Trujący gaz zaczął unosić się w Transportowcu Norsjan, powoli, ale diabolicznie wsiąkając w system wentylacyjny. Kabina sterowania wieżyczką znajdowała się najwyżej, więc gaz musiał przelecieć trochę drogi. Niemniej na mostek dostała się już cześć toksycznego gazu. Obcy z natury wyposażeni w idealny węch (jak i doskonałą pamięć) po sekundzie zgodnie stwierdzili, że wymiana się posypała i należy wznieść alarm. Jeden z nawigatorów siedzący na wielu częstotliwościach przechwycił sygnał mówiący jednoznacznie, sam za siebie.
- Gniazdo. Startujemy. Przejąć pakunek. Chwała Sydykatu!
Czip językowy w głowie nawigatora błyskawicznie zrozumiał wiadomość i nadał szybko.
-Zostaliśmy zaatakowani, Lu’Auashe zdradzili.
W tym samym czasie bark przywódcy Norsjan eksplodował bólem, jednak gruba skóra wzmacniana gęstymi kośćmi nie została przebita. Ja-Son chybił jednak nie poddał się. Strzelił jeszcze raz, trafiając ten sam cel- niestety w kolano. B. zapomniał uwzględnić zmiany pozycji lufy po odrzucie. Kolejne trzy ciężkie pociski snajperskie wbiły się w małej granicy błędu prosto w łeb Norsjanina. Nie zabiło go to, co z niedowierzaniem stwierdził Ja-Son. Salwa była jednak na tyle mocna, iż przywódca upadł i padł ogłuszony. Dwójka jego ochroniarzy wyjęła zza długich szat miotacze cząsteczkowe i rozpoczęła ostrzał na jeszcze nie mogących odnaleźć się w sytuacji żołnierzy Syndykatu Marsjańskiego. W tym samym momencie jeden z ich czarnych sedanów eksplodowało wielką kulą ognia.
Wieżyczka transportera włączyła się do gry. Ja-Son był tak oniemiały kiedy kule plazmy zamieniły samochód w rozprute wnętrzności piekieł, że zapomniał strzelać obserwując cały spektakl. Po chwili jednak wrócił do rzeczywistości, kiedy zobaczył, że z wnętrza wychodzi jakiś mniejszy ubrany w praktyczny kombinezon obcy. Biegł zdecydowanie w stronę modułu WI, pragnąc uruchomić roboty na razie w trybie pasywnym. Ja-Son przymierzył się celując do technika, zrozumiał jednak, że w magazynku pozostały dwie kule. Na szczęście miał w pobliżu drugi- kłopotem było, iż B. używał przez większość życia pistoletu laserowego z ładowalnymi ogniwami. Warto było włączyć drona do akcji.