Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2018, 13:35   #43
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Darla z ociąganiem spełnia polecenie ojca i podparła słaniającego się mężczyznę z drugiej strony. Wspólnie wprowadzili go do mieszkania Jacka. Joel był skołowany, nie rozumiał co się dzieje, dochodziły do niego tylko strzępki rozmów. Po chwili znalazł się w obcym domu . Przyjemny chłód orzeźwił go, nauczyciel ocknął się na kanapie. Wciąż kręciło mu się w głowie, ale obraz się wyostrzył. Zauważył, że Jack i jego córka przyglądają mu się uważnie.

- Dziękuję panie Wood – wykrztusił– Chyba uratował mi pan tyłek. Mogę...mogę prosić o szklankę wody?

Jack wyszedł do kuchni, z której za chwilę słychać było trzaskanie drzwiczek i pobrzękiwanie szkła.

-To czemu łazisz z baseballem? - zapytała kobieta z wyraźną wrogością w głosie.

- Broniłem tylko cudzej własności - odpowiedział Joel walcząc, żeby nie zemdleć - To restauracja mojego kumpla...pracuję tam….

Strode musiał na chwilę przerwać by wziąć głębszy oddech

- Wiecie co się działo w nocy...Chciałem sprawdzić czy restauracja nie ucierpiała w trakcie zamieszek i…

Znów zakręciło mu się w głowie i oparł się o zagłówek kanapy.

- Masz - powiedział Wood podając szklankę wody. - Co ci jest?

Darla przeszła do łazienki i wyciągnęła spod umywalki plastikową miskę. Nie z dobroci serca i Facet kiepsko wyglądał, jak miał rzygać, to czyszczenie podłogi jej się nie uśmiechało.

- Wczoraj miałem wypadek - odpowiedział Joel duszkiem wypijając wodę ze szklanki. Uznał, że lepiej przemilczeć w tej historii udział Barrego - Byłem w szpitalu, powiedzieli, że to wstrząs mózgu, ale puścili do domu...A od rana czuję się jak gówno…

Joel poczuł mdłości, ale powstrzymał się od wymiotów.

- Rozumie pan coś z tego panie Wood? - zmienił temat - Co tu robi cholerne wojsko

Jack usiadł w wolnym fotelu. Patrzył przez chwilę bez słowa na Joela.

- Widzieliście te maski? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Było jakieś skażenie? O niczym nam nie mówią...

- Ale o jakim skażeniu my tu mówimy? Przecież w Diamond Taint nie ma żadnych zakładów przemysłowych.

Starszy mężczyzna wzruszył ramionami.

- Jakieś próby nuklearne na pustyni? Coś przejeżdżało stanową z niebezpecznym ładunkiem i… Kurwa nie wiem ale to do cholery nie wygląda jak ćwiczenia!

Ani Jack Wood, ani Joel nie mieli bladego pojęcia co się stało. I nie wyglądało na to, że szybko to ustalą. Po chwili nauczycielowi przyszła do głowy jeszcze jedna myśl

- Wszystko… całe te szaleństwo się zaczęło od wypadku w kopalni. Nie wiem czy to przypadek, ale…ja w przypadki raczej nie wierzę. Pan był szefem ochrony, zna tą kopalnię jak własną kieszeń. Czego ci geolodzy tam właściwie szukali?

Milcząca do tej pory Darleen spojrzała na Joela z większą przychylnością.

- Mówiłam to samo - przypomniała ojcu. - To wszystko zaczęło się od tąpnięcia…

- Oboje wpadliście w tą samą paranoję… No dobrze - uniósł do góry ręce w geście rezygnacji widząc wzrok córki - Znam ludzi związanych z kopalnią, z tą która działała przed kryzysem. Geolodzy coś dłubią przy jednym z korytarzy a co tam dokładnie robią? - wydął usta - To co zazwyczaj robią geolodzy? Pobierają próbki skał, poddają je analizie, bo ja wiem?

- I dlatego wynajmują armię ochroniarzy i dbają, żeby nikt się do kopalni nie zbliżał? - zdziwił się Joel - Ale może ma pan rację, może to tylko paranoja. Oby to się szybko skończyło, wojsko powinno zaprowadzić porządek raz dwa.

Spojrzał na zegarek. Musiał wracać do domu, Barry na pewno już się zaczął niepokoić. Ale w takim stanie Strode nie mógł prowadzić samochodu.

- Mam jeszcze jedną prośbę panie Wood. Zrozumiem, jeśli pan odmówi. Potrzebuję podwózki, mój brat został sam, a ja nie nadaję się do jazdy. Obiecuję, że po wszystkim odwdzięczę się jakoś…

- Oczywiście Jo. Nie ma problemu. Pojedziemy wszyscy - powiedział stanowczo spoglądając na Darleen. - Nie zostawię cię teraz tutaj samej
 
waydack jest offline