Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2018, 22:39   #69
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Kapral Flanigan przeklął tego dnia po raz nie wiadomo który pod nosem. Na lekko zgiętych kolanach i z karabinem w garści, wpatrzył się uważnie w stronę, gdzie zniknęli cywile.
- Nienawidzę tego miejsca - westchnął, po czym zerknął na swoich towarzyszy. - Dobra, panowie. Granaty i amunicja przeciwpancerna. Taktyka jak przy atakowaniu umocnionej pozycji, tylko uwaga na swoich. Jeśli zajdzie potrzeba, a mam nadzieję, że nie zajdzie, zabijamy ją na miejscu. Biorę raport na siebie - zakomunikował do Bello i Kargera, rozpędzając się w wydawaniu poleceń. Ostatecznie jednak przyhamował z tonem i z wymuszoną pokorą skinął głową w stronę czarnoskórego przełożonego. - Sir? - zagaił, jakby czekając na rozkaz.
- Chcesz zabić Alex, po chuja? - Bello pokręcił głową na to co proponował jego podwładny. - Nie ma krzyków to może nikogo nie zeżarła... - dodał z nadzieją, a następnie machnął ręką by szli za nim w kierunku gdzie znajdowała się panna Sorel.
- No więc sprawdźmy to - skinął Erick, podążając za Bello.
Mężczyźni marszem weszli między drzewa. Karger rozglądał się uważnie, jakby spodziewał się, że zza każdego krzaka mogło coś się na nich rzucić. Bello natomiast raz po raz rzucał spojrzenie ku górze. Ryk nie powtórzył się, choć każdy z nich spodziewał się tego.
- Pamiętam, jak pierwszy raz widzieliśmy smoka - odezwał się nagle Rainbow. - Ledwo widoczna przez lornetkę sylwetka... Ciężko stwierdzić jak duży był... Ale nawet wtedy wydawało się to cholernie nierealne... A teraz? Jak walczyć przeciw temu? - pokręcił głową.

- Z tego, co wiemy od Japończyków, to tylko przerośnięte gady. Nic, czego broń konwencjonalna nie byłaby w stanie pokonać. Jeśli będzie potrzebna większa siła ognia, to wezwiemy ją. Ten świat może mieć latające zmiennocieplne i koty z telepatycznymi zdolnościami, ale nic nie zastąpi dobrej pięćdziesiątki - odparł przekonany Erick, nie zatrzymując się.
- Ta, tylko że kitajce nie mają u siebie aury unicestwienia technologii - odparł wciąż nie przekonany Karger. - Czemu nam musiał się trafić popierdolony świat?

W miarę jak mężczyźni ucinali sobie pogawędkę, droga do celu zaczęła się kończyć. Czarnoskórzy Legioniści zatrzymali się z wrażenia na widok złotego gada. Tego zaskoczenia próżno było szukać na obliczu Flanigana, który z satysfakcją mógł się teraz przyglądać ich minom.

Bardziej niż satysfakcją, mężczyzna był pochłonięty powagą sytuacji. Koniec końców Alexis była jego znajomą. Czy byłby w stanie zabić jej nowe wcielenie tylko dlatego, że stanowiło zagrożenie dla pozostałych? Erick był Legionistą, a zawód wymagał od niego wyzbycia się miłosierdzia, kiedy stawało się ono niewygodne. Być może taki czas właśnie nadszedł.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline