Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2018, 21:57   #45
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
William JAEGER
Pozostawili przy wozie Goldwinga, medyka, który ze względu na sposób bycia i głęboką wiarę zwany był przez wszystkich Prayerem i Jaeger razem z Ramirezem i Millerem weszli do wnętrza budynku. Rozbite szkło zachrzęściło pod wojskowymi podeszwami. Snopy latarek przy broni, wyraźnie widoczne w unoszącym się kurzu, krzyżowały się lustrując wnętrze restauracji. Przetrząsali salę systematycznie, po kolei asekurując się nawzajem, tak jak byli szkoleni, stolik po stoliku, zakamarek za zakamarkiem, komunikując się głośno.
- Czysto!
- Czysto!
- Czysto!
Rozpruta kasa za barem i walające się po podłodze drobne świadczyły o tym, że włamywacze dokładnie przetrząsnęli wnętrze.
Główna sala była pusta. Pozostały do sprawdzenia pozostałe pomieszczenia.

Eileen RYAN
Kamera poszła w ruch. Obiektyw rejestrował zajście na centralnym skrzyżowaniu Diamond Taint. Żołnierze wysypali się ze swoich wozów niczym konfetti z pudełka i schowali się za nimi jak za tarczami, z lufami skierowanymi w kierunku posterunku.

- Kurwa ale jazda! - wyrwało jej się zapomniawszy, że wszystko się nagrywa.

Przez chwilę się poczuła jak dziennikarka wojenna.

- Do strzelców, rzućcie broń i wyjdźcie z rękami w górze. Każda agresja spotka się z użyciem ostrej amunicji. Powtarzam, rzućcie broń i wyjdźcie z rękami w górze!!!

Większość osób z kolejki uciekła, lub przynajmniej odeszła w bezpieczne (ich zdaniem) miejsce, lecz część odważniejszych (bądź głupszych) podeszła bliżej obserwując całe zdarzenie. Czy pchała ich do tego ciekawość, czy determinacja załatwienia swojej sprawy gdy cała sprawa się wyjaśni a dostęp do komisariatu będzie łatwiejszy - ciężko było stwierdzić. Hammery przesunęły się powoli, żeby uzyskać lepszy kąt strzału, skutecznie stając między Eileen a budynkiem policji. Nie przestając kręcić ruszyła w stronę budynku, by mieć lepsze ujęcie.

- Rzuć broń! Unieś ręce nad głowę a nic ci się nie stanie!

- Kurwa - zaklęła znowu nie zważając na czerwoną lampkę na kamerze. Cały widok przesłaniał jej Hammer. Przyspieszyła kroku.

Darleen WOOD, Joel STRODE
Jack, mimo, że Joel zapewniał, że czuł się znacznie lepiej podtrzymywał go pod jedno ramię. Z drugiej strony asekurowała go Darleen. Wpakowali Strodea do trochę już sfatygowanego, pięcioletniego forda mustanga i nie niepokojeni przez nikogo dojechali do mieszkania Joela. Jack oczywiście się uparł, że odprowadzi go aż do samej kanapy.

Barry nie przywitał ich przyjaźnie.

- Kogo tutaj przyprowadziłeś Joel? Barry mówił, że tam są źli ludzie. Barry mówił, że ich nie powstrzyma. Oni szepczą w głowie Barremu. Oni mówią żeby zrobił złe rzeczy. Po co przyprowadziłeś Joel tych ludzi do naszego domu?

Joel próbował uspokoić brata ale nie przynosiło to najlepszych efektów.

- Nic się nie stało Jo - powiedział Jack. - Już sobie idziemy.

- Przepraszam - nie zdążyłem wykupić leku, który powinien wziąć.

Jack zapewnił, że wszystko jest w porządku i przekonał Strodea, że najlepiej będzie jak to oni z Darleen pojadą do apteki a Joel zostanie sam z bratem.

William JAEGER
Otworzone okno w gabinecie było zakratowane. Tędy na pewno nikt nie wszedł ani nie uciekł.
-Czysto!
***
William i Jack Ramirez weszli do męskiej toalety, zostawiając w odwodzie Benjamina Millera. Musieli sprawdzić każde pomieszczenie. Żmudne zadanie. Kolejne drzwi kabin toalety ustępowały pod kopnięciem wojskowego buta.
- Czysto!
Wyskoczył znad drzwi, wejściowych wpadając na Ramireza.

- Skurw... - stęknął przyszpilony do ziemi.

Jak on tam mógł wleźć i jak mogli go nie zauważyć wchodząc do toalety? Intruz wydarł na zewnątrz skręcając ostro przed Millerem. Był szczupły, niski i bardzo sprawny.

Benjamin pociągnął za nim krótką serią, lecz ta tylko przeorała bar, odłupując od niego kawałki drewna i tłukąc kilka butelek trunku. Niska sylwetka wyskoczyła zza mebla prosto w wybitą witrynę.

- Adam, idzie na...

Resztę słów Millera w intercomie zagłuszył szczęk broni automatycznej z Hamveya.

