Bernhardt zwietrzył interes niczym, za przeproszeniem, szczuroczłek spaczeń. Napuścić legendarne skaveny na Etelkę. I miec kłopot z głowy. Ha, to było wykonalne! Ale z drugiej strony to zwierzoludzie chaosu. Myśli trzepotałby po głowie kapłana. "Raz kozie śmierć" - zdecydował w końcu.
- Mój kompan ma rację. Nie czujecie żywego kamienia przy nas, prawda? A zatem wiecie, że go mieć nie możemy. A samica, wiedźma znaczy może go mieć. Wszak przyszła to po coś, a teraz jej tu nie ma. Potraficie ją wytropić? |