Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2018, 20:00   #50
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nocleg Barbary dzięki uprzejmości Pana Wilczyńskiego

Wilczyński zostawił u furtiana pismo dla Ałtyn i reszty kompanii, w który stoją takie informacje: Jakub rozmawiał z przeorem, ojciec Eustachy nie żyje. Wilczyński pisał, że spotkanie nadal obowiązuje pod klasztorem. Że on będzie tam jutro i każdego kolejnego dnia jak będą dzwonić na sumę równo w południe.

Wilczyński ruszył na poszukiwanie noclegu, ale dusz które nie miały dachu nad głową było w Lublinie wiele. Przeto Wilczyński miał już dać temu pokój, jeno los nowej znajomej wielce mu na sercu ciążył.

W końcu w jednej karczmie udało się znaleźć pomoc, bo nad niedolą Barbary ulitowała się pewna wdowa, sama dwie córy mająca w podobnym wieku. I zgodziła się by do ciasnego pokoju jaki z nimi dzieliła, mogła i Barbara dołączyć. Uległa ona pokornej prośbie Jakuba o nocleg dla podopiecznej.
Jakimś cudem to się udało załatwić, przy czym tylko miejsce spoczynku dla Basi. Rochow i Jakubowi przyszło zaś nocować tak jak wielu innym w mieście. Otuleni płaszczami przy rozpalonych ogniskach, oparci plecami o siebie.
Basia oddała Wliczyńskiemu Szubę, było w niej przyjemnie ciepło, ale szlachcicowi była bardziej potrzebna. Dała Rochowi jeden ze swych koców i zabrawszy resztę rzeczy ruszyła do pokoju wdowy i jej córek. Ostrożnie zapukała do drzwi, nie będąc pewną czy może wejść.
Otworzyła jej jedna z dziewcząt, młoda ruda i piegowata nieco pulchniutka mieszczka. Przyjrzała się zaciekawiona Barbarze i wpuściła ją mówiąc.
- Ty pewnie jesteś tą niewiastą, co to matula pozwoliła przyjąć do naszego pokoju. Mamy nie ma jeszcze, a Halinka...wychodek zwiedza.- zachichotała na koniec.
Basia dygnęła lekko.
- Barbara Kalinowianka. Dziękuję, że mnie panie przyjęły. - Uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Mamie podziękujesz jak przyjdzie. - rzekła piegowata dziewuszka wpuszczając Basię do środka.- Jagienka mi na imię, ale wszyscy Jadźka mówią.To skąd przyjechałaś? Z braćmi ponoć.
Z braćmi? Basia postarała się nie zrobić zaskoczonej miny. Czyżby to opowiedział im Wilczyński?
- Och.. podróżujemy już od dłuższego czasu, brat odbywa pokutę i postanowiliśmy mu towarzyszyć w części wędrówki. - Szlachcianka weszła do środka i rozejrzała się po izbie. - A Panie dokąd podróżują?
- Nigdzie… Nasz dom został… podpalony. Cały nie spłonął, ale dach wymaga naprawy.- wyjaśniła pogodnie Jadźka i wskazała palcem jedno z dwóch wąskich łóżek.- Tam śpimy my, po przeciwnej stronie mamusia. Niestety… panienka będzie musiała się… gnieździć z nami.
Na wąskich łóżku, które ledwo dwie osoby mieściło.

Basia ułożyła swoje rzeczy w nogach łóżka i zdjęła kołpak z głowy.
- Postaram się, nie zajmować dużo miejsca. - Szlachcianka spojrzała na Jadźkę odrobinę zmartwiona. - Dużo straciliście? To straszne gdy dom płonie. Och, ale może Waćpanny będą się orientować czy jakie sanktuaria przetrwały zawieruchę.
- Wszystkie chyba przetrwały… kapucynów przetrzebiono ponoć najbardziej. I synagogę przekopano… by skarby żydowskie znaleźć. Głupota. Co takie żydki w szarych chałatach mogły tam zebrać? - machnęła ręką ruda trzpiotka.- Składy po tatku odziedziczone ocalały… więc pieniądze będą, a dom…- nachyliła się do Basi, by szepnąć do ucha żartobliwie.-... między nami mówiąc, mamusia ma fatalny gust i te koszmarne meble z pokoju gościnnego i sypialni zasłużyły na spalenie.
Basia zaśmiała się cicho.
- Wobec tego cieszy mnie, że nie spłonęło nic cennego. - Nie była pewna czy może gdzieś przysiąść, więc stała grzecznie. Czuła jak zmęczenie sprawia, że nogi lekko się pod nią uginają. Miała ochotę zrzucić ciężką suknię i rozczesać splątane włosy. - Pewnie teraz trudno będzie ruszyć z naprawami. Czy też udało się znaleźć jakichś robotników?
- Waćpanna winna się o to mateczki zapytać. Co mnie… jej niewinną córeczkę obchodzą robotnicy? Chyba że oko kuszą.- odparła z figlarną nutka w głosie Jadźka zamykając drzwi za szlachcianką. Pokój w którym się Basia znalazła nie był duży. Poza dwoma łóżkami, skrzynią, taboretem na którym to postawiono świecznik i miskę z wodą nic tu nie było.
- Wobec tego spytam gdy się pojawi. - Basia podeszła do okna wyjrzeć co przez nie widać.
- To bardzo ekscytujące… tak podróżować przez Koronę, ale i teraz bardzo niebezpieczne.- oceniła Jadźka siadając na swoim łóżku.- Długo tak waćpanna już jedzie z braćmi? I dokąd zamierza jechać?
Tymczasem Basia mogła zaobserwować jedynie ognie na dziedzińcu karczmy i sylwetki grzejących się przy ogniskach mężczyzn. W zapadającym coraz bardziej mroku, trudno było dostrzec detale… ale gdzieś tam, jej “bracia” byli.
- Niedługo. Z Rochem od dwóch dni, dziś dołączył do nas Jakub. - Poczuła się dziwnie używając imienia Wilczyńskiego. - Na pewno potowarzyszymy Rochowi w Lublinie, ale potem pewnie trzeba będzie wracać do domu. - Westchnęła ciężko. - waćpannie nie zdarzało się podróżować?
- Oooo.. nie mama dba o nasze dobre wychowanie. Żadnych podróży, tylko nauka domowych obowiązków i czytania… - odparła ze śmiechem Jadwiga dyndając nogami.- Żadnych okazji do nieobyczajnego zachowania, a tych podróże są pełne. Niemniej i w Lublinie można… w każdym razie przed tym całym… pożarem… Wtedy można było znaleźć takie okazje. Nawet pod czujnym okiem matki.
- Naprawdę? - Basia z zainteresowaniem spojrzała na Jadźkę. - My wychowywaliśmy się na wsi, raczej nie było takich okazji. Jaki był Lublin przed pożarem? Nie byłam tu wcześniej.
- Lublin był duży, tłoczny i hałaśliwy….- rzekła z romarzeniem Jadwiga.- Pełno było kupców z różnych stron. I uczonych i karmazynów z karabelami i… karczm gdzie można było za uśmiech skusić tego i owego do postawienia trójniaka. Łapał co prawda taki cham potem w pasie i czasem po zadku i piersiach macać próbował. Ale albo mu się pozwoliło, jak był ładny, albo dawało w pysk.
Zaśmiała się na to wspomnienie i dodała.- I tańce były co noc… poza postami oczywiście.
Kalinowska zarumieniła się lekko słyszac o obłapywaniu. Ciężko było jej uwierzyć by coś takiego mogło być przyjemne.
- Brzmi… niesamowicie. Żałuję, że przybyłam tu dopiero teraz. Musiała mieć waćpanna wielu adoratorów.
- Mateczka nie pozwala mieć adoratorów.- rzekła z uśmiechem Jadźka.- A i ja ich nie potrzebuję. Zamierzam pozwolić jej na wyswatanie mnie z jakimś staruchem. Bogatym oczywiście. A potem zajeżdżę go na śmierć i będę młodą wdówką i wtedy zaszaleję… co prawda…- zadumała się rudowłosa.- .. nie bardzo wiem jak to ujeżdżanie wygląda. Ale przypuszczam, że stary cap za którego wyjdę z pewnością będzie chętny nauczyć go mnie.
- To musi być okropne, tak z takim staruchem. - Basia spochmurniała. Podobny los gotowała dla niej ciotka, choć nie zdziwiłaby się gdyby upewniła się, że dziewczynie nie uda się męża zajeździć. - Ja bym wolała mieć mimo wszystko młodszego męża.
- Ja też młodszym nie pogardzę… jeśli będzie bogaty.- odparła z uśmiechem Jadwiga.- A do starego męża zawsze można sobie załatwić ładnego kochanka, albo…- tu ściszyła głos.- ...jak to ponoć uczyniła starościna Olszyńska, kochankę.
- Naprawdę? - Basia otworzyła szeroko oczy. - Ale skąd takie plotki?
- Ponoć służka pracująca na zamku Olszyńskich podpatrzyła jak… starościna obściskuje się z niańką swoich dzieci. Jak całują się w usta i…. niżej i….- Jadwiga się zaczerwieniła na twarzy i na uszach. Zerknęła niepewnie na drzwi. - i… liżą po udach… głośno dokazują w ogrodzie między różami. Ta służka miała brata, który był gońcem na zamku. Ten opowiedział to po pijaku znajomym kupcom i szlachcicowi co kielich im stawiał. Brata starosta powiesił na gałęzi, a nianię chciał wygonić, ale starościna mu nie dała. Żona ponoć przy jego przyjaciołach najbliższych wygarnęła mu jego grzeszki i… że prawie impotentem jest. Ponoć żeby mu stanął to… jakieś nieprzyzwoitości musiał widzieć..- coraz bardziej czerwona na twarzy i coraz ciszej mieszczka mówiła. -...koniec końców zagroziła skandalem. Więc ostatecznie niania została… ino się teraz lepiej pilnują obie.
- Och, ale tak kobieta z kobietą. - Basia jakoś odruchowo dotknęła swoich ust. To musi być… to nieobyczajne. - W duchu musiała jednak przyznać, że było to też strasznie ciekawe. - Ale jak skoro, no bo toż kobieta nie ma tego co mężczyzna i… - Jej głowa zaczynała pędzić dziwnymi torami, wywołując na twarzy rumieniec.
- Mnie tam wszystko jedno teraz….i tobie pewnie też… w końcu mężczyzna…- zadumała się Jadwiga zerkając w górę.- … i tak odsłoni to co ma, dopiero po ślubie. Oby jeszcze tylko wiedział jak tego użyć.
- Tak, ale one to jakoś robiły prawda? - Skupiła wzrok ponownie na Jadwidze. - A co do mężczyzn… jest zbyt wielu, którzy chętnie by odsłonili co nieco przed ślubem. - Westchnęła ciężko, przypominając sobie swoje doświadczenia z podróży.
- Cenią też u swojej młodej małżonki dziewictwo. Dlaczego miałabym oddawać darmo któremuś z nich swój skarb, skoro mogę za niego zażądać wiele.- stwierdziła z uśmiechem kupiecka córa. I zamyśliła się dodając wyrażając zdanie w drugiej kwestii.- Jakoś to robiły i musiało to być przyjemne. Przypuszczam że zaczynały od całowania ust i szyi i ściskania piersi.
Basia przytaknęła na pierwsze sformułowanie, ale Jadźka powróciła do pierwszego tematu, lekko speszona spuściła wzrok. Zobaczyła tam swoje pełne piersi. Toż nawet nie miała pojęcia jak to jest gdy ktoś je ściska!
- Tak pewnie musiało być. - Odezwała się cicho, czując się dziwnie przy dużo bardziej doświadczonej dziewczynie.
- Mogę je ścisnąć jak ci tak bardzo zależy.- zaproponowała wesołym głosem Jadwiga dworując sobie z skromnej postawy szlachcianki.