Anthony ABRAMS
Wyszedł przed budynek zasłaniając się jakąś tłustą, przepoconą babą w przepoconej niebieskiej koszulce w kratę ledwo opinającej zwisający wał tłustego brzucha i krótkich białych leginsach opinających jej ogromne uda. Leginsy byłyby białe, lecz najwidoczniej sfajdała się w nie bo wykwitła na nich brązowa plama a brunatna ciecz ciekła jej po nogach. Do głowy przystawioną miała lufę pistoletu.

- Rzuć broń! Unieś ręce nad głowę a nic ci się nie stanie! - krzyknął Tony a do interkomu dodał. - Szansa na czysty strzał?

- Spierdalaj! - wrzasnął porywacz. - Uwolnijcie kurwa mojego brata! Teraz! Bo inaczej zabiję tą tłustą świnię!

Nazwana świnią zakwiczała a jednocześnie w interkomie usłyszał odpowiedzi "nie, nie" i mniej regulaminową Howarda "kurwa nie ma szans".

- Odłóż broń a...

Strzał z pistoletu przerwał wypowiedź Abramsa. Po wystrzale usłyszał wizg kuli i kolejny huk.

Joel STRODE
Gdy zostali sami Barry trochę się uspokoił. Irytowało go jednak, że nie może w telewizji oglądać swojej ulubionej kreskówki. Dopiero gdy Joel włączył cartoon network z DVD mężczyzna przestał się irytować i popadł w apatię.

Warkot samochodu za oknem przykuł uwagę Joela. Podszedł do kuchni i wyjrzał przez okno. John Tetch posapując wyciągał pokaźną walizkę z bagażnika swojego dodgea.

Eileen RYAN
Właśnie minęła młodą, długowłosą kobietę, by w ostatnim momencie złapać w kadrze mężczyznę, wyłaniającego się zza opancerzonego wozu, stojącego przed komisariatem, który zza otyłej kobiety wycelował broń prosto w jej stronę! Serce jej zamarło. Byłaby w stanie przysiąc, że w tym momencie przestało bić. Czas zwolnił a ona stojąc, nie mogąc się ruszyć, zobaczyła najpierw błysk u wylotu skierowanej w jej stronę lufy. Chwilę później huk wystrzału.
Mówią, że przed śmiercią przed oczami przelatuje ci całe życie.Eileen w ułamku sekundy pomyślała o beztroskim dzieciństwie, ujrzała twarz matki i ojca, zobaczyła siebie w mocnych ramionach Stevena w chwili rozkoszy, gdy przygniatał ją swym ciałem, rozbrajający śmiech Shawna...
...a później metaliczne uderzenie gdy kula musnęła opancerzoną część wozu i zrykoszetowała zlewające się w następny wystrzał. Czas znowu przyspieszył a twarz zamachowca zamieniła się w krwawą miazgę. Ktoś zaczął przeraźliwie piszczeć a rudowłosa, którą właśnie minęła przewróciła się i zaczęła charczeć.

Piękna, młoda dziewczyna leżała w kałuży krwi trzymając zakrwawioną już dłonią szyję, z której strumieniami uchodziło z niej życie. Kałuża krwi rozlewała się i sklejała rozsypane wokół głowy piękne, złociste włosy.


Darleen WOOD
Jack postanowił podjechać do Wal-Mart i przy okazji zrobić większe zakupy. Już podjeżdżając pod parking zorientowali się, że nie on jeden wpadł na taki pomysł. Droga do pustego zazwyczaj małego parkingu była zatłoczona.

- Co jest kurwa? - zatrzymał samochód w kolejce oczekujących na wjazd na parking.

Wysiadł, żeby się rozejrzeć. Wszedł na maskę samochodu i spojrzał gdzie kończy się ogonek. Parking zdawał się być pełny a oni stali w kolejce oczekujących na wolne miejsce, jakieś pół mili od wjazdu. Kilka samochodów zaparkowało na poboczu, wzdłuż drogi i ich właściciele postanowili pokonać ten dystans na piechotę. Stary, czerwony pickup stanął za nimi i zaczął trąbić.

Jack zeskoczył z wozu i spokojnym krokiem ruszył w kierunku pickupa. W jego oczach Darleen zauważyła niebezpieczne, tak dobrze jej znane iskierki.

William JAEGER
Gdy wyszli na zewnątrz, starszy szeregowy Goldwing nachylał się nad podziurawionym ciałem.

- Jezus, Maria... Jezus, Maria... - słychać było w intercomie i gdyby nie maska, mogliby przysiąc, że zobaczyliby na jego spokojnej twarzy łzy. - Przecież to jeszcze dziecko...

Na ziemi, przedziurawiony serią karabinu maszynowego, plujący szkarłatną krwią leżał kilkunastoletni chłopak. Gdy nadjechała karetka już nie żył.


Anthony ABRAMS
Pierwszy strzał był przeznaczony dla niego. Wiedział to. Drugi wręcz wyrwał niedoszłemu zamachowcowi pół twarzy. Dopiero gdy upadł Anthony zdał sobie sprawę, że zastrzelił go od tyłu jeden z policjantów. Po prostu przyłożył mu lufę dwururki do głowy i strzelił. Otyła kobieta odwróciła się i widząc zmasakrowaną twarz porywacza, który osunął się do jej stóp, złapała się za głowę i zaczęła przeraźliwie piszczeć. Policjant chciał jeszcze do niej podejść, lecz strzelba wypadła mu z ręki i osunął się na ziemię.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline