Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2018, 23:27   #114
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Leliana, ubrana jedynie w zwiewną halkę, w której jeszcze nie tak dawno kładła się spać i z potarganymi włosami, wpadła do pokoju, w którym zauważyła znikającą Lilou. Elfka była ranna, choć z odległości ciężko było ocenić jak bardzo. Mimo to Leliana nie zamierzała czekać. Dziewczynie potrzebna była pomoc, a coś czuła, że uparta elfka nie pozwoli się dotknąć niziołkowi. Na szczęście nowy nabytek ich wesołej gromadki nie był jedynym, który znał się na leczeniu.

Akolitka, stojąc w progu, spojrzała na Lilou i uśmiechnęła się do niej, po czym od razu podeszła i uklękła u jej nóg, przyglądając się badawczo ranie.
- Masz rację, dobrze, że czuję się lepiej, bo inaczej jeszcze byś się tutaj wykrwawiła na śmierć - odpowiedziała elfce Leliana, po czym uniosła spojrzenie ku górze i znów się uśmiechnęła. - Nie martw się, do wesela się zagoi - dodała, po czym cicho się zaśmiała pod nosem, sięgając po czyste bandaże, które ze sobą przyniosła.
Na wspomnienie o jakichś przytupówach Lilou aż poczerwieniała na policzkach. Zetknęła swoje spojrzenie z Leli i otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć. Po nabraniu powietrza w płuca, z jej ust nie wydobyło się jednak żadne słowo, tylko głośne westchnięcie.
- Myślałaś, że nie widać co tu się dzieje? Ja mogę być o krok od spotkania z Morrem, w gorączce, ale takich rzeczy przede mną nikt nie ukryje, moja kochana Lilou.
Leliana uśmiechnęła się i mruknęła do elfki okiem.
- Nie przejmuj się, to nic złego przecież! Chociaż nie sądziłam, że twój wybór padnie akurat na Hansa. Bardziej wyobrażałam sobie ciebie u boku jakiegoś ślicznego jak ty elfa. - Leliana uśmiechnęła się jeszcze szerzej, ukazując dwa urocze dołeczki w policzkach.

- Nie lubię ślicznych - obruszyła się elfka i skrzyżowała ręce na piersiach. Nie bardzo wiedziała jak ma zareagować na takie rewelacje, więc od razu jej postawa stała się zamknięta i nieprzychylna. Dopiero dłuższe przyjrzenie się ciepłemu uśmiechowi akolitki sprawiło, że Lilou nieco poluźniła mięśnie.
- To nie do końca tak. Po prostu ja od małego nie miałam nikogo i Hansa znam jakby od zawsze. Był mi jak brat, ale przecież wiadomo, że nie jesteśmy rodziną. Podoba mi się to jaki jest, tylko że… On chyba dojrzał szybciej niż ja. Nie umiem go potraktować inaczej - Lilou westchnęła głęboko czując, że i tak się plącze w swoich myślach - Ja po prostu nie spodziewałam się, że on… - młoda elfka skrzywiła się z bólu, przyglądając się temu co Leli robi z jej głęboką raną - ...dotykał mnie i to nie w sposób, w jaki wspiera się siostrę…

Leliana na ostatnie słowa Lilou zbyt mocno przycisnęła bandaż, którym właśnie starała się oczyścić ranę z krwi. Jak dobrze, że akurat nie używała igły.
Tileanka znów podniosła wzrok, by spojrzeć na twarz elfki. Przez chwilę zdawać by się mogło, że próbowała swoimi brązowymi oczami wedrzeć się wgłąb umysłu i duszy Lilou, ale przecież akolici nie posiadali takich zdolności. Prawda?
- No tak, tacy są właśnie mężczyźni. Tylko jedno im w głowie - odparła akolitka Myrmydii. Na jej twarzy w ogóle nie było widać zakłopotania, jedynie troskę skierowaną do Lilou.
- Kochanie, powiedz mi jedno. Byłaś już kiedyś z mężczyzną?

Lilou poczuła się coraz bardziej głupio. Tak po prawdzie to nigdy nie miała matki, aby móc porozmawiać o wszystkich sprawach, jakie dorośli mogą przekazać dzieciom. Żyła tym, co sama doświadczyła i widziała, a takie nagłe wkładanie rąk pod kołdrę kojarzyło jej się bardziej z domem rozpusty, niż uczuciami. Nie podejrzewałaby jednak Hansa o to, że tak ją chciał potraktować, ale o jego ewentualnych uczuciach nie wiedziała nic.
Elfka pokiwała przecząco głową na pytanie Leliany
- Myślisz, że on nie jest bezinteresowny w swojej trosce o mnie? Zawsze mnie pilnował i dbał, no wiesz… Ja nie miałam nigdy nikogo, więc pierwszy raz czułam się jak w rodzinie, mimo iż to była jego rodzina, a nie moja. Tak czy siak czułam się prawie przygarniętą na stałe przybłędą, taką kolejną siostrą. - Lilou westchnęła patrząc gdzieś w bok - Nie jestem pewna co chciał tym osiągnąć, ale wystraszył mnie. Nigdy nie miałam z kim rozmawiać, mam nadzieję, że cię tym nie dręczę… Wiesz, mogę sama jakoś sobie dać radę, jak zawsze.

Leliana nie przestawała zajmować się raną elfi, jednocześnie wsłuchując każdego słowa. - Lilou, nie zawsze musisz sobie radzić sama. Uwierz mi, że są osoby, na których możesz polegać. Życie jest dużo łatwiejsze i przyjemniejsze, kiedy nie przeżywasz go samotnie. - po tych słowach na twarzy elfki pojawił się smutny uśmiech.
- Co do Hansa… Są dwie możliwości, moja droga Lilou. Pierwsza to taka, że zaczął coś do ciebie czuć, coś więcej, niż czuje się do siostry, którą chce się opiekować. Druga jest mniej optymistyczna, bo może czuć jedynie chęć by się do ciebie dobrać, w sensie intymnym.

Długoucha nie ukrywała zdumienia. Zawsze sądziła, że powinna być ładna jak te kobiety, oddające się za srebrniaki. Ona zaś była wiecznie ubrudzona i chodziła w przetartych szmatach, czesząc włosy tylko raz na jakiś czas. Chciała się mu podobać, ale nie była przekonana co do tego, by on robił z nią właśnie takie rzeczy. Nie była przecież dziewczyną z burdelu. Leliana na chwilę przerwała czynności medyczne i znów spojrzała na elfkę, która wydawała się być zakopana we własnych myślach.

- Nie znam go za dobrze, a nie chciałabym oceniać go po tym, jakiego go widzę na co dzień podczas naszej wspólnej podróży. Znasz go lepiej, więc sama musisz ocenić na czym mu zależy - na uczuciu czy na cielesności. Niemniej, pamiętaj, że jakkolwiek by nie było, nie jesteś zobowiązana, by mu się oddawać póki sama się na to nie zdecydujesz i nie będziesz gotowa. A gdyby do czegoś chciał cię zmusić, czego nie chcesz robić, wołaj mnie.
Akolitka uśmiechnęła się i wróciła do opatrywania rany, tym razem sięgając po zdezynfekowaną igłę i nić, którą zamierzała zszyć rozcięcie.

Ostatnią radę Lilou wzięła sobie do serca. Tak, to było dobrze powiedziane, nie powinno się innych zmuszać do czegoś, na co nie mają ochoty.
- Spokojnie, mam sztylet przy dupie, usłyszysz jedynie krzyki cierpiącego - odpowiedziała jej elfka pełna dumy i pewności siebie. To drugie akurat teraz by się jej przydało, widząc igłę wypuściła pomału powietrze i skupiła się wiedząc, że będzie bolało.

- Ze sztyletem czy bez, wołaj, gdybyś mnie potrzebowała - odparła spokojnie Leliana, po czym przystąpiła do zszywania rany.
Tę czynność wykonała już w milczeniu, bo na krótki moment pozwoliła sobie odpłynąć myślami do dalekiej Tilei, a wędrówkę tę sprowokowała rozmowa z Lilou.

Akolitka przypomniała sobie twarz pewnego młodzieńca, niewiele zresztą starszego od niej. Nazywał się Leo i był mężczyzną, który skradł serce Leliany. To z nim przeżyła swój pierwszy raz, i to jego musiała zostawić, wyruszając w daleką podróż na tereny Imperium.
Wciąż pamiętała jego szczery uśmiech, okraszony gęstym czarnym zarostem i zawsze wesołe, brązowe oczy. Pamiętała też okropny ból, jaki jej towarzyszył, kiedy podejmowała decyzję o odejściu. Minęło już tyle czasu... Pewnie był teraz szczęśliwy z jakąś inną kobietą.
Leliana uśmiechnęła się. Jeśli tak było, to nie czuła żalu czy zazdrości. Opuszczając Tileę, życzyła mu jak najlepiej, wiedząc, że już mogą się więcej nie spotkać. Mimo to wciąż czasami pozwalała sobie powrócić myślami do tych miłych chwil.

- No, gotowe. Mam nadzieję, że nie bolało za bardzo - powiedziała w końcu do elfki, po czym wstała z podłogi i usiadła obok przyjaciółki na łóżku. - Powinno się pięknie zagoić, nie będzie śladu.

Potem obie usłyszały głosy dochodzące z korytarza, które musiały należeć do jakichś krasnoludów. Leliana rozpoznała wśród nich głos Duraka, ale nie ruszyła się z miejsca. Jakoś nie czuła ochoty na udzielanie się w krasnoludzkiej dyspucie, poza tym była odrobinę zmęczona i postanowiła pozostać w towarzystwie Lilou, kładąc się bokiem na łóżku.
 
Pan Elf jest offline