Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2018, 21:55   #41
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Droga do miasteczka zleciała mu szybko. Spędził ją głównie na studiowaniu topografii okolicy i planu miasta. Szybko zapamiętał gdzie są ważne budynki w miejscu ich przeznaczenia, oraz rozkład i nazwy najważniejszych arterii komunikacyjnych. Zawsze powtarzał chłopakom, że trzeba znać teren działania, choćby pobieżnie. Przekartkował także raport z w miarę aktualnymi liczbami dotyczącymi miejscowości. Poznanie ludności na której przyjdzie im działać, było nie mniej ważne. Niepokoił go jednak rozkaz użycia broni, w przypadku zagrożenia życia.



Zagrożenie musiało być spore. O wiele większe, niż zdradziłby spokojny ton prowadzącego odprawę kapitana. Sprzęt ochrony osobistej jaki im wydano, był najwyższej klasy. Był długie lata paramedykiem, na medycynie znał się nieźle, a oznaczenia na maskach oznaczały ochronę nawet przeciw wirusom. Dowódcą sekcji rozkazał zabrać prowiant i zaopatrzenie medyczne na tydzień, choć rozkaz mówił o dwudniowym zapasie. Podobnie z amunicją, przy czym na każdą drużynę przydzielił po dwie podwieszane strzelby M26. W terenie zurbanizowanym mogły się przydać. Zarówno do forsowania zamkniętych drzwi, jak i do pacyfikacji gumowymi kulami co bardziej agresywnych osobników. Uważał, że użycie ostrej amunicji to ostateczność.


Dwa wozy z jego drużyny wjechały do miasta, sekcja trzecia została na peryferiach, dołączając do reszty żołnierzy pilnujących perymetru wokół miasta. W razie czego mógł z łatwością wezwać ich do pomocy. Kierowcy wozu w którym podróżował wskazał na wyświetlaczu GPS centrum miasteczka, a właściwie siedzibę miejscowych władz. Jeśli gdzieś mieli zacząć, to właśnie tam.


Sama mieścinka przypominała miasteczko jakich wiele na Środkowym Zachodzie, sam się w takim wychował i uczęszczał do szkoły. Drobne sklepy, osiedla domków jednorodzinnych na obrzeżach i bardziej zagęszczone centrum. Zaniepokoił go widok porozrzucanych śmieci, zdemolowanych skrzynek pocztowych, budek telefonicznych.. Widok jak po przejściu jakiejś zawziętej i agresywnej demonstracji… wielotysięcznej demonstracji. Powybijane witryny sklepowe, zniszczone samochody, gdzieniegdzie ślady po pożarach. Jedno było pewne, w tym miasteczku stało się coś dziwnego…


Kolejka przed posterunkiem nie zaskoczyła go. Skala zniszczeń jaką widział po drodze, musiała nieść proporcjonalnie dużą skalę skarg, interwencji. Miejscowi posterunkowi mieli pełne ręce roboty. Roboty, którą jego oddział musiał odwalić. Komunikat jaki poszedł przez megafon był zwięzły i jasny. Tak przynajmniej myślało dowództwo. Tony miał dziwne przeczucie, że skutek będzie dokładnie odwrotny od zamierzonego. Nie mylił się… “Kurwa jak ja niecierpię mieć rację” - zamruczał pod nosem.


Wyszedł z wozu i poprawił zwisający na pasku karabin z podwieszoną strzelbą. Kilka osób znikło dyskretnie z kolejki jaka wiła się przed budynkiem miejscowych służb porządkowych. Sam skulił się za drzwiami wozu bojowego, kiedy padły strzały wewnątrz posterunku.


Operatorzy wielkokalibrowych karabinów Browninga skierowali lufy w tamtą stronę, a żołnierze, prócz kierowców wysypali się z wozów, zajmując pozycje obronne. “Dobrzy są” - pomyślał z satysfakcją, godziny katowania ich na ćwiczeniach zrobiły swoje, automatyzmy jakie starał się w nich wyrobić zadziałały. Ludzie rozbiegali się z krzykiem spod komisariatu, unikając jednak uzbrojonych w karabiny Gwardzistów. Maski przeciwchemiczne na twarzach, zapewne dostarczyły dodatkowych bodźców strachu. Byli niczym wyspa spokoju w oceanie rozgrywającego się na ich oczach spektaklu chaosu.


Abrams czuł jak poci się pod maską, ale zdjęcie jej byłoby najgłupszą rzeczą jaką mógł zrobić. Nacisnął przycisk interkomu przy masce i wydał rozkaz, który usłyszeli żołnierze w swoich słuchawkach: - Kierowcy powoli pod budynek, reszta używa pojazdów jako ochrony. Uważać na cywilów, strzelać tylko gdy zauważycie broń! Wypatrywać rannych, medyk w gotowości!!!

Strzały padły na posterunku, nie wiedział kto strzelał, może policjanci, może jakiś inny agresor. W każdym razie było to miejsce gdzie broni było sporo. Zakładać musieli najgorsze opcje. Pojazdy terenowe zamruczały delikatnie potężnymi silnikami i z chrzęstem opon potoczyły się w stronę wejścia do budynku.


Przełączył interkom na megafony samochodowe: - Do strzelców, rzućcie broń i wyjdźcie z rękami w górze. Każda agresja spotka się z użyciem ostrej amunicji. Powtarzam, rzućcie broń i wyjdźcie z rękami w górze!!!
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline