Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 23:22   #115
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Przesłuchanie

Than wysłuchał w milczeniu przemowy Duraka oraz Kyana. Obecność tego drugiego skomentował nawet lekkim skinieniem głowy w szacunku i słowami “Kuzyn z Karaz Ankor? To dość osobliwy widok w tych stronach, przynajmniej ostatnimi laty...”, lecz tego tematu dalej już nie ciągnął. Przez większość czasu stał w milczeniu, opartym ramieniem o ścianę korytarza i słuchał uważnie tego, co mieli do powiedzenia awanturnicy, a w jego głębokich, bursztynowych oczach czaiła się mądrość, którą ongiś wielcy przodkowie współczesnych Dawi posiadali.
- To zaiste długa i ciekawa historia, którą nam tu przedstawiłeś, Duraku Gimblinsonie z Cragmere - odezwał się Harek głębokim, basowym głosem, który był na tyle donośny i wyraźny, że słyszał go nawet wspinający się wtedy po schodach karczmarz. - Nie mam cienia wątpliwości, że mówisz prawdę, ale jednocześnie utwierdzasz mnie w przekonaniu, że nie wyjawiłeś nam wszystkiego. Rozumiem potrzebę dochowania tajemnicy, ale twe słowa, kuzynie, nie zdradzają żadnego powodu, dla którego ci tutaj mieliby szukać zwady z wami - rzekł stary krasnolud i wymownym ruchem ręki omiótł pomieszczenie, w którym leżeli martwi.
- P-Po mnie przyszli… - odezwał się słaby, trawiony gorączką głos Karla, który leżał na łóżku w sypialni obok i ledwo był słyszalny dla pozostałych, a jednak czuły słuch thana Fimburssona wyłapał tą odpowiedź i krasnolud, żwawym jak na swój wiek krokiem, zajrzał do sąsiedniego pomieszczenia.
- Straciłem czujność... Podobnie jak inni; nie sądziłem, że w progu twego domu mogą spotkać mnie jakiekolwiek nieprzyjemności, a jednak nieprzyjaciel tylko czekał na sposobny moment… - mówił powoli Karl, co zdanie robiąc dłuższą przerwę, gdyż jednocześnie walczył z agonią, którą dostarczyło mu nasączone trucizną ostrze, a warto nadmienić, że Jad Chimery był toksyną zdolną powalić nawet górskiego trolla. Na szczęście dla szlachcica; otrzymana przez niego pomoc była szybka i skuteczna.
- Poślę kogoś po medyka do Karak Hirn - odparł sędziwy krasnolud, widząc wyraz bólu, który nie schodził z twarzy Karla, ten jednak w odpowiedzi pokręcił głową.
- Nie… Nie potrzeba mi medyka, jestem w dobrych rękach. Brak mi jednak siły i czasu, aby zdradzić tobie całą historię oraz podwaliny tego zajścia, ale rzec mogę, że podpadłem niewłaściwym, bardzo potężnym ludziom. Może moi towarzysze później opowiedzą więcej, wszak kilka dni temu usłyszeli ode mnie całą prawdę... Zapewnić jednak mogę, że nie jestem poszukiwanym przestępcą, a moja rodzina od pokoleń żyła w dobrych relacjach z poddanymi króla Ranulfssona... Nazywam się Karl Lehman i muszę czym prędzej dotrzeć do Scharmbeck, gdzie znajduje się dwór mego rodu. Nie potrzeba mi waszej pomocy, thanie, jedynie udzielenia zgody na jak najszybsze opuszczenie Khazid Grentaz. Nim dowiedzą się moi wrogowie o niepowodzeniu swoich podwładnych, ja będę w połowie drogi do Scharmbeck…
Than Harek Fimbrusson zastanawiał się przed dłuższą chwilę nad otrzymanymi informacjami. W końcu jednak odezwał się i tak powiedział:
- Jest pewna mądrość w twych słowach, Karlu z rodu Lehmanów, ale obawiam się, że postępujesz lekkomyślnie, chcąc w takim stanie wyruszyć w dalszą podróż. Jesteś jednak zdeterminowany, a tą wartość zawsze podziwiałem u umgich, dlatego nie będę was powstrzymywał - w tym momencie zwrócił się do pozostałych, przemawiając głosem donośnym i oficjalnym:
- Od Scharmbeck oddziela was cały dzień drogi szybkim marszem, zaś ród Lehmanów jest mi dobrze znany, dlatego gotów jestem ofiarować wam dwa osły oraz nosze, które pomogą wam przetransportować rannego względnie najszybciej jak to jest możliwe. Zastanawia mnie jednak, czemu skrytobójcy noszą symbole, które zdradzają przynależność do kultu Tzeentcha? Tego mi żaden z was dotąd nie wyjawił, a nie ukrywam, że ta tajemnica najbardziej mnie intryguje - głos jego zmienił się, a krasnolud na powrót nabrał podejrzliwości, lecz zarazem pozostawał niepochopny w rokowaniu osądów.
Karl próbował dźwignąć się na łokciach, aby lepiej przyjrzeć się ciałom niedoszłych zabójców, jednakże szybko zrezygnował z tego zamiaru, kiedy w rannym boku przeszył go wzmożony ból. Zamknął wtedy oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią lub przynajmniej nad otrzymanymi od krasnoluda informacjami. Sprawiał bowiem wrażenie zaskoczonego tą wieścią.
- N-nie mam pojęcia - rzekł w końcu. - Ród Viddlebergów, któremu podpadła moja rodzina, jest bardzo wpływowy i zamożny, ale pierwsze słyszę, aby był powiązany z zakazanymi kultami... Z doświadczenia zdobytego w swoich podróżach po Imperium wiem, że wielu bogatych, wpływowych i znudzonych życiem doczesnym ludzi szuka dla siebie rozrywki w kręgach nieprzeznaczonych dla śmiertelników. Czy tak jest w tym przypadku? Tego nie wiem, ale przyznam, że zaskoczyła mnie ta wieść, choć na pewien sposób raduje mnie ona, bowiem w swej desperacji dostarczyli mi właśnie potężnego oręża jakim jest ta informacja.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć taką odpowiedź w wierze, że mówisz prawdę. Pojmaną przez was kobietę wezmę na spytki i gdybym dalej miał jakieś wątpliwości, to spodziewaj się posłańców ode mnie w najbliższych dniach - odparł Harek Fimbursson po dłuższej chwili zastanowienia, po czym wyszedł z sypialni Karla i nakazał swoim wojownikom posprzątać ciała oraz zabrać do lochów pojmaną skrytobójczynię.

Resztę nocy awanturnicy spędzili na rozmowach z thanem i karczmarzem. Przy piwie i jadle opowiedzieli dokładniej o swojej podróży i stojących za nią powodach, a następnie poruszyli kwestię zadośćuczynienia właścicielowi przybytku. W swej mądrości Fimbursson zasądził, że na siebie weźmie kwestię odszkodowania, jako że nie z winy awanturników doszło do tej walki. Nalegał jednak, aby powrócili do niego, kiedy Karl wreszcie zwolni ich ze służby i pomogli mu - oczywiście nie za darmo - w rozwiązaniu pewnego problemu w lokalnej kopalni. Than bowiem potrzebował każdej pary silny rąk, zaś awanturnicy dowiedli swojej wartości w starciu z lepiej uzbrojonym przeciwnikiem.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline