Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2018, 19:36   #110
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Noc mijała powoli. Za ścianami starego zajazdu szalały żywioły. Patrole lorda Oakhurst sprowadzały na wpół zamarzniętych nowych mieszkańców, którym gorączka złota i szlachetnych kamieni odebrał rozsadek na tyle, iż nie zadbali wcześniej o odpowiednie schronienie na zimę.
Lady dian zagoniła resztę swoich sług oraz zbrojnych do pomocy potrzebującym. Uprzątali dawno nieużywane pokoje gościnne. Tak paladyn tyra był przygotowany jak na wyprawę wojenną, z całą pewnością Lady Diana nie zasypywała gruszek w popiele. Cieśla dobrawszy sobie kilku zdolnych oclonych dokonywał szybkich napraw. Kuchnia pod wodza Irwina kucharza, którego ciągała za sobą procowała na pełnych obrotach wydając proste ciepłe jadło i cydr, powoli ogołacając zapasy Lei. W łaźni, do której wchodziło się z przedsionka, rozpalono ogień i przygotowano balie z ciepłą wodą. Można było tez skorzystać z sauny, tu na północy nazywanej banią. Z pewnością obecność w niej Volfa mogła deprymować ludzi, z pewnością wypłaszał z niej jego „śpiew”.

***

Słysząc wywód na temat miasteczka Oakhurst Jace Mizraa pokręcił tylko głową.
- Drogi Tanisie niekiedy zaskakuje mnie Twoje dziwaczne podejście do praw. Chcesz by wszystko było skodyfikowane. Tak nie można i nie da się. Niech za przykład posłuży ci Amm i Sambia. Praw jest tam wiele, lecz sprawiedliwości a tym bardziej dobra nie uświadczysz. Dlatego też wybrałem siew podróżna Północ Fearunu. Może wydają Ci się one niesprawiedliwe, lecz zauważ, że chronią dzieci oraz życie nawet niewolników. W Sembi za kradzież powyżej dziesięciu sztuk złota ucinano się dominująca rękę, za drugą ucho za trzecią nos, za następna wieszano, sędziów nie interesowały powody ani wiek obwinionego. Na skraju miast wiele napatrzyłem się na dziecięce truchła wiszące jako przestroga. Moim zdaniem burmistrz podał ciekawy sposób na rozwiązanie tymczasowych problemów, czasowe niewolnictwo. Niech trzeźwego osądu nie zaburza Ci i Wszystkim nam to, że chciał nas ukarać za chęć pomocy Lei. Gdyby był tyranem już byśmy się piekli na ogniu.
Kharrick Lepperov prychnął słysząc przemowę południowca. Jace tylko się uśmiechnął.
- Zapewne wiele z praw Oakhurts nie przypadło do gustu naszemu specjaliście od zamków i sakiewek. Osobiście myślę, iż mieszkańcy tego miasta zasługują na nasza pomoc. Nie podoba mi się pomysł wędrownego obozu, zwłaszcza w zimie.
Tym razem specjalista od trudnych spraw pokiwał głową.
- Co miasteczko to jednak miasteczko.
Do stołu przysiadła się Lady Diana.
- Tanisie źle rozpoczęłam znajomość z burmistrzem. Moja buta, którą mylnie brałam za honor przyczyniła się do tego. Nie sprawdziłam terenu i takie tego efekty. Na twej szyi widzę symbol Tyra, zatem w imieniu swoim biorąc pod uwagę zadnia nałożone na nas przez Tyra, proszę byś pomógł w zmianie praw tego miejsca. Zadnie to nie będzie łatwe i zapewne pochłonie wiele czasu. Postawienie kościoła oraz twierdzy, było by szczytnym zdaniem w imieniu Tyra. Musimy też zająć się Sedrykiem. Pewnie on stoi za Wszystkim, lecz póki nie mamy na to dowodów niewiele możemy zrobić.
Do rozwijających przy stole podszedł jedne z zbrojnych paladyna Tyra.
- Pani sauna gotowa.
Jaszczuroczłowiek ciężko podniósł się zza stołu.
- Chcą tu wykiwać łowców niewolników. Ja na to się piszę. - Volf po tych słowach poczłap ciężko do sauny.
Mnich grzejący ręce o parujący kubek herbatki ziołowej, odchrząknął nim przemówił.
- Jesteśmy tu ledwie jeden dzień a popatrz Tanisie jak wiele zrobiliśmy. Nieco zmieniliśmy postępowanie burmistrza, niektórzy z nas zyskali w jego oczach. Zgadzam się z innymi. W Okahurst mamy wiele możliwości.

***

Amberlie wyruszyła na poszukiwanie wraz z strażniczką. Za fraki wyciągała ludzi z zniszczonych obozowisk. Namioty i półziemianki nowych mieszkańców miasta nie nadawały się w tej chwili na schronienie. Sprawdzali tez ziemianki, lecz ci którzy posłuchali mieszkańców Oakhurst i je wykopali, posiadali nadal ogień oraz znośne warunki do przetrwania śnieżycy. Natrafili też na ciała mężczyzn, którzy przecenili swoją odporności, nie wysłuchali też dobrych rad woląc bogacić się. W tych przypadkach strażniczka miejska zadowalała się zabezpieczeniem mienia. Posterunek na obrzeżach miasteczka powoli wypełniał się workami z wydobytym, lecz jeszcze nie wytopionym złotem, oraz woreczkami nieoszlifowanych agatów oraz topazów. Ciała pozostawiano zaś na mrozie bo w takich warunkach niemożliwością było ich pochowanie. Przy drugiej wyprawie towarzyszył jej już Tanis. Po pięciu wyprawach, nad ranem Amberlie była wyczerpana do cna.

***

Zoren Eltor wprawnie przygotował trzy lekarstwa dla Amady i opisał podług recept.
Badając działanie różnych substancji na „kwiaty śmierci” szybko doszedł do wniosku, że dzięki wodzie święconej, inne czynniki niszczące, takie jak ogień alchemiczny i kwas, szybciej docierają do najdalszych części rośliny niszcząc ją. Kontynuując badania odkrył, iż najlepsze proporcje do mikstury niszczącej „kwiaty śmierci”, to jedna część święcone wody, plus jedna część ognia alchemicznego, plus cztery cześć kwasu. Z względu na obecność ognia alchemicznego miksturę ta mogą wykonywać tylko alchemicy. Przypuszczalna moc niszcząca mikstury przy skrapianiu tej rośliny to obszar dwadzieścia na dwadzieścia jardów. W przypadku, gdy roślina rzadziej rośnie zapewne większe. Pracował do czwartego dzwonu, gdy ogarnęło go zmęczenie.

***

Minęło ponad dwa dzwony nim z piętra zeszła Lea. Widać po niej było zmęczenie, lecz radośnie się uśmiechała.
- Talonie Sergi twojej przyszłej zonie nic nie jest, lecz musi odpocząć. Masz piękne bliźniaki córkę i syna, mam nadzieje, iż nie będziesz ich dyskryminował ze względu, że nie są twoimi dziećmi. Muszą tu zostać przynajmniej dekadzień nim będziesz mógł je zabrać do domu.
- Pani jakże mogę, Ci się odwdzięczyć.
Mężczyzna nieco przetrzeźwiał słysząc radosna wiadomość.
- Zapewne znajdziesz godny sposób. Wiedz, że najlepiej odwdzięczysz się przyjmując wraz z żoną i dziećmi wiarę w Lurue.

Potem odwróciła się do kowala Reniego
- Dziękuję, że pozwoliłeś swojej zonie i dziecku na pomoc mi.
- Pani teraz nie mam pieniędzy by zwrócić ci pieniądze z Emę, ale...
- Nie mówicie nic więcej. Wiem, że odwdzięczycie się godnie, a ja nie mogę rozdzielać rodziny. Wybierzcie wolne miejsce i przeczekajcie najgorszy czas burzy śnieżnej.

Talon chwiejnie podszedł do Lei.
- Pani przepraszam za moja matkę.
- O rodziny sobie nie wybierasz, przynajmniej nie zawsze. Zaś Ure Sergi zapłaci za swoje przewiny. Mam nadzieję, iż zrozumie swoją winę. No leć do swojej przyszłej żony czeka na ciebie. Cały czas martwi się, iż to co mówiłeś o uwolnieniu i założeniu rodziny jest tylko dobrym snem, który się rozwieje, gdy tylko zaśnie.

Młodzieniec zataczając się ruszył po schodach.

Lea zasiadał przy stole nalał sobie kubek grzanego cydru.
- Ależ jestem zmęczona.
Wpiła kilka łyków. Po chwili już spała opierając głowę o blat stołu.




Rankiem burza śnieżna nieco zelżała. Temperatura zaczęła się podnosić. Drużyna dotarła do kasztelu lorda około dziesiątego dzwonu. Na głównych ulicach ludzie odgarniali śnieg oraz po części wywozili poza miasteczko.
Przy Amdzie czuwała Sara osobista służąca dziewczynki.
- Jak się czuje?
- Źle znowu jest chora, ale tak miało być?

Lea chwilę pomyślała potem się uśmiechnęła.
- Na pewno tak, nie trzeba stosować podwójnej kuracji gdyby choroba ustąpiła. Jutro będziemy wiedzieli na pewno. Saro tu mam lekarstwa dla Amady. - powiedział wyjmując trzy buteleczki.
- Z tej trzy razy dziennie podasz po dziesięć kropel. Z tej połowę podajesz z gorącym mlekiem teraz resztę wieczorem. Ta podasz teraz lecz musi tez przed podaniem coś sytego zjeść może kaszkę na mleku z miodem, lubi ją przecież. Dodaj tez do niej soku aminowego bo będzie niepocieszona gdy go zabraknie.
- Tak Panienko, lord Vurnon czeka na wszystkich Was w gabinecie na drugim piętrze.
Drużyna weszła na następne piętro. Służba uważnie obserwował bohaterów, w ich oczach widać było szacunek, nawet burza śnieżna nie zatrzyma plotek.
Gabinet był urządzony jak gabinet wojownika. W kącie stała pełna zbroja płytowa, na ścianach wypchane głowy różnych potworów, olbrzymi głowa orka, który musiał mieć dobrze pod trzy jardy wysokości. Głowy giganta lodowego, białego smoka, wilków śnieżnych, zdobiły inne ściany, na równi misternie wykonana bronią, tarczami i proporcami.
Burmistrz siedział za niewielkim biurkiem czytając książkę. Za jego plecami w kominku wesoło trzaskał ogień. Odłożył, ją widząc wchodzącą drużynę.
- Zatem, jak wiem od Sary, zniszczyliście przeklęte kwiaty. A co z drugą częścią zadania znalezieniem sposobu na niszczeni kwiatów alchemiku Zorenie Eltor.
Alchemik podał recepturę spisaną na pergaminie.
- Wywiązaliście się ze swojego zadania. Oto wasza zapłata po pięćdziesiąt sztuk złota, powiedział wyjmując z burka dziesięć identycznych sakiewek. Jesteście mili widziani w kasztelu, możecie korzystać z biblioteki bez ograniczeń, zarówno z biblioteki w kasztelu jak i ratuszu, chociaż tam jest mniej książek. Jeśli ktoś zna smoczy lub niebiański, mam kilka woluminów tym języku, za których przetłumaczenie bym zapłacił.

 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 16-06-2018 o 10:34.
Cedryk jest offline