Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2018, 15:40   #52
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pobudka była ciężka. Tak bardzo nie chciało się Barbarze wstawać z miłego ciepłego łóżka. Tym bardziej że otulona była nie tylko kołderką, ale i ramieniem swojej… towarzyszki nocnych doświadczeń. Jadźka spała oplatając swoim ciałem szlachciankę całkowicie pogrążona w marzeniach sennych. Nie to co jej siostra. Halina już była ubrana. I poprawiała barwiczką kolor swych ust siedząc przed metalowym lusterkiem.
A zauważywszy, że Basia się przebudziła, rzekła cicho w jej kierunku.
- Jak się Jadźka przebudzi, powiedz mojej siostrze że mama nie była zadowolona z jej lenistwa. I ma szczęście, że nie chciała ciebie wybudzić przeganiając ją z łóżka.
Po czym spojrzała za siebie dodając.
- Mama kazała przygotować kąpiel, cobyście się odświeżyły.
Spojrzenie Barbary podążyło za wzrokiem Haliny na dużą drewnianą balię stojącą w pokoju.
- A i zaprosić chciała twoich braci poprzez ciebie na podwieczorek.- dodała, a za ramienia szlachcianki odezwał się głos Jadwigi.
- Ani chybi moja kochana mateczka chce wyniuchać czy któryś twoi bracia nadaje się na potencjalnego małżonka dla jej córki. Czy twoja rodzina jest bogata.
- Ooo… już się obudziłaś.- stwierdziła ironicznie Halinka.
- Przed chwilą.- ziewnęła przeciągle ruda “rozpustnica”.
- Skoro tak twierdzisz.- Halina wstała i ruszyła do drzwi. - Basia wprowadzi cię w szczegóły których nie podsłuchałaś. Ja muszę iść już.


Poranek był ciężki dla Jakuba. Dwakroć ciężki jeśli nie więcej. Zimny jesienny poranek, po nocy spędzonej na błotnistym placyku, gdzie jedynie ciepło jakie odczuwał to ciepło niewielkiego ogniska dookoła którego siedzieli on i inni pechowcy. Sen przyszedł późno i nie był krzepiący. Niewygodna pozycja, zmartwienia, nadzieje… utrudniały wypoczynek. A ranek przyszedł jak złodziej, mgłą otulając miasto.
Przynajmniej nieco się osłuchał przy ognisku o wydarzeniach w Lublinie, o bojach, rabunku, gwałtach. O tchórzliwej radzie miasta i nieporadnej straży miejskiej, o bohaterskich mieszkańcach.
O samym przerażającym Krzyżdanowiczu, który po brutalnym stłumieniu oporu w towarzystwie szlachcica, cyganki i Szweda (a może Szkota? Niemca? Tu już nie było jednomyślności) i paru przybocznych, sam wybierał miejsca do łupienia. Domy bogatych kupców, rezydencje, klasztory… zupełnie jakby wpierw wywiedział się wszystkiego przed napaścią. Wiele o jego towarzyszach wywiedzieć się nie dało (poza tym że Cyganka była piękna jak succubus), bo udziału ni w walce ni w łupieniu nie brali. Po prawdzie sam Jan też nie rabował i walczył. Podkomendnych miał od tego.

No i był jeszcze Roch, którego wzrok pełen nienawiści i melancholii przypominał Jakubowi o przeszłych sprawkach. Wąsaty co prawda obiecał nie wbić mu szabli w plecy, ale… diabli czy nie zmieni zdania przy byle okazji. W każdym razie pilnował Jakuba swym zimnym spojrzeniem, milczący i wyniosły.

Poranek był zimny, więc wypadało rozgrzać się wieczerzą. Co prawda karczma była oblegana przez gości, ale obsługa dwoiła się i troiła, by wszystkich nakarmić. Do szynkwasu ustawiała się powoli sług i gości, by otrzymać posiłek po zapłaceniu. Sytuacja ta była niecodzienna, ale nie wyjątkowa. Wszędzie ludzie się tłoczyli przy miejscach, gdzie można było zakupić posiłek lub żywność do jego przygotowania.
Dodatkowo zaś Jakuba martwił fakt, że dotąd dziewczęta nie skontaktowały się z nim. Co prawda wyruszyły pod opieką Kozaka, ale… póki co przepadły bez wieści, a Lublin nie był przecież tak rozległym miastem. Całą tą wyprawę wydawało się prześladować jakieś fatum. Najpierw Cadejko zaginął bez wieści, a teraz.. to. W dodatku Miłowit przekazał właśnie Wilczyńskiemu odpowiedzialność za obie niewiasty wraz z listami.
Gdy tak szlachcic rozmyślał nad sytuacją w jakiej się znalazł i kolejnymi krokami jakie winien podjąć tego dnia, podszedł do niego stary sługa, w którym Jakub rozpoznał… eee… właściwie to nie wiedział jak on się nazywa. Natomiast wiedział komu służy. Elżbiecie Skarbkowej, wdowie po Erazmie Skarbku, który… coś tam… miał? Jakub nie zwrócił uwagi na to kim owa nobliwa wdowa była, skupiając się na tym co sam chciał uzyskać. I kłamstewkach jakimi musiał nakarmić jej uszy, by uzyskać jej pomóc.
Czego chciała? Czy coś się stało z Basią?
Okazało się że nie. Sługa zapraszał w imieniu swej pani na wieczerzę, gdy dzwony kościelne zadzwonią na
tercję. Darmowy posiłek przyszykowany przez kobietę, której zrazić do siebie nie wypadało, tym bardziej iż być może jeszcze jej pomocy będą potrzebowali.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline