może pozwolić sobie na dużo to tu powinna być ostrożna.
- Myślę, że na pierwszy raz nie. Niech widzi i się boi niewiast - stwierdziła wesoło Gilla. - Mając taką pozycję pan markiz nie ma wyboru, lecz musi się poddać kobiecej sile.
- Muszę, muszę
- Alessandro próbował zachować rezon
Wampirzyca sięgnęła dłonią do ust. Markiz znał już ten gest i jak się spodziewał po chwili zobaczyła jej palcu kroplę krwi. Wampirzyca przysiadła obok niego rozchylając zakrwawionym palcem jego wargi.
- Musisz mieć przede wszystkim dużo sił. Chwilę się tobą pobawimy, kochanie. - Patrzyła na niego roziskrzonym wzrokiem czekając aż zacznie pić.
- Kocham cię - wyszeptał zlizując kropelkę z opuszka jej smukłego palca. Oraz biorąc cały paluszek dziewczyny w usta. Wpatrywał się w nią roziskrzonym spojrzeniem. Piękna Agnese wręcz czuła namacalnie, jak ją właśnie konsumuje w myślach kochając się, niczym szalony. Więc jednak trochę te linki oraz całe zachowanie jej oraz Gilli potrafiło podniecić ukochanego.

Absolutnie cudowna Agnese dała mu spokojnie pić, gładząc drugą dłonią jego policzek. Nie odrywając od niego wzroku odezwała się do ghulicy.
- Masz na coś ochotę, moja droga? - Jej głos był ciepły, widać było, że Agnese bardzo chętnie przystąpi do pieszczot swego narzeczonego, chciała się jednak bawić razem ze swą kochanką.
- Myślę, że pani powinna prowadzić, w końcu to pani narzeczony, ale może miałaby pani, byśmy trochę okiełznały go ujeżdżając na przemian? Wspominała pani, że pan markiz bywa nerwowy.
- Wcale nie bywam! - odezwał się gorąco markiz doskonale potwierdzając słowa Gilli.
- Ach… to będzie nagroda. - Wampirzyca wysunęła paluszek z jego ust i nachyliła się by je pocałować. Delikatnie, bardzo dokładnie. Skubała jego wargi, policzki. Oderwała się gdy ucałowała ostrożnie jego prawą powiekę. - Wycałujesz Gillo, lewą stronę mego narzeczonego? - Agnese siedziała po prawicy Alessandra i powolutku scałowywała tą stronę. Jego skronie, uszy, niespiesznie przeszła na szyję, pozostawiając na niej sporą malinkę.
- Chętnie, jest bardzo przystojnym mężczyzną. Czy orientuje się pani, czy pan markiz ma łaskotki? Przesuwając bacikiem po stopach …
- Tylko nie łaskotanie, błagam
! - wydarł się markiz przerażony nie na żarty. Widocznie chłop była akurat kompletnie nieodporny na ten element zabawy.
- Zobaczymy - uśmiechnęła się ghulica, która zajęła się swoją stroną, aczkolwiek całując tak, by jej twarz była bardzo blisko twarzy Agnese.
Wampirzyca przerwała na chwilę i ucałowała Gillę. Po czym spojrzała na markiza, przesuwając powoli dłonią po jego boku, tak by delikatnie załaskotało. Dostrzegła, jak Alessandro mocno spiął mięśnie, zaś sznury bardzo się naprężyły. Ten niewielki, leciutki ruch musiał mocno na niego podziałać.
- Bacik służy do dwóch rzeczy mój drogi można nim uderzać albo łaskotać… - Zastanowiła się. - Druga strona ma jeszcze inne zastosowanie. Skoro my bawiłyśmy się bacikiem ty też jakoś powinieneś, czyż nie?
- Jaaa, niekoniecznie
- próbował coś mądrego odrzec markiz, który autentycznie obawiał się, że co coś znajdzie się zaraz w jego tyłku.
- Masz chwilkę by się zastanowić. - Agnese wróciła do całowania, pozostawiając malinkę na jego obojczyku. - Gdy skończę zrobię z nim to na co będę miała fantazję.

Całowała pomalutku czasem lekko łaskocząc swego ukochanego czubkiem języka. To było takie wspaniałe, że miał tę słabostkę.
- Proszę, tylko nie łaskotki, są nie do … naprawdę siostra mnie w dzieciństwie i od tamtąd nie wytrzymuję nawet najsłabszych - widać było, że markiz naprawdę się boi łaskotek oraz mocno na nie reaguje. Pewnie śmieszne to dla dorosłego mężczyzny. Jednak faktycznie, Agnese trafiła na bardzo czuły punkcik markiza.
Wampirzyca całowała czule jego nadgarstki, by po chwili oderwać się od nich i zabrać się za pieszczenie swymi ustami i języczkiem torsu mężczyzny.
- Wobec tego wlicz odrobine bicia, czy kulkę?
- Wszystko, tylko nie łaskotki
- Alessandro był zdesperowany. Chyba faktycznie w tym dzieciństwie dano mu ostro pod tym względem w kość. - Cokolwiek chcesz - hm, chyba rzeczywiście pomimo tego strachu jego podniecenie rosło, wraz z tym, jak rósł poziom uniesienia jego penisa. Nie stał jeszcze prosto. Ale był już dosyć wzniesiony, chwiejąc się na boki przy każdym ruchu. Agnese całowała go, Gilla tak samo. Nawet groźba łaskotek nie osłabiała cudownego uczucia pieszczenia. Agnese uwielbiała być wypieszczana przez dwójkę kochanków jednocześnie. Właściwie markiz raczej tak nie miał, bywał wyłącznie stroną aktywną poza wyjątkami. Właśnie to, co obydwie mu teraz robiły mogło stanowić dla niego coś takiego jak choćby poranne przebudzenia dla niej. Ona nie miała problemu z byciem pieszczoną przez i kobiety i mężczyzn. Dla markiza inny mężczyzna był nie do przyjęcia, ale dzięki Gilli ta sytuacja stawała się świetna. Była dla niej cudem, a on też powoli się przyzwyczajał oraz cieszył jej seksowną obecnością. Agnese zsuwała się coraz niżej, aż w końcu ucałowała biodro markiza. Jej prawa dłoń powędrowała pod jego pośladki, a lewa spoczęła na udzie.
- Bo jeśli byśmy chciały cię trochę “pobić” To jest chyba najlepsze miejsce. - Przesunęła lewą dłonią po udzie tuż obok woreczka mężczyzny. - Natomiast kulka… - Jej paluszek delikatnie dotknął tylnego otworka mężczyzny i zaczął krążyć wokół. Markiz ciężko złapał powietrze ściskając mięśnie. - … powinna trafić tutaj.
- To bi … bicie
- wyszeptał, zaś głowa opadła mu do tyłu. Chyba oddawanie swojego tylnego otworu kojarzyło się mężczyźnie wyłącznie z sodomią. Może kiedyś, jednak póki co tego akurat nie chciał próbować. Uderzenia pejczykiem można było znieść, oby tylko której z kobiet się nie zawinął trafiając w męską słabiznę. Tym bardziej, że właściwie stanął mu już na sztorc, niby masz na statku. Był twardy, ale jednocześnie bardzo wrażliwy.
- Jesteś pewny? - Agnese zakręciła paluszkiem wokół jego tylnego otworka, naciągając go lekko. Ucałowała przy tym ponownie biodro mężczyzny. - To całkiem ciekawe doznanie. - Jej paluszek naparł odrobinę na to miejsce, jednak nie wciskał się tam.
- Może innym razem raczej - usiłował wiercić się, tak, żeby jednak nie dotykała owego miejsca. - Wierzę, że ciekawe, ale wolałbym raczej kiedy indziej. Proszę moja kochana - uśmiechnął się do niej. Tymczasem Gilla trzymała w dłoni pejczyk. Przesuwała póki co nim po ciele markiza. Wydawało się, iż jej się to bardzo podoba.
- No cóż… - Agnese udała rozczarowanie. Prawda było, że bawiła się dobrze. Uwielbiała dotykać ciała Alessandra i to w pełni by jej wystarczyło. Zsunęła się ciut niżej całując jego nogi. - Oddaję go w twe ręce Gillo. - Mrugnęła do ghulicy i całowała dalej.
- Hm, zastanawiam się, co z nim zrobić - ghulica miała w dłoni pejczyk z wieloma cieniutkimi końcówkami.


Miał ładnie ukształtowaną rękojeść, zaś paski … ghulica przejechała nimi po końcówce czerwonego koguta markiza, który gwałtownie wciągnął powietrze.
- Ładnie reaguje - uznała. - Zostawiasz mi, signora, ale właściwie co mam z nim zrobić, albo dokąd mogę się posunąć - leciutko pstryknęła penisa, który zachwiał się niczym żagiel na gwałtownym wietrze.
- Tak by nie zrazić naszego Pana do takich igraszek, toż chciałybyśmy to powtórzyć, czyż nie. - Wampirzyca przesunęła dłonią po udzie i pachwinie mężczyzny, - Chyba tu powinno być dosyć przyjemnie. - Zabrała rękę i wstała podchodząc do Gilli od tyłu.
Oparła się o kobietę, piersiami dotykając jej pleców.
- Moja droga toż masz tak bujną wyobraźnię, gdzie chciałabyś go “podrażnić”? - Agnese sięgnęła do piersi Gilli zaciskając na nich dłonie.
- Och, scałowałam niemal połowę ciała pana markiza. Ach, to miłe signora - poczuła jak sutki ghulicy gwałtownie powiększają się i twardnieją pod jej paluszkami. Gilla sięgnęła dłonią do penisa markiza odkładając bacik na bok. Objęła go dłonią zaczynając poruszać w górę i w dół. Kiedy podciągała, napletek cały nachodził na górę, zaś kiedy pociągała w dół, wszystko było doskonale widoczne. Każdy fragmencik purpurowego czubka. Mokrego zresztą od własnego soczku mężczyzny. - Proszę, nie przerywaj signora - mruknęła Gilla przyspieszając zabawę z penisem markiza.
 
Kelly jest offline