Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2018, 21:24   #298
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Night miał w Isabell nieopisane wsparcie, jej przechył neutralizował jego, pełna równowaga.
- Czeeść kochanie, szukałem cię – pirat nie miał zamiaru zakłócać spokoju Becky, pilotka wreszcie zeszła ze ścieżki niebiańskiej cnoty w otchłań perwersji i nieprzyzwoitości. Z Iss nie dało się inaczej, demon nie dziewczyna. –...tak gdzieś przez całe życie. Że zrobiłaś z B. uległą suczkę? A nie, nie, dobrze jej złoiłaś tyłek mam nadzieję, należało się. No niee... B. doprawiła Ziddajnowi rogi, nie mogę – zaśmiał się z pijacką czkawką.

- Dobrze, ale nie ściemniaj… to gdzie byłeś? - Łypnęła na niego niby to złowieszczo, ale w kącikach ust czaił się uśmiech - Bo tęęęęęskniłaaaam... - Powtórzyła raz jeszcze, specjalnie się przed nosem mężczyzny przeciągając i wyginając, prezentując swe skąpo odziane ciałko.

Mężczyzna spoważniał, wyprostował się, na tyle ile mu się wydawało, że złapał pion. Uważnymi ruchami wygładził koszulę, poprawił mankiety i wymięty kołnierzyk.
- Issabell, mam do ciebie bardzo ważne pytanie. Mam nadzieję, że się zgodzisz, bo jak nie, Czarnobrody mnie zabije – rozejrzał się po pokoju, licząc, że gdzieś nagle zmaterializuje się bukiet kwiatów i pierścionek. Miał załatwić od Fenna, który przytulił trochę biżuterii od tego tam z dziurą w głowie, ale wszystko potoczyło się tak szybko. Pirat zwiesił się na rozważaniach, przeciążając mózg i zamarł w bezruchu.

- Hmmm… co nabroiłeś? - Macolitka położyła dłonie na biodrach, spoglądając na Nighta przymrużonymi oczkami. Najwyraźniej “ważne pytanie” i “Czarnobrody” podziałały na nią… no w sumie… jak powinny?

Strzelec odpowiedział bardzo tajemniczym,
-Hehehe - a wzrok mu uciekł w wyeksponowane okolice biustu dziewczyny. Cieszył się, że nie przyjęła równoznacznej pozy z przedramionami skrzyżowanymi przed sobą. -No nie patrz tak podejrzliwie, wypiliśmy z Blackbeardem po kielonku i tyle, noo... trochę więcej niż po kielonku - a szelmowski uśmiech zdradzał, że nabroił bardzo wiele.

Macolitka wyłapała, gdzie wbił się wzrok mężczyzny. Lekko się uśmiechnęła, po czym kilka razy pstryknęła palcami przed twarzą Nighta, by go wyrwać z tego otępionego gapienia się...
- Halo, Centrala do Nightfalla! Dobra, wypiliście trochę więcej i…? - Isabell wzruszyła ramionami. Była zaciekawiona, była nieco zaniepokojona, ale i powoli chyba i zniecierpliwiona.

Night potrzymał jeszcze dziewczynę w napięciu przez drobną malutką chwilę, zanim się wyszczerzył, chwycił ją w pasie i zataczając z nią okrąg roześmiany wykrzyczał.
- I Czarnobrody zgodził się udzielić nam ślubu! – zatoczył jeszcze jeden i pozwolił stopom Iss ponownie dotknąć podłogi. Lepiej żeby miała twarde podparcie. Machnął ręką, jakby rozpościerał się przed nimi wspaniały krajobraz. - Sam cholerny Król Piratów. Pomyśl, to lepsze niż przed Bogiem. W Boga nikt nie wierzy, a przysięgi przed nim są co chwila zlewane. Co innego Czarnobrody. W niego wszyscy wierzą i nikt nie ośmieli się napluć mu w twarz. Będę twój na zawsze, albo czeka mnie… jak on to powiedział, podróż na księżyc bez skafandra – trochę opadł z sił po energicznej przemowie, wsparł się o Macolitkę, wtulając twarz w jej włosy. – Nie chce na księżyc.

Isabell przez dłuższą chwilę pozwoliła mężczyźnie wtulać się w jej szyję...
- Ale skarbie... - Zaczęła spokojnym, milusi tonem, jednak z każdym słowem przybierał on na sile - Bez pierścionka? Bez kwiatów? Bez “na kolanko”? - I za każdym razem kłuła Nighta palcem gdzieś po żebrach.
- No przecież tak nie można... - Uniosła jego twarz, łapiąc dłonią za podbródek, by spojrzeli sobie w oczy. Lekko się do niego uśmiechała, chociaż i w owych oczkach migotały dziwnie znane jemu iskierki…

Pirat zastanawiał się jak wybrnąć. Ociężale, mózg odmawiał współpracy. Najlepiej byłoby stracić przytomność,albo…
- Kocham cię – wypalił desperacko, odsłaniając zęby w najbardziej czarującym uśmiechu na jaki mógł tylko się zdobyć. Miał nadzieję, że wyszedł czarujący, a nie obleśny, albo zbyt wyszczerzony. Wcześniej tego nie trenował to i nie był pewien, alko-lsd wykrzywiało ryja, sporo mieszając w mimice.
- Kwiatki, kwiatki… – z roślin w okolicy jedynie kaktus Spike dumnie stał na swoim honorowym miejscu. Lubił kolczastego ziomka, towarzyszył mu od zawsze. Znał go dłużej niż członków załogi Feniksa. Świetny przyjaciel. Zwłaszcza, gdy ma się kaca, nie ocenia, rozumie i wiele nie mówi. Żal mu ścisnął serce, ale podszedł do gabloty, otworzył szklane drzwiczki i chwytając za donice, wyciągnął kumpla spod lampy naświetlającej. Ukląkł przed Iss, razem ze Spikiem wyciągając ramiona w jej stronę.
- Wyjdziesz za mnie? – zapytał.

Isabell uśmiechnęła się. Tak czule, tak słodko, jak tylko kobiety potrafią… przyjęła podarek, po czym pochyliła się w stronę klęczącego przed nią mężczyzny.
- Kocham Cię. Kocham Cię szalenie, najbardziej w całym wszechświecie, i jedynie się z Tobą droczyłam. Oczywiście, że za Ciebie wyjdę skarbie. Kwiatki, pierścionki i inne takie, to nie jest przecież żaden mus - Pocałowała go namiętnie w usta.

Pochodzimy z rodów z tradycjami – Night odnalazł w pocałunku przerwę na parę słów. – Opiekuj się Spikiem – przewrócił się z dziewczyną na łóżko, był zbyt zmęczony na noc pełną wrażeń, jednak uszczęśliwiała go sama jej obecność. Alkoholowy chuch równie potężny jak jego i oczy pełne miłości.
- Wesele będziemy mieli niezapomniane. Jutro zabieram się do roboty, będzie niesamowicie – objął ją, mocniej przytulił i mamrocząc pod nosem opowieści o genialnych pomysłach, zasnął.
 
Cai jest offline