Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2018, 17:23   #31
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pierwsze wyzwanie

Miała ochotę rozpalić go do czerwoności, sprawić że wypełni całą tą męską główkę, a potem kazać czekać jeszcze chwilę i jeszcze. Powstrzymała szeroki uśmiech przykrywając go delikatniejszą maską i oderwała wzrok od drzwi łazienki. Nie chciała by widział, że na niego czeka, chciała by to on jej szukał. Wyszła z lokalu stając tuż za otwartymi drzwiami, jeszcze w chłodzie arkadowego podcienia, tak by mężczyzna mógł ją bez trudu znaleźć. Oczami wyobraźni widziała jak idzie w jej kierunku, mogąc doskonale przyjrzeć się jej ciału, rysującemu się dzięki słońcu pod cienkim materiałem garsonki.

Oparłszy dłoń na biodrze, obserwowała ulicę. Musiała przyznać, że fotograf odrobinę ją zaintrygował. Zadanie. Ćwiczenie. Uśmiechnęła się, pozwalając by mijający ją mężczyzna pomyślał, że to do niego. Zapowiadał się bardzo przyjemny wieczór.

Dailet musiał trochę ochłonąć. Zimne drinki nie pomogły. Umył twarz i pomyślał, że przydałaby mu się kąpiel. Spłukiwał ręce i przypomniał sobie o lśniącym detalu, który schował. Odruchowo sięgnął do kieszeni sprawdzając i szarpnął nią na tyle niefortunnie, że rozluźnione szwy w końcu puściły. Obrączka spadła nogawką, odbiła się od buta i nabrała rozpędu na posadzce, by w końcu wylądować w zakurzonym kącie lepiącym się od brudu. Podniósł obrączkę z ziemi, z lepkiego brudu, opłukał i znów lśniła jakby dopiero przyniesiono ją ze sklepu jubilera. Trafiła jednak nie na palec, do kieszonki portfela, gdzie miała leżeć bezczynnie kilkanaście godzin jak żona czekająca na męża wracającego z delegacji.

Wychodząc z toalety zdziwił się, że pani Blackwood nie był w lokalu. Nerwowo rozejrzał się po stolikach i podszedł do lady gdzie przed paroma minutami pił drinka z piękną kobietą. A teraz zniknęła. To ona wydawała się być zainteresowana nawiązaniem z nim znajomości. Miała wizytówkę, pytała o lekcje fotografii i nagle miałaby to wszystko porzucić. Odejść bez słowa wyjaśnienia. Adrien pytająco spojrzał na wychodzącego z zaplecza barmana. Carlos palcem wskazał drzwi lokalu.

Daliet szybko zerwał się i opuścił lokal niemal biegiem. Za drzwiami rozejrzał się nerwowo w obie strony. Była tam. Istniała. Zaczekała. Znudzona czekaniem wyszła na zewnątrz. Błyszcząca w słońcu biżuteria świeciła i kładła się na jej długich nogach. Wyglądała jak gwiazda filmowa. Adrien podszedł do niej, a im był bliżej tym serce zaczynało mu bić mocniej. Pożądanie nic innego nie mogło go tak przyciągać do tej kobiety. Pauza jaką sobie zafundował nie dała nic.
- Pani Alicjo, już myślałem że zrezygnowała pani z lekcji. - uśmiechnął się.
Blackwood udała zakłopotanie.
- Nie… Chciałam jedynie skorzystać z naszego kubańskiego słońca. - Mrugnęła do mężczyzny, delikatnie dotykając przy tym otwartą dłonią swego dekoltu. Na skórze nie było już śladu po kropelkach, które ją zrosiły. - Nie śmiałabym zrezygnować teraz gdy tak mnie Pan zaintrygował.
- Słońce Kuby jest bardziej agresywne niż w moim rodzinnym Nowym Orelanie. Ale słońce niezbędne jest w pracy fotografa i trzeba się uczyć jaki mieć je za sprzymierzeńca, a nie wroga. Wymaga to pewnych zabiegów wstępnych. Ale miałem pani zdradzić na czym będzie polegać zadanie. - zreflektował się. - Będę dziś gościem restauracji “Espalda” wie pani zapewne co ta nazwa znaczy?
Alicja pozwoliła mu mówić. Jeśli to lubił stanie się jego najlepszą słuchaczką, wszystko byle tylko nie mógł przestać o niej myśleć. W “jego ...Orleanie”. Będzie musiała nieco wypytać o rodzinne miasto Dalieta. Ale to później.
- “Plecy”. Muszę przyznać, że zawsze ciekawiło mnie skąd taka nazwa dla restauracji. - Uśmiechnęła się. - Czy to w niej odbędzie się moje ćwiczenie?
- Nasze angielskie “back" nie jest ładnym słowem. A espalda podoba mi się dużo bardziej. - Daliet wyjaśnił pani Blackwood. - Tak, będę w tej restauracji, a pani zadaniem będzie mi zrobić zdjęcia od tyłu, z ukrycia, zza pleców jak detektyw śledzący podejrzanego. Dobre zdjęcia, najlepsze jakie pani potrafi. Ale tak bym pani nie dostrzegł, chciałabym zobaczyć, co pani umie. Przyjmuje pani takie zadanie, jest pani usatysfakcjonowana?
Czyli jednak chce by się za nim pouganiała.
- Brzmi jak wyzwanie. Przyjmuję. - Uśmiechnęła się szeroko. - A jako pomoc dla początkującego fotografa, mogę prosić o godzinę o której Pan tam będzie?
- Godziny nie mogę podać. - droczył się nieco Adrien - Ale będzie to na pewno przed zachodem słońca. Tak by miała pani jeszcze światło do zdjęć.
Alicja zaśmiała się cicho.
- Wobec tego mam nadzieję, że uda mi się ze wszystkim wyrobić. Widzimy się wobec tego jutro? - Spytała niewinnie udając odrobinę zasmuconą. - Skoro ma mnie Pan nie dostrzec…
- Źle mnie pani zrozumiała mam nie widzieć pani podczas robienia zdjęć. Na koniec niech pani się ujawni. - zaśmiał się Daliet. - Chyba, że ma pani własną ciemnię fotograficzną. Od razu poszlibyśmy wywołać zdjęcia do mojego przyjaciela, który udostępnił mi pracownie na kilka dni. Niedługo wracam do Nowego Orleanu.
- Och… to rzeczywiście muszę korzystać póki jest czas. - I uzależnić cię od siebie na tyle byś zabrał mnie z sobą. Dodała w myślach. - Wobec tego, do zobaczenia?
- Życzę udanych ujęć - powiedział Daliet.
- Niech pan uważa na swoje plecy, Panie Daliet. - Mrugnęła do mężczyzny i ruszyła w kierunku kawiarni Gabrielle. Pozwoliła by jej krok był lekko rozkołysany, nie przesadnie, jednak na tyle by zwrócić uwagę na poruszające się pod cienkim materiałem spódnicy pośladki.


Czuła się odrobinę zła na siebie. Pozwoliła sobie na zagranie w grę prowadzoną przez Dalieta, a tak naprawdę czuła że mogłaby z nim zrobić wszystko. Pragnął jej, reagował na jej dotyk. Cóż… Westchnęła ciężko. Nabrała ochoty na inne rozrywki to trzeba teraz pociągnąć to dalej. Dotarła do kawiarni i od razu skierowała się na piętro. Zdjęła garsonkę, a potem znajdującą się pod nią delikatną bieliznę. Będzie musiała założyć coś skromniejszego, nie pomoże to wiele, ale na pewno choć odrobinę mniej będzie się rzucać w oczy. Do tego nie powinna ułatwiać zbyt bardzo zadania Dalietowi. Jeśli będzie chciał ją posiąść będzie musiał zawalczyć z jednym z jej bardziej “męczących” staników, majteczkami skrytymi pod paskami od podwiązek…

Planując swoją garderobę, wzięła kolejną tego dnia kąpiel. Kilka dni… że też nie dowiedziała się wcześniej ile dokładnie. Będzie musiała jak najszybciej wydobyć z Dalieta tą informację. Wyszła z wanny i zaczęła zakładać zaplanowaną bieliznę. Założyła na nią skromny strój.


Jeszcze tylko aparat i była gotowa. Przysiadła na łóżku upewniając się czy wszystko jest na swoim miejscu. Lata spotykania się z fotografami zrobiły swoje. Przynajmniej jeden na trzech postanawiał za punkt honoru powiedzieć jej wszystko co wie o swoim rzemiośle, a Alicja za każdym razem słuchała z tym samym zainteresowaniem. Umiała robić zdjęcia. Brakowało jej tego artystycznego drygu, ale technika nie była trudna. Spakowawszy aparat do torebki wyszła z domu. Planowała załatwić kilka rzeczy po drodze. Nadać paczkę, odwiedzić znajomą w sklepie z bielizną. Uśmiechnęła się. Daliet będzie czekał, czuła że nigdzie sobie nie pójdzie póki jej nie zobaczy, a ona planowała pojawić się niewiele przed zmrokiem.


W restauracji “Espalda” było tego wieczoru tłoczno. Powodem był casting do filmu jaki zorganizowano w restauracji. Przez wejściem do restauracji zebrało się sporo gapiów, szczególnie podnieconych młodych kubańskich chłopaków. Przyglądali się kilkunastu wystrojonym i umalowanym młodym kobietom przechadzającym się po podium. Festiwal najmodniejszych kreacji, zgrabnych nóg w butach na obcasach, wyeksponowanych dekoltów, pleców i szyi ozdobionych biżuterią.

Adrien Daliet siedział przy stoliku dla najważniejszych gości wśród męskiego gremium oceniającego modelki. Ubrany był w garnitur podobnie jaki inni panowie. Był zajęty rozmowami, zaabsorbowany do tego stopnia, że nie zwracał uwagi na to co dzieje się na zewnątrz restauracji.Bawił się doskonale, śmiejąc się często, komentując urodę kobiet i dyskutując z producentami filmowymi.

Alicja podeszła do zebranych gapiów i zapytała kilku mężczyzn o jakieś szczegóły na temat pokazu, starając się zza tej osłony, wykonać kilka pierwszych zdjęć. Musiała przyznać, że sytuacja niezbyt jej odpowiadała. Nie lubiła nie być w centrum uwagi. Starając się złapać jak najlepsze ujęcie, rozglądała się za jakimiś organizatorami, bacząc na to by nie wejść w pole widzenia Dalieta.

Organizatorami pokazu byli zapewne panowie siedzący przy okazałym stole z Daliet’em. Kręciły się tu jednak kelnerki z restauracji. Do obsługi można, by zaliczyć również miejscowego radiowca z Havany, nazywał się Alvaro Mores. Jego głos znali wszyscy w mieście, ale to jak wyglądał wiedzieli tylko ci którzy go znali osobiście. W czasie prezentacji kobiet pełnił rolę konferansjera, a może precyzyjniej ujmując speakera. Wyczytywał nazwiska modelek, doświadczenie zawodowe i przeprowadzał z każdą z nich małe interview.

Alicja bez skrupułów skierowała się w jego stronę upewniając się, że Daliet nie patrzy w tym kierunku. Podchodząc uśmiechnęła się do radiowca.
- Witaj Mores. - Rozejrzała się wokół czukając potencjalnej ofiary Alvaro. Była niemal pewna, że już sobie kogoś upatrzył. - Jak tam pokaz?
Mores był w pracy, nie mógł w tej chwili gadać. Ale nie zignorował Alicji, pokazał jej na migi, że jeszcze piętnaście minut i będzie przerwa w pokazie. W wskazał na popielniczkę stojącą obok, co znaczyło że będzie przerwa na papierosy i wtedy będzie mógł z nią pogadać. Ale wtedy też pewnie Dailet i reszta oficjeli ruszą się od swojego stołu. Słońce powoli zmierzało w stronę zachodu i był to ostatni moment na zrobienie umówionego zdjęcia.
Alicja spojrzała w kierunku oceniającego modelki gremium. Stanęła przy popielniczce i cyknęła jeszcze dwa zdjęcia, po czym spojrzała za kulisy pokazu. Oczekiwanie przez piętnaście minut niezbyt ją ratowało. Wyglądało jednak na to, że dziewczyny wychodziły same na podest. Uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w ich kierunku. Szła pewnym krokiem trzymając aparat lekko za plecami. Przywitała się z kilkoma dziewczynami, przedstawiając się, zupełnie jakby sama przyszła tu by wystąpić.
Ustawiła się w kolejce i wydobyła szminkę, po czym korzystając z małego lusterka poprawiła makijaż. Nie potrzebowała go zbyt wiele, nie poprawia się doskonałości. Ustawiła się jako ostatnia. Lubiła być wisienką na torcie i tym zamierzała się stać. Gdy ostatnia z “umówionych” modelek wyszła na scenę, ustawiła się tak by było widać, że ktoś tam jeszcze jest. Rzuciła torebkę przy scenie, chwytając w dłoń aparat i tak nie było tam nic cennego.
- Raz, dwa… - Powstrzymywała wypływający na twarz uśmiech. Czuła jak jej serce wyrywa się z piersi. Uwielbiała to. Tak bardzo uwielbiała takie szaleństwa. Widząc, że ostatnia modelka wraca, ruszyła.

Szła pewnym krokiem wpatrując się z poważną miną w Dalieta. Bawiła się w modelowanie już kilka razy, ale czuła że nie nadaje się do tego. Głównie dlatego, że na scenie występowały też inne kobiety, choć jej ciało nadawało się idealnie. Doskonałe krągłe kształty były przedmiotem uwielbienia wielu mężczyzn. Tak… nie potrzebowała wychodzić na scenę by być przedmiotem uwielbienia, choć musiała przyznać że w takich momentach było to dużo prostsze. Szczególnie teraz gdy z uwagi na podniesienie widać było koronkowe wykończenie pończoch, gdy jej zgrabne ciało wydobyte było przez skierowane na podest światła. Była w centrum uwagi i wspaniale się z tym czuła.

Podeszła do krawędzi podestu i bez skrupułów wyciągnęła aparat. Dopiero teraz pozwoliła sobie na uśmiech. Upolowała go. Upolowała Dalieta. Pewnym ruchem wykonała zdjęcie i ruszyła z powrotem za kulisy, stawiając zamaszyste kroki.

To nie był pokaz mody z wystudiowaną dekoracją, scenariuszem i reżyserią. Pokaz był publiczny, nie miał charakteru z określoną formułą i następstwem zdarzeń. Przed przerwą na podest wkroczyła kobieta ubrana zwyczajnie, ale pasowała do pięknych modelek występujących przed nią. Była atrakcyjna i wzbudziła aplauz widowni. Producenci też byli zaskoczeni, ale spiker szybko się zreflektował i przedstawił ją jak Alicję Blackwood. Zrobiła zdjęcie i szybko opuściła wybieg. Daliet jako jedyny zorientował się dlaczego miała aparat. Uśmiechnął się po raz kolejny i pobiegł za Alicją.

Gdy dotarł do zuchwałej modelki. Pochwalił ją z pewną pretensją ale dość głośno tak, że kilka obecnych wokół osób słyszało:
- To miały być tylko zdjęcia. A pani ukradła rolę w filmie tym dziewczynom. Producenci na pewno o panią zapytają. To był świetny występ pani Blackwood. - Daliet wyrzucił to wszystko z siebie i stał nieco zdyszany. - Udało się pani nie dostrzegłem fotografa zanim się pani nie ujawniła na podeście.
- Mam sporo zdjęć bo dał mi pan łatwe zadanie. - Alicja poklepała aparat, robiąc przy tym nieznaczny krok w przód. Tak, by skrócić dystans między sobą a mężczyzną. Filmem zajmie się później teraz miała do upolowania człowieka, któremu już dwa razy w ciągu tego dnia udało się ją zirytować. - Brakowało mi jednak na nich pana spojrzenia.
Alicja zbliżyła się do fotografa, wiedział, że ona go prowokuje. Zdawała sobie sprawę, że jest nią zainteresowany i wykorzystywała pozycję. Dailet zbliżył się do niej stanęli twarzą w twarz.
- Nie brakuje pani śmiałości. Teraz ma pani moje spojrzenie na sobie, nic innego nie widzę poza pani twarzą.
Alicja zaśmiała się.
- Tak trudno wykonać Panu zdjęcie. - Utkwiła swoje spojrzenie w jego oczach pozwalając sobie by chwilę trwali w ciszy. - Czy jest jakiś ciąg dalszy tego pokazu, czy też chcielibyśmy sprawdzić jak wyszły mi zdjęcia? - Poklepała trzymany przed sobą aparat, delikatnie dotykając przy tym marynarki fotografa. - Jestem ciekawa Pańskiej opinii.
- Ja już skończyłem. Zaproszony zostałem, aby doradzić panu Altbergowii. Jeśli nie chce pani brać udziału w filmie. To… - Adrien zająknął się czując jej dotyk. - mogę zaspokoić pani ciekawość.
Alicja opuściła aparat, który odgradzał ją od mężczyzny i stanęła tak by jej ciało stykało się z jego.
- A co to za film? Byłam zbyt skupiona na Panu by dopytać.
- Dramat detektywistyczny. Na razie pod roboczym tytułem “Klejnot nocy", ale zdaje się że producent myśli i zmianie tytułu. A co pani sądzi? Podoba się pani?
- Brzmi bardzo romantycznie i odrobinę egzotycznie, choć ciężko mi ocenić tytuł nie znając choćby zarysu fabuły. - Uśmiechnęła się układając wolną dłoń na piersi Dalieta. Irytował ją, ale w ten dziwny przyjemny sposób, który zachęca do podjęcia wyzwania. Chciała zobaczyć jak Adrien traci kontrolę. Niby od niechcenia poprawiła klapę jego marynarki. - Akcja ma miejsce gdzieś w krajach arabskich?
- Dla mnie brzmi pretensjonalnie, bo to metafora dopełniaczowa, która jest chybiona i radziłem zmienić. Ale myślę że części widzów przypadnie do gustu. - szczerze odpowiedział. - Akcja dzieje się w Nowym Jorku, ale noc jest wszędzie.

Daliet odpowiadał na jej pytania, ale myślał o jej ręce na swojej piersi. Trudno to było zignorować. Obawiał się, że za chwilę zwrócą na siebie czyjąś uwagę. A postronni mogą wziąć śmiało i publicznie dotykającą go kobietę za prostytutkę. Nachylił się do jej ucha i powiedział:
- Chodźmy już zobaczyć zdjęcia. jestem ciekawy. - powiedział cicho i podał jej ramię.
Alicja przyjęła podane ramię.
- Dobrze, choć przyznam, że zaciekawił mnie Pan. - Blackwood rozejrzała się po restauracji, na chwilę zawieszając wzrok na organizatorach “pokazu”, a potem na kobietach, z którymi jak się okazało zaczęła konkurować. - Zdradzi mi Pan coś więcej na temat tego filmu? - Uśmiechnęła się. - Może to być po drodze do pańskiego studia.
- Zdradzę. - odpowiedział jej Adrien, ale powiedział to również w myślach i wcale nie dotyczyło to filmu.
Blackwood spojrzała na niego z zaciekawieniem dając się wyprowadzić z restauracji. MIała go, miała całą jego uwagę dla siebie. Cały czas nie była jednak pewna jak przekuć to w coś bardziej wiążącego.
- Trzymam Pana za słowo. - Odezwała się cicho. Skupiając się na swoich myślach był ostatni moment na jakiekolwiek przemyślenia. Potem… potem będzie musiała się już całkowicie skupić na tym mężczyźnie. Wiedziała, że fotograf ma żonę, był to haczyk dzięki któremu mogła sporo ugrać. Film w Nowym Yorku, jeśli tam miałby być nagrywany, oznaczał że znajdzie się znacznie bliżej ojca i mogłaby zakończyć tą grę. Problem w tym, że nie było to wystarczająco blisko. W zamyśleniu pozwoliła dłoni delikatnie błądzić po ramieniu Adriena. Z jej twarzy nie schodził delikatny, doskonale wypracowany uśmiech.
 
Aiko jest offline