Plastik pękł z trzaskiem, gdy lodowy kolec uformował się i wystrzelił. David podrzucił karabin do ramienia huknął strzał. Sopel wszedł w oko przeciwnika, pod drugim okiem wykwitła dziura po kuli. Nitro dopadł właśnie terrorysty i Sandy. Jego dłoń zaciskała się na nadgarstku ręki z bronią, gdy zobaczył wirującą łuskę. Z lufy pistoletu snuła się wstążka dymu. Skal dopadła z drugiej strony, na czas by złapać padającą Sandy.
Skal i Nitro dałem dodatkowy modyfikator -2 ponieważ nie korzystając z ataku dystansowego byli “wolniejsi” od strzelców. I niestety uwalili testy, niedużo, ale zawsze.
Na szczęście test Davida wyszedł i dodał on +5 Margaret. A ta wykorzystała pomoc maksymalnie.
Walkiria wyczuła zew śmierci, jak zawsze, gdy w bitwie ginęli ludzie. Tym razem był odległy i zniekształcony. Patrzyła w szeroko otwarte oczy Sandy. Oczy mrugnęły raz i drugi, po czym dziewczyna gwałtownie wciągnęła powietrze do płuc.
- Nic… mi… nie jest. - wystękała. Rozejrzała się wokoło na wpół przytomnie.
Agenci Shield, którzy przylecieli po Slaga, z bronią gotową do strzału ostrożnie podchodzili.
- Wszystko gra, wróg zneutralizowany - powiedział Pym.
- Zabierzcie Slaga zanim się obudzi. A wy, chodźcie do konferencyjnej. Złożycie raport. Sandy, ty do szpitala.
- Ale...
- Bez dyskusji, niech cię zbadają.