Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2018, 14:16   #34
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Jeron analizował w głowie wydobyte z komputera informacje. Liczył na więcej, ale to, czego się dowiedział i tak wydawało mu się co najmniej interesujące. O pilotach wiele nie wiedział - i postanowił, że ich przesłucha ewentualnie później. Najpierw zaś rozmówi się panią oficer. Miała kontakt na stacji. Ale z kim? To dawało mu największe pole do manewru - i szansę na uratowanie ich sypiącej się misji.

Poinformował Karę po cichu o tym, czego się dowiedział i zaproponował współuczestniczenie w przesłuchaniu. Następnie poprosił BX, żeby wprowadził oficer do jednego z pomieszczeń na ładunek.

Kiedy znaleźli się już na miejscu, popatrzył na kobietę.
- Nie jesteśmy z Sojuszu. Przysyła nas Saw Gerrera - Sława ich przywódcy - sława terrorysty i szaleńca - musiała go wyprzedzać. I często robiła odpowiednie wrażenie. - Część moich towarzyszy wolałaby was zabić. Albo wyciągnąć z was informacji w bardzo... bardzo nieprzyjemny sposób. Nawet mój rodzony brat. - Przygryzł policzek. - Potrzebuję informacji. Jeśli mi pomożesz, wypuścimy was. Tak, żebyście przeżyli, a może nawet mogli wrócić do armii, ale nie robili nam dalej problemów.

Odgarnął z czoła spocone, przygniecione hełmem pilota włosy.
- Jak się nazywasz?

- Porucznik Lydia Atyde - oficer odpowiedziała. - Nie myśl sobie jednak, że wyciągniesz ode mnie coś więcej. Gerrera czy Rebelia, jaka to niby różnica? Wszyscy jesteście zdrajcami, którzy odwrócili się od Imperium. Terroryści i mordercy - dodała, po czym splunęła pod nogi Jerona.

Jeron mógł się sprzeczać, nawet przekonywać oficer, że nie są terrorystami - ale nie miało to zbytniego sensu. Przekonanie człowieka do czegoś zupełnie odwrotnego niż jego poglądy nie miało sensu, jeśli ten nie chciał zostać przekonany. Oczywiście to mogła być tylko maska, ale na razie nie będzie próbował jej zerwać.
- Chciałabyś może się napić? - zapytał. - A zresztą, przejdę się po wodę. BX, przypilnuj pani proszę!

Kiedy BX podszedł do schowka, Jeron wyszedł po butelkę z wodą… i możliwość sprawdzenia nazwiska kobiety w bazie danych. Wstukał je do komputera, do którego już wcześniej się włamał.

Poszukiwania nic jednak nie dały i Jeron wrócił do schowka z wodą. W wejściu minął się z Karą.
- Chcesz? - Sam upił łyk. - Nie jest zatruta, zresztą nie mam powodu, żeby cię truć.
- Potrzebuję informacji. Nie przekonam cię do naszych racji, siedząc tutaj, to wiem. Pomyśl więc o informacjach, które nam przekażesz nie jak o przysłudze, a jak o... sposobie na wydostanie się z tej sytuacji? Powiedz mi, kto jest twoim przełożonym?

- A co, chcesz do niego wpaść z przyjacielską wizytą i termodetonatorem ukrytym w kieszeni? - oficer zakpiła. - Nie mam złudzeń co do tego czy wyjdę z tego cało. Na pewno jednak wyjdę z tego czysta. Nie jestem zdrajcą.

- O, nie zamierzam. Po prostu chciałem wiedzieć z której jednostki jesteś - odstawił na bok butelkę. - Oferuję ci szansę, że wyjdziesz z tego cało. BX, który was skrępował, ma w sobie wystarczająco narzędzi tortur, żeby nauczyć banthę śpiewać... a was gadać.

Podrapał się po głowie.
- Masz dwie opcje. Pierwsza, powiesz mi, co potrzebuję wiedzieć. To nie są informacje, które narażają personel cywilny, nie jest ich celem nawet doprowadzenie do śmierci żołnierzy - zastanawiał się, czy faktycznie tak było. Po co mieli dostać się na stację? - Druga... pozwolę bardziej narwanym członkom załogi wyciągnąć z was potrzebne informacje siłą. - Przygryzł wargę. - Nie chciałem ci grozić, ale zapamiętaj sobie jedno. Możesz być gotowa na tortury i śmierć w imię Imperium. Ale czy będziesz igrała życiem swoich bliskich? Kłamstwem i oporem narażasz ich na los gorszy od swojego.

- Wręcz przeciwnie. Stawiając wam opór zapewniam swoim bliskim życie w pokoju i sprawiedliwości, które zapanuje w galaktyce, gdy tylko zgnieciemy waszą nic nie znaczącą rewolucję. To nie Imperium morduje niewinnych cywili, to nie Imperium podkłada bomby w fabrykach, stoczniach, to nie Imperium organizuje zamachy, to nie Imperium podburza ludzi do wojny. Więc przestań sprzedawać mi tu farmazony o tym, że nie macie zamiaru nikogo zabić. To jest wasz nadrzędny cel, siać śmierć i zniszczenie - porucznik mówiła jeszcze jakiś czas hasłami niemal wyrwanymi z filmów propagandowych. Uwagę Jerona zwróciła jednak migająca czerwona lampka u jej pasa. To był jej komunikator, ktoś próbował nawiązać łączność.

- Cóż, to Imperium dokonuje masakr niewinnych ludzi, jak na Ghorman, anektuje zbrojnie neutralne i autonomiczne światy, wspiera handel niewolnikami... - przerwał, widząc błysk lampki. Zakneblował szybko oficer i odebrał przychodzącą wiadomość.

Porucznik protestowała, ale jej słowa szybko zostały zagłuszone przez założony jej knebel. Wkrótce przestała próbować i zapadła cisza. Jeron wcisnął przycisk na komunikatorze i nad trzymanym przez niego niewielkim dyskiem pojawiła się przezroczysta postać, niewątpliwie imperialnego oficera. Był to młody mężczyzna, o ile Sar poprawnie dostrzegał insygnia na jego piersi, w stopniu kapitana. Oficer stał wyprężony z rękoma założonymi za plecy. Spojrzał na Jerona i powiedział:

- Komunikator, który posiadasz należy do imperialnego oficera. Zidentyfikuj się natychmiast.

- Moje imię nic panu nie powie, kapitanie - powiedział spokojnie Jeron. - Choć pewnie chciałby pan je poznać... tak samo jak ja pańskie. Czy mogę liczyć, że przedstawi mi się pan pierwszy?

Lekko się uśmiechnął.

- Mówi kapitan Sahn Lox z Imperialnej Marynarki. A teraz gadaj kim jesteś i skąd masz ten komunikator!

- Jeron Sar. Komunikator mam od pani porucznik Lydii Atyde... która jest tu ze mną - obrócił komunikator tak, by ukazał również ich jeńca. Wyjął blaster i wycelował w kobietę. - Cieszę się, że się pan odezwał. Będzie pan miał okazję zadecydować o losie pani oficer i dwójki pilotów, którzy również znajdują się na naszej łasce. Czy mogę liczyć na współpracę i dyskrecję? - Uniósł delikatnie brew.

- Czego chcesz? - głos kapitana nieoczekiwanie zmienił się spokojny, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

- Przysługi - Jeron ucieszył się w duchu. Temu Loxowi musiało zależeć na życiu Lydii... a to dawało im chociaż kartę przetargową. - Muszę odwiedzić stację, na której pan się w tej chwili znajduje. Nieoficjalnie i niezauważalnie. Nie mam w planach zaszkodzić personelowi stacji i jej samej, jeśli mi pan uwierzy. Czy mogę liczyć na pana pomoc i pozostanie w kontakcie?

- Będziemy w kontakcie. Wkrótce się odezwę - oficer mówił nadal tym samym tonem. Po chwili jego hologram zniknął.

- Zachowam komunikator - odpowiedział jeszcze z uśmiechem Jeron. Kiedy sylwetka zniknęła, odwrócił się do Lydii i zdjął knebel. - Ten Sahn Lox przejmuje się tobą. Jeśli ty dbasz o niego... współpraca nie boli. - Uśmiechnął się raz jeszcze. - Starczy na razie, wracam za stery.

Wyprowadził kobietę z prowizorycznego pokoju przesłuchać i na powrót przekazał ją BX-owi. Następnie ruszył podzielić zdobytymi informacjami z Karą.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 05-06-2018 o 17:29.
Fyrskar jest offline