Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2018, 20:48   #192
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

- Widzisz jakoś ostatnio cały czas w biegu. Ojciec powtarzał, że bycie rycerzem to szansa. Jedna, jedyna dla mnie w życiu. Gdy spytałem na co. Rzekł, że na wszystko. Na zostanie bohaterem, złoto i miłość. Nawet na uznanie, status i spokojną starość. Tak więc kuje to żelazo póki gorące. Złoto zdobywam inwestuje i walczę o przyszłość. - odpowiedział Brenton.

- W sumie to cieszą mnie ludzie tacy jak ty, Brentonie. Dzięki nim mam zawsze pełną salę. Może nie ostatnio. - Gerda skrzywiła się. - Przez widmo wojny, której pewnie i tak nie będzie, ludzie swoje oszczędności przeznaczają na tanią żywność i transport. Czasem na nocleg. Mało kto chce popijać piwo tak, jak wy.

- Sprawa wojny powinna się szybko rozstrzygnąć. Interes wróci na właściwą drogę. - powiedział Brenton pociągając łyk piwa.

- I głupio robią, że nie chcą. Skoro mogą umrzeć w każdej chwili to powinni pozwolić sobie na takie drobne przyjemności. - drugi z mężczyzn dorzucił swoje do rozmowy. - Tak poza tym, jestem Gared. I chętnie wynajmę ten pokój.

- Gerda - przedstawiła się kobieta. - W takim razie poproszę, żeby go dla ciebie przygotowała jedna z dziewczyn. WIecie może nieco więcej o tym ataku, co to niby nadchodzi? Wydajecie się siedzieć w takim interesie.

- Pewne jest to, że nie idzie na nas, więc to zmartwienie tych, co będą walczyć. Sądząc po śladach, będą tam mutanty i zwierzoludzie. - Gared streścił najważniejsze informacje, nie ujawniając szczegółów. Kto wie, kto i gdzie może go słuchać. - Nie musisz sobie tym zaprzątać swojej ślicznej główki. Wojsko już wie większość tego co musi, reszty pewnie niedługo się dowie.

- Gerdo Ragnar co prawda nie żyje. Jednak docenialiśmy i doceniamy twoją gościnę. Jeśli w mieście zrobi się gorąco znajdź mnie. Jeśli będę poza zasięgiem znajdź Amelyn. Pomożemy Ci na ile sytuacja pozwoli. Co do tego co będzie.... Tego nikt nie wie do końca. Myślę jednak, że wojsko sobie poradzi.

- Dziękuję za troskę, ale pewnie swojej karczmy nie opuszczę. Za bardzo ją cenię, może nawet bardziej niż życie. No i jestem przekonana, że mnie tutaj obronicie, panowie. - Karczmarka zaśmiała się. - Mutanty i zwierzoludzie… Brzmi okropnie! Chociaż ci dotknięci przez Chaos są raczej biedni i smutni, niż straszni. Wyobraźcie sobie, żeście obudzili się nagle i… i odkrywacie, że wasze życie straciło sens, bo dotknął was Chaos. W głowie to samo, w sercu to samo. Ale wszyscy was nagle nienawidzą i chcą zabić. Nie życzę tego losu nikomu.

- Ja też nie. - Brenton wyraźnie posmutniał. Ostatnio takich powiesił. Niewinni do końca nie byli Fubrin zaraził się od nich czymś co niósł śmierć. Przynajmniej tak to wyglądało. - Słyszałem kiedyś, że są kapłani co leczyć to potrafią. Gdybym taką spotkał osobiście bym się zaangażował w pomoc mutantom. Bez tego te zmiany najpierw dotykają ciało. Potem człowiek wariuje. Chyba lepiej zginąć niż stać się bestią. - młody rycerz miał mieszane uczucia.

Tyczasem do karczmy wszedł Franz, wyglądający na potężnie zmęczonego.

- Piwa karczmarko - rzekł Franz, dosiadając się do stołu. - Och, kurwa, alem się dzisiaj nachodził. Zara mi nogi z dupy odpadną. Popatrz, kurwa, już jedna się chwieje, wypada, o!

Franz machnął prawą nogą w locie, która oczywiście nie odpadła. Dosiadł się do towarzyszy, a złapawszy za kufel wypełniony pienistym napojem, pociągnął ogromny łyk.

- Dobre to, kurwa! - pokiwał głową z uznaniem. - Jeszcze ino mi brakuje jakiej jędrnej dupki, to by wypoczywać można.

- Znajdziesz i takie w swoim czasie. Jak poszło? - zapytał Brenton.

- W miarę - rzekł Franz poważniej. - Ataki w mieście i obok niego raczej się nie powtórzą. Ale to nie koniec.

Rozłożył przed sobą mapę, gdzie była narysowana lokacja Jamy.

- Człek, którego trzymałem na ostrzu sztyletu rzekł mi, że to tutaj znajduje się zabójca Ragnara. On i ze dwunastu jego najmusów. Musimy zatem działać szybko. Zanim wyprawimy się na podgórze, musimy znaleźć ze trzech, czterech chłopa więcej, nie licząc Chwata i Margot. Spodziewam się, że kimkolwiek będzie ten cały Czopek, to pewnie urządził się on w tej swojej kryjówce. Zanim tam dojdziemy, będziemy musieli go podejść.

- Tak sobie pomyślałem, że skoro mutant miał kartkę, na której było napisane, że mają się zgłosić po nagrodę do tego całego Czopka to on pewnie też jest mutantem. Może jakaś organizacja odstąpi nam kogoś do pomocy. Wiecie, skurwiel pomaga przy tym całym ataku, więc może być kimś ważnym. Może jacyś rycerze, strażnicy lub żołnierze będą chętni na wyprawę. Wiecie, dla pieniędzy, sławy, zemsty, czy chociażby dla zasady, bo nienawidzą mutantów. Zapytać nie zaszkodzi. Dobry rycerz, co to dla zasady będzie bił się z mutantami zawsze będzie skuteczniejszy, niż najemnik-amator, co to pieniądze weźmie, a jak się gorąco zrobi to ucieknie. - zaproponował Gared. - A my będziemy mieć mniejsze wydatki.

- Można zapytać w Stowarzyszeniu. Może znajdę też kapitana któremu poprzednio wydałem giganta do uśmiercenia. Uwierzy mi na słowo.

- Giganta? - zwiadowca obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem. - Słyszałem, że jakaś sławna grupa go ubiła, ale z opisu ni chuja nie pasujecie. - zauważył, przypominając sobie plotki.

- Gigant, olbrzym jeden czort. Plotek o tym to ja słyszałem że trzy różne wersje. Prawda jest taka, że natknąłem się na niego z Ragnarem moim przyjacielem. Rozniósł wioskę w pył. Sprowadziliśmy wojsko i maga. Wiadomo sami byśmy nie dali rady. Pomogliśmy im przy walce. W sumie to egzekucji bo spał jak go opadliśmy. - Brenton wzruszył ramionami.

Franz machnął ręką.

- W tych czasach znajdzie się zawsze ktoś, kto umie robić mieczem dla dobra sprawy - rzekł. - Mamy już dwóch zwiadowców, to wystarczy. Reszta to niech będą woje. Zajedziemy do podgórza, znajdziemy kryjówkę i uderzymy na nią. Na poszukiwania nowych najemników poświęcimy jutro, wyprawimy się pojutrze. Jestem pewien, że skoro wszyscy myślą o ataku na Salkalten, to łatwo znajdziemy coś sensownego.

Franz pokiwał głową w zamyśleniu.

- Łup warty zapewne paręset koron, o ile nie więcej, bo przecież tyle dawali za głowy. Ale będziemy musieli trochę czasu spędzić na oglądnięciu okolicy, musimy być ostrożni.

- No to mamy już plan. Teraz proponuję się napić za zdrowie naszej gospodyni. - zaproponował Gared, unosząc kufel z piwem.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline