Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 00:24   #2
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Chowały się niczym para szczurów zagnana w ciasny kąt pułapki przez pościg deratyzatora. Dwójka gryzoni, jeszcze żywa, z sercami panicznie bijącymi w piersiach, oraz nadzieją, niepozwalającą do końca zatracić się w panice. Ślepa na fakt, iż jakikolwiek opór jest bezsensowny, a jedyne co robi, to odwleka nieunikniony koniec.

Łup, łup, łup…

Niski, basowy pomruk zza drewnianej przeszkody, atakowanej nieprzerwanie odkąd dały się zamknąć w piwnicy. Pułapka bez wyjścia. Dwa naiwne, spanikowane szczury, pośrodku morza mroku, trącącego zaduchem i starym kurzem. Krwią, potem… strachem wydychanym wraz z każdym płytkim, panicznym oddechem.

Nierozumienie nie pozwalało się skupić, malując na wewnętrznej stronie zaciśniętych powiek coraz to nowe obrazy. Dwuwymiarowe fotografie zrobione przez mózg podczas ostatniej doby. Niektóre rozmazane, utrwalone w ruchu. Inne zaś ostre niczym żelazisty odór posoki, wyciekającej z ran Thomaša zeszłej nocy, gdy świat jeszcze wydawał się normalny.

Wnętrze klubu, tłum ludzi z jasnymi punktami zapalniczek w dłoniach i twarzami, oświetlanymi ciepłym halo niewielkich płomyków. Zaduch, gorąc. Nora na scenie. Zdenerwowanie, nadające ruchom przesadnej ekspresji, zaś głosowi decybeli które miały zagłuszyć strach.

Ten sam strach, zaciskający krtań i dłoń na dłoni rannego brata, wodzącego po suficie nieprzytomnym, pustym wzrokiem. Głos kumpla, składającego go do kupy i natarczywy jazgot kolorowowłosej kobiety, czatującej pod zasłoniętym oknem.

Strach wydawał się być nieodłącznym elementem życia Rejki, odkąd tylko pamiętała. Nieważne co robiła, czaił się zawsze na horyzoncie, gotowy zaatakować ledwo dziewczyna zaczynała naiwnie przypuszczać iż jest wreszcie od niego wolna. Wtedy dopadał ją ze zdwojona siłą, wywracając w miarę poukładany świat do góry nogami i fundując jej przy okazji wycieczkę prosto w czarny dołek rezygnacji, głębokości sześciu stóp.
Albo czarnej, wilgotnej piwnicy w bezpiecznym zazwyczaj domu.

Łup, łup, łup…

Budynku, który dostał to miano jedynie ze względu na Thomaša. Ponurego, złośliwego drania z tendencją do pakowania się w kłopoty i znanego z niechęci do legalnych źródeł zatrudnienia. Przecież to on powtarzał, że w normalny sposób nigdy nie dojdzie się do niczego, zaś Fortuna sprzyja odważnym. Pchał się więc w coraz to nowe, szemrane interesy, ciągnąc za sobą siostrę. Szła za nim z chęcią, na ślepo, bez zadawania zbędnych pytań. W końcu miała tylko jego - jedynego człowieka któremu na niej zależało. Dla pozostałych mogłaby się zaćpać, skoczyć z mostu albo powiesić. Zdechnąć na podobieństwo rozgniecionego kapciem karalucha. Przestać istnieć, żadna strata.

Another mother's breakin',
Heart is taking over.
When the violence causes silence,
We must be mistaken.


Przeklęta piosenka sączyła się wewnątrz rudej głowy, za nic nie chcąc zamilknąć. Pieprzone skojarzenie, automatycznie podsuwające skojarzenia na zasadzie łańcucha reakcji. Dziwne zachowanie, oszołomienie, nieumiejętność wejścia w interakcję słowną z otoczeniem.
Parada coraz to nowych filmowych tytułów, wypalanych na zwojach mózgowych rylcem, rozgrzanym do czerwoności za pomocą paniki.

Thomaš…

Żaden potwór, tylko jej brat. Ranny, być może oszołomiony albo i naćpany. Nie miała pewności czy ich medyk z bożej łaski będąc na haju przypadkiem nie pomylił saszetek z prochami, podając rannemu, miast morfiny, jeden z ryjących banię specyfików. Rejka nie znała się na prochach, słyszała jednak dość, aby od tych cięższych trzymać się z daleka. Nie tak dawno wszak furorę w internecie robiły zdjęcia i nagrania z odległej Rosji, gdzie od 2010 roku dochodziło do ponad trzydziestu tysięcy zgonów rocznie. Co szczególnie istotne, nie były to zwykłe zgony. Rozległa gangrena, mięso, schodzące z ludzkich kości jak masło - drastyczne obrazy dało się bez problemu wyszukać w sieci. Wystarczyło w wyszukiwarkę wpisać nazwę “dezomorfina”, popularniej “krokodyl”. Następca heroiny, łatwiejszy i tańszy w produkcji. Trzy - cztery razy silniejszy od heroiny, kilkadziesiąt razy silniejszy od morfiny.

- Re-jka, Re-jka…

Wołał ją, musiał… po prostu musiał potrzebować pomocy, do jasnej cholery! Zarobił kosę, stracił masę krwi, a teraz mu odwaliło po przedawkowaniu jakiegoś syfu. Ona za to, jak małe dziecko, schowała się w piwnicy razem z jego dziewczyną i czekały… sama nie wiedziała na co. Aż mu przejdzie? Albo osłabienie rozłoży go na podłodze.
Ewentualnie umrze.

Thomaš, jej brat. Dobijający się w amoku z drugiej strony… ich ojciec też tak się dobijał, gdy byli jeszcze dziećmi i wrócić nawalony z fabryki. Wtaczał się taki do domu, sunąc prosto do barku. Pół biedy, jeśli matka nie wydoiła wszystkiego. Wtedy doprawiał się i padał na zaszczany fotel, zasypiając tam snem sprawiedliwego, lecz gdy w domu nie było niczego do picia, zaczynał się dym, awantury. Ślady rękoczynów z dzieciństwa oboje z bratem nosili do dziś na skórze, na podobieństwo parszywych stygmatów danych przez fałszywego boga.

Wspomnienie starego psychopaty pozwoliło Rejce wreszcie przełamać lęk. Obraz zaczerwienionej, spoconej gęby z popękanymi w okolicy nosa naczynkami zadziałał lepiej niż cios w twarz - ten tym razem nie padł. Oderwała dłonie od uszu, przekrzywiając kark by móc spojrzeć na współtowarzyszkę niedoli.
- Nora - cichy szept wyszedł jej kanciasty, przytłumiony - Jest ranny. Trzeba go spacyfikować, zanim zrobi sobie krzywdę.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 19-06-2018 o 00:38.
Zombianna jest offline