Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2018, 23:22   #251
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Trzewiczek westchnął i cofnął się kilka stronic do tyłu w księdze, którą przeglądał.
- Nie da się tego przetłumaczyć i przerysować w kilka dni. Weźcie ją. Skoro musicie weźcie i to… - Stimy wyjął tubus - ...próbowałem go rozgryźć, ale mi się nie udało. - niziołek poszperał jeszcze coś w torbie, sięgając do ukrytej weń kieszeni. - A to twoje. - brzęczący mieszek monet wylądował przed Shavrim. - Skoro chcecie niedługo ruszać, nie będę w stanie stworzyć przedmiotu, za który zapłaciłeś, a lepiej nie zostawiać rzeczy u złodziei.
Stimy zamknął wolumn, położył nań tubus i odsunął wszystko od siebie, po czym podszedł do karczmarza po małe piwo. Kiedy wrócił do stołu, myślami był już gdzie indziej. Przemierzał doliny i lasy, poznawał nowych towarzyszy podróży i zbliżał się do kolejnego ekscytującego miejsca, w którym jeszcze nie był. Poznawał nowe tajemnice i podziwiał niesamowite widoki. Tak, niziołek myślami już przebierał nogami do Silverymoon.

Shavri również westchnął. Targały nim sprzeczne odczucia. Pomimo całego ambarasu, w jaki ich wpakował, lubił Trzewika i żal mu było jego rozczarowania.
- Jeśli tak zadecydowałeś - stwierdził, sięgając po swoją sakiewkę.

Marduk sięgnął po tubus pozostawiony przez niziołka na stole. Otwierając go zerknął w ślad za mikrusem, potem spojrzał na pozostałych.
- Czym mu tak dopiekliście? - zapytał cicho a beznamiętnie. - Tak przy okazji - magicy nie rosną na drzewach, po tym, jak Turmalinka postanowiła dać drapaka do rodzinki, warto byłoby zatrzymać kolejnego czaromiota - nawet początkującego. Radzę to przemyśleć. Jutro z rana chcę skopiować dla nas te księgi, potrzebuję jednak czasu i materiałów by to uczynić. Cierpliwości więc, nie oddawajcie ich do tego czasu.
- Co masz na myśli, mówiąc “zatrzymać”? - Shavri spojrzał na elfa, a potem na niziołka. - Stimy, co jest? Czegoś nie wiemy?

Niziołek zatrzymał się w pół kroku nie bardzo rozumiejąc pytanie i obrócił się z krnąbrnym uśmiechem. Stał już przy szynkwasie, który był na tyle blisko, by co głośniejsze słowa doń docierały bez problemu.
- Czy muchy robią siku w powietrzu, jak ptaki? Czy pioruny można zaprząc do pracy? Czy pomidor to owoc, czy warzywo? Jak wygląda nic...- Stimy wzruszył ramionami - Za dużo tego, by wymieniać. - obrócił się do karczmarza. - Jedno nie za duże, poproszę.
Shavri, ktory nie za dużo również z tego zrozumiał, postanowił nie drążyć.
- Na twoim miejscu nie otwierałbym tak lekko, nie swoich rzeczy… - ostrzegła szpiczastouchego kapłanka, przyglądając się dość nerwowo jego poczynaniom i nieświadomie, masując się po wgnieceniach i zadrapaniach na pięknej zbroi, które otrzymała dziś w podarku o niejakiego demona.
Marduk zamarł na ułamek sekundy, ale zaraz otworzył pojemnik i wydostał zawartość.
- Rada rodem z własnych bogatych doświadczeń? - odezwał się lekko.
- Pozwalam ci się domyślić - stwierdziła z uśmiechem półelfka.
Słoneczny elf zwęził szare oczy i spojrzał na nią w milczeniu. Potem wrócił do przeglądania rzeczy z tubusa.
- Jeszcze jedno, brakuje wam skradzionej rzeczy - diademu. I jakiegoś lustra. Czy macie pomysł jak je znaleźć i odzyskać?
- Lustrem się nie przejmuj, to zupełnie inna historia, która ciebie nie dotyczy - odparła ponownie Tori i wstała od stołu, by pójść zamówić sobie coś do picia przy barze.

Marduk popatrzył w ślad za nią, ostrożnie rozwinął fragment zwoju, obejrzał go, po czym zwinął starannie i wsadził do tubusa. Sala jadalna w karczmie nie była dobrym miejscem do lektury takich rzeczy, niezależnie od tego że nie przeszkadzało to niziołkowi w studiowaniu ksiąg.
- Co to za lustro? - zapytał pozostałych przy stole. - Radbym wiedzieć na wszelki wypadek, gdyby ta sprawa wypłynęła przy jakiejś okazji - niezależnie od tego czy mnie to dotyczy czy nie.
- W okolicy Phandalin mieszka zjawa, za życia uczynna wielce, której Zenobia i Trzewiczek powiedzieli, że pomogą. Szuka swojego zaginionego lustrka, będzie że magiczne. Ukradł je jej Orlinn Krótkopióry. Chcemy je dla niej odzyskać, bo być może dzięki temu odzyska spokój. Po wtóre nie chcielibyśmy, żeby na Zenobię i Trzewiczka spadło jakieś nieszczęście - wytłumaczył Shavri, zerkając mimowolnie na niziołka od czasu do czasu. - Marduku ile czasu będziesz potrzebował na zrobienie kopii i czego do tego celu potrzebujesz? Odzyskałem troche złota, więc mogę Cię wspomóc, jesli obiecasz te kopie udostepnić w przyszłości do tłumaczenia. Nie wiem, co się wydarzy w Phandalin z oryginałami, więc wolałbym mieć takie zabezpieczenie. Wiem, że musimy najpierw wrócić do Phan, ale potem nie widze powodu, żeby ich nie dać do tlumaczenia. Po pierwsze to grube księgi, Trzewik może mieć racje, że to dobry interes. Po drugie dobrze będzie jeśli nasi magowie będą znali okropieństwa w nich zawarte, może wymyślą sposoby, jak im przeciwdziałać. Dolą za tłumaczenie podzielimy się porówno.
- Zjawa… - mruknął elf z zainteresowaniem. - Wiem o pewnym stworzeniu, banshee, zakotwiczonym do naszego świata w pobliżu Phandalin, o nim mówisz, mości Shavri, czy jakimś innym? Co do ksiąg zaś, mogę utworzyć i kolejne kopie, koszt tego jest równy cenie pustych ksiąg albo pergaminu lub innego materiału piśmiennego, na który ma trafić kopiowana treść. Jednak… - Marduk wskazał palcem księgi - jeśli znajdują się w nich ilustracje, takie nie znajdą się w kopiowanym zaklęciem tekście, trzeba by je uzupełnić ręcznie. A z tego co dojrzałem gdy imć Stimy je przeglądał, znajdują się takowe. Złoto się przyda, ile - nie wiem, jeszcze nie przeliczyłem liczby stron. Samą treść w parę godzin przeniosę, rysunki - na to potrzeba będzie więcej czasu, ale na przykład w Phandalin można to będzie zrobić, ewentualnie skrybę nająć, by mieć pewność że wiernie zostaną odtworzone - wzruszył lekko ramionami. A potem pochylił nad stołem.
- Bardziej palącym dla mnie problemem jest wywiedzenie się więcej o Tressendarach, zwłaszcza o ich magicznych mocach - wycedził. - Przyjmijmy że dotrzemy do Phandalin szybciej niż o wyznaczonej dacie. Ja postaram się nie rzucać w oczy i nie dać rozpoznać, ale wy spróbujcie dowiedzieć się czegoś od sług i ochroniarzy. Dyskretnie i ostrożnie; jeśli tamci są niewolnymi, perspektywa wolności może ich zachęcić do tego by wstrzymać dłoń w krytycznym momencie, gdyby doszło do walki. Nie sądzę by to było tak łatwe, ale spróbować warto. Tak samo można obejrzeć Tressendarów zaklęciem wykrywającym Splot i inne szczegóły, by oszacować potencjał.

Na blacie stołu z dołu wskoczyło piwo w małym ruchliwym kubku, po chwili z tego miejsca Stimy wskoczył na swoje miejsce i wwiercając się w siedzisko spojrzał na Marduka.
- Jest jeden sposób, na dowiedzenie się więcej o Tressendarach. W zasadzie już to robicie, ale Omar myśli o was jak o ludziach od prostych, znaczy niemagicznych zadań. Praca dla nich. Co gdyby najął się u niego ktoś z talentem magicznym?
- Magików, to chyba trzech tam jest - mruknął Marduk - Sami tak mówiliście. Plus bardka. Czy może o czymś nie wiem?
- Ale chyba, żaden nie ma wstępu do kopalni - zamyślił się Trzewiczek - Tak sobie głośno myślę.
- Żebyś się nie zdziwił jak kolejnym papierem z aktem własności pomachają - dla elfa było to głupie i dziwne, ale najwidoczniej tak to działało w ludzkich krainach. Popatrzył na niziołka i zapytał, skoro ten już mu przypomniał o Kuźni czarów:
- W którym miejscu odkryliście te magiczne symbole w kopalni?
- Chyba nikt z nas jeszcze tam nie był… - niziołek popukał się po brodzie i wzruszył ramionami- W każdym razie, nie ja. Miałem udać się do Silverymoon, ale skoro sprawy obrały taki tor… przy odrobinie szczęścia moglibyśmy pójść tam i je zobaczyć. Gundren proponował mi wakat w kopalni, jako znawca arkanów. Jeśli to będzie dalej aktualne to byśmy je obejrzeli i może coś z kopii księgi wyczytali. Łatwo będzie też ci się tam ukryć. - Stimy spojrzał na tubus, który najwyraźniej ktoś otwierał, jak poszedł po piwo.
- Ukryć? - Marduk popatrzył na niego pytająco.
- No… ukryć, ukryć. Nie chcesz, żeby cię rozpoznali, czy coś źle zrozumiałem?

Tym razem kapłan nie zdołał ukryć uśmiechu. Złego uśmiechu, zdradzającego pragnienia Marduka, mimo wszelkich wysiłków by to skryć przed towarzyszami.
- Odrobinę źle mnie zrozumiałeś - stwierdził łagodnie i popatrzył po pozostałych. - Ale to jeszcze omówimy.
- Coś wyczytałeś ze zwoju? - Stimy kiwnął w kierunku Omarowych rzeczy, ignorując ciarki jakie przebiegły mu po plecach. Podobne wrażenie odniósł gdy wychodził z komnat banshee.
- Jeszcze nie, na spokojnie przestudiuję i dam ci znać.

Tymczasem Torikha wróciła do stołu z kubkiem parującego naparu i miną, świadczącą o tym, że prawdopodobnie musiała nieźle o ów kubek zawalczyć u tutejszego karczmarza.
- Nie rozumiem co dziwnego jest w piciu naparu z młodych igieł sosny… - burknęła naburmuszona, siadając na swoim miejscu. Gdy tylko przestała się odzywać i ruszać, jej super tajna umiejętność, wyparowywania z pamięci swoich towarzyszy, powinna niedługo zacząć działać.
- Jest późne lato - Stimy szepnął w stronę Torikhi. Nie był specjalistą w tej dziedzinie, ale wydawało mu się, że to wszystko tłumaczy. W reszcie tematów za bardzo nie miał już nic do dodania. Wahał się wciąż czy powinien ruszać do Silverymoon, ale w zasadzie w Phandalin mogło być ciekawie. Co więcej wyglądało na to, że Marduk może pomóc im z rozszyfrowaniem glifu Gundrena, a to mogło owocować zatrudnieniem w baaardzo ciekawym miejscu… no i może w końcu natknie się na Vinogli’ego Bakernels. Gundren mówił, że go widział.
- No dobrze. W takim razie zdaje się, mamy plan na jutro. Jorisie - zwrócił sie do milczacego towarzysza. - Pójdziesz jutro z Mardukiem, który skopiuje te księgi? Poszukajcie skryby, jeśli trzeba dołożę się. Trzewiczek może wam pomóc, jeśli zechce.
Bardziej mu zależało na tym, żeby jednak nie puszczać Marduka samego z tymi przeklętymi księgami i zwojem. Aż tak naiwny nie był, a Jorisowi ufał.
- Ja wyjdę z miasta i spróbuję zapytać miejscowych chłopów w podgrodziu o zarazę. Biorę Mirrę i Kirę i nie będzie mnie cały dzień. Wrócę wieczorem i chciałbym, żeby wszyscy byli gotowi do drogi, bo wyruszymy przed świtaniem, jeśli chcemy zahaczyć o Thundertree - tu spojrzał pytająco na obecnych.

- Toriko - zwrócił się w końcu do kapłanki. - Strasznie trudno w środku lata o młode sosnowe pędy, ale mam jeszcze miękką żywicę, dobra jeszcze do żucia, choć osobiście wolę te z drzew owocowych. - Zaczął grzebać w swojej torbie. - Jakie masz plany na jutro? Jeśli żadnych, to zawsze możesz wziąć Panicza i pojechać ze mną. Na chorobach znasz się lepiej ode mnie, może w duecie cośbyśmy jeszczy wypatrzyli.

- Zenobio? Jeśli nie masz żadnych planów możesz rozpytać swoje koleżanki po fachu o plotki, albo inne niż Przymierze sklepy z magicznymi rzeczami… Może w którymś z nich napatrzysz się na diadem albo jakieś informacje o lusterku.
- Nie muszą być świeże… mogą być suszone - odparła nadal nadąsana półelfka, lecz jej rysy złagodniały na propozycję mężczyzny. - Nie mam żadnych planów, jeśli uważasz, że będę ci potrzebna to mogę z tobą wyruszyć - dodała polubownie a myśliwy dalej mówił.
- Jeśli nikt nie ma nic do dodania, to życzę wam miłego wieczoru. - Sharvi wstał od stołu. - Jestem tak zmęczony tym dniem, że nawet mi na burdel ochota przeszła - westchnął. Żart był w ogóle nie śmieszny dla tych, którzy zdążyli go poznać. Prawdą było, że rzeczywiście był zmęczony, ale chciał jeszcze chwile porozmawiać z Turmaliną, nim ta wyruszy.
Marduk popatrzył na niego, potem rozejrzał się raz jeszcze po wnętrzu.
- Ja również chcę nawiedzić Thundertree. Nocujecie tutaj? - odezwał się, kartkując jednocześnie szybko księgi, by oszacować ilość tekstu i ilustracji. - I jeszcze sprawa diademu - czy macie pomysł jak go odnaleźć? - rzucił, chcąc poczynić ostatnie ustalenia nim drużyna się rozejdzie za swoimi sprawami.

Piwo Trzewiczka było jakieś takie dziwnie gorzkie...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline