Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 20:35   #253
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Neverwinter
5 Marpenoth, wieczór


- Łapa! - Stimy złapał się za głowę - Nie leżeć... łapa! - pies Zenobii, leżąc obrócił łeb na jedną stronę, Stimy poszedł w jego ślad. - Ty nie jesteś mechaniczny. - powiedział Stimy z wyrzutem i pogmerał w kieszeniach. Wyjął niedokończone dzieło swojego życia.

Siedział naprzeciwko psa w wózku na deskach, czy może "podłodze", dłubiąc w mechanizmie, niby od niechcenia. Na zewnątrz ściemniało się. Po całej tej podróży był dalej od kogokolwiek, kogo mógłby nazwać przyjacielem, niż kiedykolwiek w życiu.

Pies znudzony obrócił się tyłem do Trzewiczka ignorując wilgoć napływającą do oczu niziołka.

Stimy naprawdę nie wiedział co ma robić. Szukać księgi, która zaginęła lata temu, a co do której wie, tylko tyle, że dawno temu jej twórca był w Silverymoon? Szukać lustra, legendarnego artefaktu? Czy na prawdę to było na jego siły? Miał być wszak tylko rzemieślnikiem. Miał pojechać do Phandalin, tam spotkać się z przyjacielem i rozkręcić interes. Wyszło tylko to pierwsze, choć tak właściwie... - Stimy pokręcił nosem - ... był teraz w Neverwinter.

No dobrze... Stimy w zasadzie wiedział co należy zrobić. Wrócić do Phandalin i rozpocząć pracę w kopalni. Tam poczekać na przyjaciela, ale to było nuuudne... Praca w jednym miejscu przez lata, w dodatku pod ziemią? Poza tym był pewien problem. Zbyt wiele osób wiedziało, że to on pożyczył księgi. Mogą wiedzieć i Tressendarzy, gdy tam dojedzie. Kto wie kto komu i gdzie zdradził jego mały sekret? Jedno dobre w tym wszystkim było to, że raczej go nie kojarzą. "Ten niziołek w kapeluszu co ciągle chodzi za ludźmi Jorisa". Tak pewnie by go opisali, dlatego Stimy zdjął kapelusz i nie chodził za Jorisem.

W wózku panował trudny do zignorowania, acz miły zapach. Drewno przesiąkło jakimiś perfum lub afrodyzjakami Zenobii. Porzeczka i migdały? No i stare drewno właśnie... Chciał zaprosić ją do teatru, ale stchórzył, kiedy miał ku temu najlepszą okazję.

- Tak, popilnuję wózka.

Uszy psa poruszyły się, na dźwięk słów Trzewiczka, ale zaraz potem Wampir uspokoił się i przewrócił na bok, wyciągając łapy i roztrącając papierzyska Trzewiczka.

- Tak, pognieć je. Nie są nic warte. To mechanizmy, które i tak nie działają. Co ciebie interesują jakieś tam mechanizmy, co nie? Ty nie jesteś mechanizmem.



Ołówek kreślił kolejne linie, niziołek przegryzał to rysik, to wargi, to ogon psa, gdy mu przeszkadzał. Kreślił jedno, rysował drugie. Uśmiech rósł na jego ustach. Jeszcze tutaj kilka poprawek! Jeszcze tam! Tutaj dobrze i tam, ale to nie to! Już prawie to miał! Kulki zmiętego pergaminu latały wewnątrz. Stimy z trzęsącymi się dłońmi założył Vigogle, pogmerał coś jeszcze w zapiskach. Słychać było śmiech Trzewiczka.

- Znalazłem! Ha ha! Widzisz Wampir? - Stimy wetknął pod nos wilczura gotowy rysunek. Prócz oczekiwanego wyglądu, stwór na rysunku miał wokół siebie mnóstwo linii w różnych kolorach. Było to dziwne, bowiem Stimy rysował chyba tylko ołówkiem.

- Widzisz? To cię zainteresuje! On też nie jest mechanizmem! - kolory jakoś nie zachwyciły psa.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 19-06-2018 o 20:41.
Rewik jest offline