Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2018, 17:23   #191
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz podszedł nieco bliżej i zamachnął się na Śniętego. Pierwszy sierpowy poszedł w czerep, drugi w brzuch. Nasyciwszy swoją żądzę krwi, najemnik rzekł:

- Jeden był za Ragnara, a drugi za narysowanie wyjątkowo szpetnej podobizny mego oblicza. Piękniejszy wszakże jestem.

Po czym kontynuował:

- Jeśli zaczniesz wrzeszczeć, wbiję ci to pod żebro – Franz zaprezentował sztylet wyciągnięty zza pasa. - Jak spróbujesz uciekać, podobnież.

- Przedstawiłbym się – Franz skłonił się – ale przecież mnie znasz. Tedy nadstawiłbym uszu, jakbym był tobą, bo to, co powiesz za chwilę zadecyduje, czy wyjdziesz stąd żywy, czy zamienisz się w trupa w rynsztoku, he.

- Rzecz pierwsza primo: kto rysuje te bohomazy i gdzie ten szacowny jegomość się znajduje? - Franz dał znak najemnemu zbirowi, żeby odkneblował Śniętego.

- Nie ma co bić, nie ma co bić. Ani mordować - jęczał Śnięty, chociaż wyglądał na w miarę spokojnego, jak na sytuację, w której się znalazł. Widać nie był to pierwszy raz. - Ja tylko mam za zadanie dostarczać wasze gęby i mówić o nagrodzie. Mam za to parę groszy. Niejaki Czopek mieszka w… - parsknął i skrzywił się z bólu - w Stulejkowej Jamie. To na zachód od Dunkelpfad, a raczej jego ruin. U podnóża gór. Proponuję mnie nie zabijać. Jak zginę, Czopek się dowie, że coś jest na rzeczy. A jak zostawisz przy życiu, to masz moje słowo, że się nie dowie.

Zgadzało się to z wiedzą Franza, więc najwyraźniej zdobyte przez niego wcześniej informacje były prawdziwe, a Śnięty nie kłamał.

- Potrzebuję dokładniejszych informacji - Franz prychnął. - Podnóże gór, wystaw se, to całkiem spory połać ziemi. Skąd ja niby mam wiedzieć, gdzie dokładnie jest ta jego nora?

Po chwili zastanowienia, dodał także:

- Ach, i wreszcie: może mi rzekniesz, czemu zawdzięczam zaszczyt rozsyłania za mną listów gończych? Ten smród ciągnie się już przez jakiś czas. O co w tym wszystkim chodzi, gadał ci ten twój pan?

- Jak masz mapę, to ci zaznaczę. I nie wiem czemu ktoś chce twojej głowy… i tych innych, ale sto za łeb to cena całkiem przyjemna. Samego zainteresowanego widziałem tylko raz, jakiś taki podejrzany typ. Cuchnął strasznie, dlatego kontaktuje się ze mną posłańcem. Też typ podejrzany, chłopak czy dziewczyna, nie wiem, jakieś takie to obojnakie. Się Jane nazywa. Plotek o tym, za co chcą waszych głów jest wiele. Że coś ukradliście. Że kogoś zabiliście. Że donieśliście na kogoś ważnego. Chuj tam wie. Ta Stulejkowa Jama ma jakichś… tuzin mieszkańców, tak sądzę. Ale spotkałem tylko Czopka, tego Jane i jakiegoś owłosionego brudasa, który się przede mną od razu schował. Portrety przynosi mi ta Jane. Czy ten.

Franz chodził tam i z powrotem, przez cały czas wypowiedzi Śniętego.

- Jane – Franz przystanął, zainteresowany. - Zechciej no opisać mi nieco dokładniej tego Jane. Tego wzrostu, no? - Franz nakreślił sztyletem linię nad podłogą. - Włosy blond, czy może rude, a? Gdzie on ci te wieści dostarcza i kiedy miało być następne spotkanie?

- Oprócz krasnoluda i mnie, na kogo jeszcze rozsyłałeś listy gończe?

- Taki niewysoki, może tak ci do ramienia będzie sięgać. Może nawet nie. Włosy brudne, może blond, cholera wie. Wpada tu na chwilę, daje mi pieniądze i tubę z kartami i zwiewa. Jakoś raz na dwa tygodnie się pojawia, ostatnio tydzień temu był. A na plakatach był jeszcze elf, już nie ma. I niejaki Ulli, o niesamowicie pompatycznej mordzie.*

- Zaznaczysz mi to twoje miejsce na mapie - rzekł Franz. - Jak kłamiesz, to wrócę i… Ha, może powiem, że nie opłaci ci się kłamstwo, Śnięty. Rozumiesz?

- Rzecz następna - ciągnął Franz - Spalisz te gówniane listy gończe i rozpuścisz plotki, że zaszła pomyłka. Że nikt nie zapłaci złamanego szeląga za zarżnięcie tych typów na kartach, rozumiesz? Znajdziesz ludzi, którym dałeś te papiery i powiesz, żeby sobie odpuścili. Ta fala zabójców ma się skończyć. Jeśli w przeciągu tygodnia zobaczę w mieście pergamin z moją podobizną, z twojej czaszki se zrobię kufel.

- Jasne, że zaznaczę. A co do twojej drugiej… prośby, to… Cóż. Jeżeli rozpuszczę te plotki, to zabiją mnie ludzie Czopka. Mogę to zrobić, ale musiałbyś… Nie, że musiałbyś, oczywiście, ale mógłbyś pomyśleć nad ofiarowaniem mi złotej monety, żebym po rozpuszczeniu tych pogłosek i zebraniu i zniszczeniu tych plakatów, mógł wsadzić swoje rude dupsko na statek i spierdolić na zachód, do Nordlandu.

Franz wyjął z sakwy jedną złotą monetę, uważnie obserwując ruchy oprycha, który trzymał Śniętego. I pokazał ją blisko Śniętemu.

- Dostaniesz złoto, jak potrzebujesz - rzekł Franz. - Ale po robocie. Poślę za tobą ludzi, będą cię pilnować. Bo na co mi twoje obietnice, skoro pieniądze zagarniesz i załadujesz się na statek i uciekniesz? Nie… Najpierw musisz odkręcić to, co masz.

- Moje słowo znaczy wiele w moim fachu. Inaczej bym nie żył, ha! Ale oczywiście możesz mi zapłacić po robocie. Teraz poproś Kruczka, żeby mnie puścił, lubię faceta, to się tym zajmę od razu. Urazy nie trzymam, praca jak praca. Co nie, Kruczek?

Osiłek od karczmarza milczał, ale lekko skinął głową. Jednak chwytu nie poluźnił.

Franz dał znak ręką osiłkowi, sam niespokojnie macając w okolicach przypiętego przy pasie topora.

- Zatem ustalone.
 
Santorine jest offline