- Nie trzeba. - Basia odwróciła wzrok, spoglądając na okno. Zaczynała mieć nadzieję, że matka i siostra Jadwigi szybko się pojawią.
- Różnie z tym bywa. Czasem to przyjemne jak obłapi, czasem nie…- stwierdziła z uśmiechem Jadwiga i spytała zmieniając temat.- Wolisz pośrodku czy z boku spać?
- A od czego to zależy? - Basia ugryzła się w język. Miała już nie drążyć tego tematu. - Nieważne. Może być z boku.
- Od chyba doświadczenia… - stwierdziła krótko Jadwiga i uśmiechnęła się.- … młodzieńcy chwytają mocno i bez wyczucia. A szkoda, bo…-

Drzwi się otworzyły i weszła młoda, pulchniutka nieco ale ładna dziewczyna. Podobna do Jadwigi, tylko z jasnymi puklami.
- Długo tkwiłaś w tym wychodku. Czyżby jakiś szewczyk zaplątał się w jego okolice i spokoju ci nie dawał? A może odważył się podglądnąć twój goły za…-
- Jadźka!- odparła blondynka czerwieniąc się jak burak i odruchowo dygając na widok Basi.
Basia dygnęła w odpowiedzi uśmiechając się do siostry Jadwigi. Najwyraźniej nie tylko ją, dziewczyna peszyła.
- Jestem Basia. Dziękuję za przyjęcie mnie do izby.
- Nie ma za co. To chrześcijański obowiązek.- odparła z uśmiechem blondynka i zerknęła na Jadwigę.- A ty nic mamie nie mów.
- Nie powiem, nie powiem… ale ty powiedz. Pokazał ci w końcu swojego ptaszka? Zrobiliście kolejny krok? - zapytała Jadwiga z uśmiechem lisa, który zapędził kurę w kozi róg i szykował się do pochwycenia posiłku.
- Co?! Nie… tylko całowaliśmy się i obściskiwaliśmy. I zapewniał mnie że mnie kocha i że jego mistrz uczyni go wspólnikiem… już wkrótce.- rzekła cicho siostrzyczka Jadwigi.
- Oj Halinko, Halinko.- odparła pobłażliwym tonem Jadwiga.- Znowu mu wierzysz? W te jego bajki? To biedny czeladnik i niczym innym nie będzie. Mama nie pozwoli wam na ślub, no chyba że w ciążę z nim zajdziesz. Czego ci nie życzę, bo majątku mu matuś nie odda w posagu.
Basia poddała się i przysiadła na łóżku. Czemu wszyscy wokół muszą być tacy! Ci mężczyźni w karczmach i nawet te dziewczęta! Musiała przyznać, że była odrobinkę zazdrosna. Ułożyła dłonie na podołku, przypominając sobie jak ściskała nimi rękę Wilczyńskiego. Poczuła jak rumieniec rozlewa się dalej, sięgając jej do uszu.
- Mają waćpanny bardzo barwne życie. - Odezwała się cicho.
- No ba… jesteśmy miastowe.- rzekła dumnie Jadwiga, Halina siadając przy Basi dodała zerkając na siostrę, do której dzieliło ją ciało szlachcianki.- Byłam bardzo cnotliwa i uczciwa i pobożna, ale potem Pietrek się pojawił i całe moje życie przewróciła się do góry nogami. Nie byłam taką rozpustnicą jak moja siostra. Nie jestem i teraz.-
- Oooo… od razu rozpustnica.- wyciągnęła rękę Halina by pochwycić blondynkę za włosy. Nie udało się to jej, ale napierając biustem na ramię Basi kontynuowała próby.- … jeszcze od nierządnic mnie wyzwij. To nie ja mam gacha, którego prośbom ulegam. Tylko ty.
Basię kusiło by się poderwać. Czuła się nieswojo czując na ramieniu pierś innej kobiety. Tym bardziej, że była to Jadźka.
- Uważam, to wspaniałe, gdy kto znajduje sobię drugą osobę bliską swemu sercu. - Spróbowała się mówiąc nieznacznie odsunąć.
- I głupie. Pietrek to gołodupiec.- zamarudziła Jadwiga wzdychając głośno, co Basia widziało bardzo wyraźnie, choć już była poza zasięgiem imponujących krągłości mieszczki.
- Pietrek jest cudowny, czuły, delikatny, romantyczny.- broniła go Halina żartliwym głosem.
- Biedny jak mysz kościelna i niezbyt bystry.- oceniła sarkastycznie Jadwiga i wzruszyła ramionami.- Ale rób co chcesz… Mateczka żłopie?
- Tak… to był ciężki dla niej dzień.- potwierdziła Halina.
Wspaniale… czyli nieprędko przyjdzie.
- A co waćpanny planują? - Spojrzała najpierw na jedną, potem na drugą siostrę. - Przyznam, że jestem studzona po podróży i jeśli nie byłby to kłopot… - Chwilę wahała się czy nie zachowuje się niegrzecznie. Jednak dziewczęta były tu jakby gospodarzami. Nie wypadało ot tak położyć się spać. - czy mogłabym rozczesać włosy?
- Planujemy starościnę i nianię sprawdzić…- rzekła łobuzersko Jadwiga wpatrując się w twarz Basi i licząc na rumieniec wstydu. Bo Halina była wyraźnie zdezorientowana jej słowami. Po czym ruda trzpiotka poważniej dodała. - Żartuję… czas nam iść spać. Teraz niebezpiecznie szukać przygód po karczmach. To już nie to samo miasto co przed napaścią. Rozczeszemy sobie włosy nazwajemy, obmyjemy w misce po przebraniu w koszule nocne. Ma waćpanna jakąś?
- Nie mam miski… ale koszulę tak. - Basia podniosła sie i podeszła do swych juków. Starajac sie ukryć powiększający się z każdą sugestią Jadzi rumieniec. - Ja zawsze czeszę sobie włosy sama. - Jeśli nawet kiedyś robiła to matka, to tego nie pamiętała. Wydobyła z bagażu szczotkę i zabrała się za szukanie kolejnych rzeczy.
- Lepiej gdy ktoś inny ci rozczesuje… przyjemniej. Nam robiła to niania, a potem my same sobie.- wyjaśniła Jadwiga, a Halina podeszła do kuferka i otworzyła go. Zerknęła przez ramię na Basię pytając.
- Eeemmm… zostaniesz z nami na śniadanie?
- Nie chciałabym nadużywać gościny. Jestem bardzo wdzięczna za to, że pozwoliłyście mi przespać się w cieple. - Basia wyjeła koszulę nocną i obie rzeczy ułożyła na łóżku. Zdjęła jedną z tasiemek i związała włosy wyżej by móc swobodnie zdjąć suknię. - Bardzo chętnie pomogę przy rozczesywaniu i jeśli chciałaby któraś z waćpan… - Opuściła wzrok i zaczęła rozpinać gorsecik sukni. - Byłabym wdzięczna za taką pomoc.

Niestety to Jadwiga podeszła i zabrała się za fachowe rozwiązywanie gorsetu, bo Halina wyciągała przybory mówiąc.
- Ależ… możemy sobie rozczesywać nawzajem. Przyjemnie będzie zanurzyć palce i grzebyk we włosach innych niż rude kołtuny siostry.- słowa te pewnie brzmiały neutralnie w głowie Haliny, ale w uszach Basi już nie.. nie po tym co usłyszała o starościnie. Na szczęście jej ruda siostra nie próbowała żadnych niecnych działań podczas rozwiązywania tasiemek gorsetu szlachcianki i pomaganiu jej przy wydostawaniu się z sukni.
- Emmm… dziękuję. - Basia skupiła wzrok na Halinie, starając się nie patrzeć na pracujące przy jej garderobie zwinne dłonie. Odetchnęła czując jak gorset rozluźnia się, uwalniając pod dwóch dniach ściśnięte piersi.
- Nie ma za co.. ty rozwiążesz mój.- stwierdziła w odpowiedzi Jadwiga pomagając się wydobyć Basi ze stroju.
- Usiądziemy w koło na łóżku, ja rozczeszę włosy twoje, ty Jadwigi… a ona moje. Może być? - zaproponowała Halina wesoło.
Basia zesztywniała. Miała pomóc Jadzi z… przesunęła wzrokiem po wiązaniu gorsetu rudej mieszczki.
- Może być. - Ostrożnie odłożyła na bok złożoną suknię i podeszła do Jadwigi, ostrożnie sięgając do tasiemek gorsetu. - Mogę?
- Oczywiście... Jadwiga uniosła w górę swoje gęste rude włosy i zerkaąc za siebie dodała żartobliwie.- Będziesz moją pierwszą wiesz? Nigdy nie spałam z kobietą… no… poza moją siostrą w jednym łóżku.-
Wyraźnie bawiło ją droczenie się z Basią, ale też nie mogło to szlachcianki dziwić, po tym jak widziała siostrzane relacje. Rudowłosa była tu tą bardziej odważną i śmiałą. Choć raczej w słowach niż czynach.
- W spaniu razem nie ma nic złego. - Basia skupiła się na rozwiązywaniu gorsetu, ostrożnie luzując tasiemki. - Gotowe.
- O wiele przyjemniej, gdy nie są tak ściśnięte. Ale dla urody… trzeba się poświecić.- stwierdziła z wyraźną ulgą Jadwiga powoli zsuwając suknię i zerknęła za siebie dodając łobuzersko i cicho.- Zależy kto z kim śpi i co robi. W całowaniu też nie ma nic złego.
- Uważam, że całować się powinny osoby sobie bliskie. - Odpowiedziała cicho Basia i wróciła na łóżko. Przysiadła na nim i zabrała się za mozolne rozplatanie długich warkoczy, przymykając przy tym lekko oczy.

Po chwili pełnej szeptów i odgłosu zsuwanych tkanin, a potem odgłosu skrzypiącego łoża, Basia poczuła obecność obu dziewczyn. Palce innej kobiety wplotły się w jej pukle, a włosy były rozczesywane grzebieniem.
- Hej…- do uszu Basi doszedł głos Jadwigi.- Moja czupryna…
Szlachcianka zaśmiała się cicho i sięgnęła po rude pukle, ostrożnie zaczęła rozczesywać palcami, największe supełki by po chwili przystąpić do właściwego rozczesywania.
- To miłe mieć siostrę. - Uśmiechnęła się czując jak czyjeś dłonie delikatnie gładzą jej włosy.
- Kiedy ma się dziesięć czy osiem wiosen, to nie… ale od dziesięciu w górę… jest coraz lepiej.- wyjaśniła ciepło Halina.- Gdyby jeszcze nie była tak bezczelna i pyskata.
- Narzeka narzeka, a pomagam jej w schadzkach z Pietrkiem.- zamarudziła Jadwiga. Halina zaś spytała.- A ty... jedynaczka?
- Gdzieś na dole śpi moich dwóch braci. - Powiedziała spokojnie, powtarzając historyjkę wymyśloną przez Jakuba… Pana Wilczyńskiego. Westchnęła i wzięła szczotkę by rozczesać do końca włosy Jadwigi.
- Dużo starsi pewnie, więc się nie liczą jako rówieśnicy.- zaśmiała się cicho Jadwiga. I podrapała po karku.- A jaki jest ten twój wymarzony. Mój typ wybranka już znasz. Pietrek jest ciemnej karnacji i ma oczy jak węgielki i czarne włosy. Cygańskia uroda.
- Egzotyczna….- burknęła Halina popisując się znajomością słów prosto z Uniwersytetu.
- Nie mam rodzeństwa w swoim wieku, a co do typu. - Basia zamyśliła się, jednak po wydarzeniach dzisiejszego dnia, psotliwa głowa podsuwała jej jedynie obraz śpiącego gdzieś na dole szlachcica. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- Jak go spotkasz to… strzała amora przeszyje twoje serce i będziesz wiedziała.- rzekła cicho Halina, niemniej jej słowa wywołały jedynie ironiczny chichot Jadwigi.
Basia przytaknęła ruchem głowy, wiedząc że czesząca ją Halina pewnie to zauważy. Od jakiegoś czasu gładziła już tylko rude pukle, przesuwając je między palcami.
- To niesamowity kolor. - Powiedziała cicho, wpatrując się jak światło świecy igra we włosach Jadwigi.
- Po ojcu… pamiątka.- wyjaśniła z uśmiechem Jadwiga zerkając na Basię. - Tatko miał takie.
- Miał też temperamencik… który też po tatku odziedziczyła.- dodała z uśmiechem Halina rozczesując nadal włosy Basi.- Twoje też ładne.
- Podobno po mamie. - Basia obejrzała się i uśmiechnęła do Haliny. - Ale z ich rozczesywaniem zawsze długo schodzi.
- Nie martw się tym. Przy siostrze nauczyłam się cierpliwości. Jak widzisz ma bardzo gęste.- odparła z uśmiechem Halina, mają swoje własne rozczesywane powoli dłońmi Jadwigi.
- Prawda. - Basia uśmiechnęła się i przymknęła oczy ciesząc się przyjemną chwilą. Gdy temat mężczyzn.. a nawet kobiet, zniknął, poczułą się dużo lepiej i w pokoju zrobiło się nawet miło. Czuła jak odsunięte na bok zmęczenie powraca i już cieszyła się na myśl o położeniu się na łóżku. Nawet jeśli będzie ciasno, zapowiadało się że będzie spała na miękkim i w cieple.
- To jak będziemy spały?- zapytała Halina, a Jadwiga już miała odpowiedź. - Ja pośrodku, Basia po my lewym, a ty prawym boku.
- Nie powinna w środku?- zaprotestowała niemrawo Halina.
- Nie chce.- wyjaśniła Jadzia.
- Będzie mi wygodnie z boku. - Basia powstrzymała jęknięcie słysząc która z sióstr będzie obok niej.
- No i wszystko ustalone. Idziemy od razu spać po obmyciu czy plotkujemy o Pietrku? -zapytała Jadwiga, a Halina jęknęła. - Czemu o nim? Poza tym to Basia powinna zadecydować.
Basia zabrała się za ponowne splatanie włosów, tym razem w luźny warkocz do snu.
- Obawiam się, że mogę usnąć. - Uśmiechnęła się do sióstr. Nie za bardzo miała się w czym obmyć, więc tylko tęsknie zerknęła na miski z wodą.
- W takim razie idziemy od razu spać. Szkoda. Naprawdę uroczo się rumienisz… i chciałabym jeszcze zobaczyć… - odparła z łobuzerskim uśmieszkiem Jadwiga, skarcona speszonymi słowami siostry.
- Jaga... zachowuj się!
Szlachcianka rozchyliła wargi, ale zamknęła je szybko. Rumieniec, któremu udało się zniknąć podczas rozczesywania, szybko powrócił na policzki.
- Nie wiem czemu miałoby to ci sprawiać radość. - Mruknęła, zawiązując wstążeczkę na włosach.
- Bo lubi wprawiać ludzi zakłopotanie.- wyjaśniła Halina splatając w warkocz włosy Basi.- Bo lubi popisywać się swoim talentem do retoryki i mieszać w głowach słowami. Bo ją to bawi.-
- Mówisz jakbym była wcielonym złem. Ja wszak niewinną dziewicą jestem. Nie mam nawet kochanka.- rzekła w odpowiedzi Jadwiga z wesołym uśmiechem i trzepocząc rzęsami.
- Ale wspominałaś, że byli panowie, którzy okazywali ci względy. Dziękuję. - Basia uśmiechnęła się do Haliny i ułożyła na łóżku, przysuwając się jak najbardziej do krawędzi.
- I dostawali buziaki… czasem uśmiechy… a czasem dotknęli tu i tam… ale nic więcej. Moje serduszko należy do mnie i nie oddam go nikomu. A i cnoty też tanio nie sprzedam. - odparła Jadwiga kładać się również, a potem uczyniła to jej siostra.
 
Aiko jest offline