Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 09:34   #24
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Godzina 292015158SY
Okręt gwiezdny Matryoshka
Jak można było się spodziewać po stanie awaryjnym, drugie piętro było zrabowanym bajzlem. Nawet zabezpieczone żelaznymi kotarami sklepy zostały powysadzane i ograbione: piraci korzystali z zamieszania, aby okraść jeden drugiego. Winę można było zrzucić na cesarstwo albo potrzebę ochrony życia i zdrowia kapitana.

Budowa tego piętra statku była dwuczęściowa: Na górze znajdowały się bardziej pokaźne sklepy, restauracje i miejsca rozrywki jak kino. Na dole były bary, salon gier, i inne bardziej przyziemne placówki. Mimo tego, co sugerowała mapa, cały ten pasaż był jednym ciągiem, a jego środek stanowiła kilkumetrowa dziura w podłodze, pozwalająca obserwować drugą połowę piętra. W obecnym stanie dawało to przewagę strzelecką i organizacyjną znającym okręt piratom. Była ona niewystarczająca, ponieważ już teraz przez tę dziurę Opus widział silnie zabarykadowany oddział cesarski w wąskim korytarzu, prowadzącym na mostek. Mieli dostęp do laserowych barier i automatycznych działek plazmowych. Nawet jeżeli z jakiegoś powodu nie mogli przebić się do przodu, wykurzenie ich było niesamowitym wyzwaniem.

Wyzwaniem, na które piraci zdawali się mieć odpowiedź. Opus znajdował się z Bobem na lewej górnej części piętra. Z kolei zaś na dolnej prawej była winda prowadząca do sal treningowych. Gdy dwójka spojrzała w jej stronę, ze środka wyszły cztery cesarskie maszyny eksterminacyjne, jednak wymalowane na nich symbole sugerowały, że pilotami są piraci. Niezależnie od tego, kiedy i jak ukradli oni ten sprzęt, była to koszmarna wiadomość dla cesarskich oddziałów. Maszyny te strzelały kalibrem wystarczającym, aby wyrządzić szkody w obecnym pancerzu Opusa. Dodatkowo było on zwykle podgrzewany w lufie wystarczająco, aby topić żelazne obudowy innych pojazdów bojowych. Jedyną jego wadą był praktyczny brak defensywy: ponieważ siła kosmitów, na jakich używano tego ekwipunku zwykle i tak była zbyt przerażająca, aby próbować ją wystać, postanowiono zadedykować wszystkie cechy pancerza sile i mobilności.
Opus przykucnął, ruchem ręki nakazując Bobowi zniżenie pozycji. - Niedobrze… - mruknął mechanik, widząc maszyny kroczące. - To pojazdy o dużej sile rażenia, zero pancerza, ot krocząca destrukcja. - wytłumaczył towarzyszowi. - Nie wiem ile byłbym w stanie cię osłaniać, raczej krótko i mało efektywnie. - mruknął unosząc wzrok.
- Jakiś plan? - spytał Bob.
Opus przygryzł wargi pod hełmem, przymykając na chwile oczy w zastanowieniu. - Czekamy, aż zbliżą się do tej dziury. -zadecydował w końcu. - Wtedy ty wystrzelisz rakiety, przynajmniej połowa z nich powinna od tego zejść, ja zeskocze i postaram się załatwić resztę. Jeżeli odpale silniki w powietrzu, może uderze w nich, nim zdążą zareagować. - zadecydował w końcu mechaniki. W normalnej sytuacji, czekałby aż zacznie się wymiana ogniowa z imperium, by wykorzystać element zaskoczenia. Jednak teraz czas oraz strata potencjalnych sojuszników działała na jego niekorzyść. Opus musiał ufać sile swego pancerza, oraz liczyć na to że piraci nie opanowali jeszcze w pełni obsługi tych maszyn.
- Dobra, działamy. - stwierdził Bob, wyciągając ręce w stronę ledwo widocznej windy. Niestety piraci wydawali się dobrze przeszkoleni ze sprzętem: po tym, jak wyszli z platformy transportowej, zaczęli bardzo płynnym zygzakiem sunąć w stronę końca pasażu. Opus wyskoczył, a Bob strzelił...
Z Aresa wyskoczyło wiele dział, z których każde zaczęło ładować albo gotowy do wystrzału, albo energetyczny pocisk rakietowy. Bob nie był do końca pewny co zrobił, ani jak. - Kurwa, moment. - zaklął kierując ręce i lufy w różne miejsca. - Przyznam, że nigdy w karabinach nie gustowałem... - wyznał nagle. Brak jakichkolwiek ćwiczeń z pancerzem tak zaawansowanym jak Ares mocno ograniczał kompetencje użytkownika. Ostatecznie bomby poleciały dość losowo. Wybuchła winda, jeden z eksterminatorów został rozwalony na strzępy, inny wpadł pod podłogę, na kolejnego zawalił się sufit, a potem poprawił pocisk niestabilnej plazmy - rozwałka szła na całego. Opus w swoim Rhino wylądował na ziemi z impetem, wbijając swój młot w nieosłoniętego pilota, po którym została tylko plama. Zaraz po tym Opus oberwał w ramię jedną z rakiet Aresa. Szczęśliwie tylko zaczerniła kolor naramiennika.

Eksplozje wystrzałów Aresa uszkodziły różne elementy statku, prowadząc do lawiny kolejnych wybuchów. Zapaliło się kilka sklepów, wystrzeliły jakieś przeciążone panele na statku, Bob spadł piętro w dół, bo jego platformę zgniótł spadający filar, choć szczęśliwie nie uderzył w niego. Ba, Opus zobaczył, jak otwiera się znacznie większa winda na to piętro, pełna piratów z karabinami i wyrzutniami rakiet. Niestety coś eksplodowało przy włazie i drzwi się kompletnie zacięły, po czym winda zaczęła spadać.

Gdy było po wszystkim, Opus stał na środku ogromnego pobojowiska, oblewany przez deszcz wariujących zraszaczy przeciwpożarowych. Siedzący kilka kilometrów za nim żołnierze cesarscy przyglądali się mu przez lunety i lornetki, bardzo mocno zdziwieni i zdezorientowani, ale też zachwyceni.
Opus wyprostował się, silny mruchem strzepując krew i odłamki czaszki pirata ze swego młota. Spojrzał na Boba, wzdychając głośno. - Następnym razem uprzedzaj przed wydaniem sprzętu… - zwrócił się do towarzysza, widząc pobojowisko. - Acz mam nadzieje, że mój wynalazek zrobił na tobie pozytywne wrażenie. -dodał, ruszając w stronę żołnierzy cesarstwa. Uniósł pancerną dłoń w geście powitania, a gdy był na tyle blisko ,by ci go słyszeli zadudnił głosem wzmocnionym przez system mikrofonów Rhino. - Spec od abordażu przybył pomóc wam w przejęciu tej latającej konserwy! Jak wygląda sytuacja?
- Nasz kapitan jest przy rdzeniu, nie wysadzi go póki nie musi. Za nami jest mostek, zablokowany przez tarczę energetyczną. - żołnierz pokazał kciukiem za siebie, na dość nowoczesną i wyjątkowo grubą barierę. Próbowali ją zakłócić różnymi urządzeniami EMP, ale przy tej głębokości Opus miał podstawy wątpić w ich szanse. - Podaj swoją jednostkę. - poprosił żołnierz.
- Rosomak to mój statek, ale raczej nic wam to nie mówi. Przyleciałem w czasie bitwy, w odpowiedzi na sygnał. Dostałem informację od jakiegoś generała o prowadzonym abordażu, więc podszyłem się pod okręt piracki i oto wraz z mym towarzyszem jesteśmy. - dodał wskazując Boba. - Jestem naukowcem, może uda mi się pomóc przy barierze. - dodał na zachętę.
- Zapraszam. - skinął głową żołnierz, odstępując od bariery.
Opus cmoknął kilka razy pod hełmem, obserwując barierę i starania żołnierzy. Pokiwał kilka razy głową na boki, po czym zwrócił się do osób obsługujących urządzenia EMP. - Jeżeli już macie tak coś zdziałać, trzeba celować w środek. Bariera wychodzi ze wszystkich ścian i zbiega się ku centrum, tam będzie najsłabsza. - wyjaśnił pokazując palcem na obramowanie pola siłowego. - Na razie jednak spróbujemy to zrobić inaczej, przestańcie napierać na barierę. Kapitanie… - zwrócił się do dowodzącego oddziałem. -[/i] Wiem, że to dziwne pytanie… ale macie tu jakichś poległych żołnierzy?[/i]
- Tam tych dwóch. - wskazał palcem na dwa truchła kawałek za barykadą, noszące te same uniformy. - Biedacy nie dobiegli jak ustanawialiśmy pozycję.
- Rozumiem, schowajcie się gdzieś tak by kamery tamtego ekranu was nie obejmowały. - powiedział, wskazując na urządzenie do komunikacji z różnymi częściami statku. Gdy żołnierze zajęci byli usuwaniem się z ewentualnej drogi “rażenia” kamer, Opus podszedł do jednego z martwych żołnierzy. “ Nie wierzę, że doszło do czegoś takiego…” - westchnął w duchu, delikatnie podnosząc ciało na swych rękawicach. Przeszedł do komunikatora, koło którego położył zwłoki, chwile dłubiąc przy urządzeniu, aby uzyskać delikatny efekt szumu w czasie transmisji - tak jak wtedy gdy przedostał się Rosomakiem za granice wrogich okrętów. Kiedy skończył wstukał koordynaty pozwalające na kontakt z mostkiem, gdy połączenie zostało odebrane nie czekał nawet chwili na wypowiedź osoby po drugiej strony, tylko od razu ryknął spod swego hełmu.
- CO TO Z KILKOMA ŻOŁNIERZYKAMI SE PORADZIĆ NIE MOŻECIE? zbliżył hełm do wizjera, jak gdyby był imbecylem nie umiejącym używać tego typu sprzętu. - MEGATON MÓWIŁA ŻE TU SAME LESZCZE! - dodał, schylając się do truchła żołnierza, i z bólem serca łapiąc głowę nieboszczyka wielka rękawicą. - JUŻ Z CHŁOPAKAMI SIĘ NIMI ZAJELIŚMY!! - wrzasnął, przytykając twarz martwego do ekranu, jak gdyby chciał ją przesłać na mostek przez szkło.
Gdy ryk Opusa ustał, starszy mężczyzna ze zdziwieniem spostrzegł, że osoba na ekranie komunikatora jest kobietą w średnim wieku noszącą bardzo pedancki mundur. Siedziała z świetną posturą i przyglądała się ekranowi z wyrazem twarzy pozbawionym emocji. - Dobrze, przeprowadzę skan i skieruję pana na następny region. Proszę poczekać. - odpowiedziała zimnym tonem.
- Co? - opancerzony mężczyzna wydał zdziwiony odgłos, i puknął kilka razy palcem w ekran, sprawiając że ten lekko pękł. - Miałem wam przynieść pakę. Megaton powiedziała, że się kapitan Raz ucieszy z takiej maszynki. - dodał, siląc się na najgłupszy śmiech na jaki było go stać.
- “Pakę”? - kobieta zmarszczyła brwi. - Proszę o detale.
- No jak żeśmy rozwalili kilku z imperium… - Opus zaciął się na chwile, jakgdyby składanie zdań sprawiało mu problem. Był wykładowca długie lata, odbył niejeden ustny egzamin, napatrzył się na studentów, którzy minęli się z powołaniem. To wielce pomagało udawać idiotę. - To mieli taką maszynkę. Robota no, takie, jak siem to mówi,chodzącego, kucające… o kroczącego! - Opus znowu się zaśmiał. - No to Megaton mówi wtedy. “Pójdź ktoś na mostek do tego pedała Raza. I tak siedzi tylko na dupie i nic nie robi, to równie dobrze może pomyśleć jak to otworzyć, a reszta za mną do rdzenia. No i tylko ja jestem na tyle silny by dopchać tu pakę! Więc go tu przytachałem, rozwaliłem tych żołnierzyków… - to mówiąc uniósł wesoło zakrwawiony od pirackiej posoki młot, tak by było go widać w obiektywie.-... i se teraz czekam z paką.
- Pan Kapitan jest teraz zajęty dowodzeniem bitwą….nie będzie on miał czasu zająć się pana paką. - wyjaśniła kobieta, wyglądając na mocno zdezorientowaną bezczelnością tego olbrzyma po drugiej stronie ekranu.
- TO CO JA MAM Z TYM ZROBIĆ! TACHAŁEM TAKI KAWAŁ!!! - Wielka pięść uderzyła w ścianę niedaleko monitora w czasie nagłego wybuchu Opusa, tak by nawet kobieta po drugiej stronie mogła usłyszeć potężny grzmot. - TY! - mówiąc to wskazał paluchem na rozmówczynię. - TY ją ode mnie weźmiesz! Wyglądasz na taką co to wi jak otwierać takie paki. A ja to pójdę wtedy pomóc Megaton z żołnierzykami!
- Może pan po prostu zostawić tą maszynę kroczącą tam gdzie jest… - poinformowała nieco speszona kobieta. - Poproszę jakiegoś oficera o nowe polecenie dla pana… - obiecała, wstając z miejsca i odchodząc na moment od ekranu.
- Paniusiu! Zostawić?! A co takie mróweczki jak wy ją wniosą?! Megaton kazała do Raza zanieść, to zanięse! - wydarł się za nią w monitor. Gdy kobieta zniknęła z ekranu, wysilił wzrok, starając się zarejestrować jak najwięcej szczegółów które teraz pokazywał mu obiektyw. Korzystając ze swego mechanicznego oka nagrywał otoczenia, z nadzieją, że trafi na monitorach tła na wykresy czy dane, które mogłyby mu pomóc sforsować bramę lub potem przejąć statek.
Na niewielkim ekranie komunikatora było widać bardzo mało. Zapełniały go przede wszystkim tyły głów innych operatorów mostku, siedzących przy przeciwległych panelach. Na jednym z monitorów Opus wypatrzył mapę statku z jakimiś oznaczeniami. Nie mógł doszukać się w tej rozdzielczości żadnych detali, ale na mapie oznaczony był rdzeń, mostek, oraz środkowy hangar. Cokolwiek to miało znaczyć.
W pewnym momencie kobieta wróciła, jednak tylko na moment. Podeszła do monitora, wcisnęła coś, po czym znowu odeszła.
Opus kręcił się jak student czekający na ocenę. Bolała go niemal głowa od zabijania swoich szarych komórek trwającym dialogiem. Jednak nie mógł teraz wyjść z roli. - To ja wam pakę ustawię przed tym barierem. - stwierdził w końcu. Miał nadzieję, że może wysłali kogoś po odbiór pancerza. Odszedł od ekranu zbliżając się do Boba w Aresie. Naukowiec zakładał, że jego krzyki słyszeli wszyscy. Nie chciał za wiele mówić, w obawie o lepszy niż mógłby się spodziewać nasłuch okolicy. Wskazał swojemu kompanowi miejsce przed Barierą. - Nieruchomo...jak wyłączony. - mruknął tylko do niego cicho, po czym by nie wypaść z roli w razie ukrytych w pomieszczeniu kamer zaczął pchać Aresa w stronę bariery. Oczywiście Bob musiał lekko mu pomagać, poruszając nogami i posiłkując sie wypuszczanymi z podeszw robota gąsienicami, ale powolnym tempem Opus w końcu ustawił maszynę przed barierą.
W ruchach Aresa dało się wyczuć pewną niechęć lub niezdarność Boba. Manekin został jednak w końcu usytuowany naprzeciw przejścia. Niedługo później, kobieta ponownie pojawiła się przy ekranie komunikatora. - Tsar będzie chciał się z panem zobaczyć. - poinformowała kobieta. - Prosi aby poczekał pan pięć minut, i w tym czasie zabezpieczył mostek.
- Z panienką to ja nie musiałbym się zabezpieczać hehehe. - odparł Opus znowu przysuwając hełm do ekranu. - W sensie mam se stać, tak?
Kobieta nie odpowiedziała. Zamiast tego, przerwała połączenie.
Opus musiał czekać pięć lub może nawet trochę ponad pięć minut. Po tym czasie, statek zaczął się wydłużać, zatrząsł i potem znów zatrzymał. Skok przestrzenny. Matriyoshka wycofała się z pola bitwy, przynajmniej tymczasowo. Dopiero po tym bariera prowadząca na mostek otworzyła się.
- Oh… - Opus był zdziwiony, zupełnie się tego nie spodziewał. Cały jego plan nagle obrócił się o 180 stopni, napluł mu w twarz i uciekł chichocząc. Był oddalony od pola bitwy, na obcym statku, otoczony masą piratów, a do tego byli z nim ludzie (oraz xeno) którzy, w pewnym sensie powierzyli życia w jego rękach. - To się porobiło… - mruknął, zerkając to na Boba to na żołnierzy. Najpierw zwrócił się do kosmity. - Dzięki za pomoc myślę, że tutaj możemy zakończyć współpracę. - stwierdził opierając młot na ziemi. - Nie chce wciągać Cię w dalsze zamieszanie spowodowane tylko moim zatargiem z piratami. Jeżeli chcesz możesz wziąć Rosomaka. - dodał, na chwile milknąc by się nad czymś zastanowić. - Tylko jeżeli się na to zdecydujesz, to zerknij jak już będziesz bezpieczny do komputera pokładowego. Jest tam adres mojej córki, podrzuć jej chociaż Gaudi.
-Jak wyłączę te całe twoje zabezpieczenia? - spytał Bob.
- Zaraz prześlę Gaudi informację by to zrobiła. - odparł naukowiec, jak gdyby nie był to większy problem. - Wprowadzę jej pakiet danych z informacją, że jesteś nowym kapitanem. - dodał, zerkając jeszcze na Aresa. - Potrzebujesz tej puszki ,czy chcesz pożyczyć któremuś z nich? -zapytał wskazując na żołnierzy.
- Jakoś muszę przetrwać spacer do hangaru. - zauważył, klepiąc Opusa w pancerny naramiennik. - Powodzenia. - pożegnał się.
- Dobra a wy chłopaki! - dodał do żołnierzy, ruchem ręki żegnając się z Bobem. - Kto chce niech idzie za ta wielka puszką, będzie z nim bezpiecznie. A kto dalej chce zatłuc kilku piratów, niech idzie ze mną. - dodał siląc się na pewny ton. Oparł młot na ramieniu, ruszając w stronę mostka.
 
Fiath jest offline