Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2018, 15:22   #53
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Poranek z Jadźką

Basia usiadła na łóżku wysuwając się spod ramienia Jadźki. Jeśli ich matka będzie chciała wyswatać siostry z jej “braćmi”... zacisnęła piąstki.
- Powinnyśmy się wymyć. - Zmusiła się by uśmiechnąć się do swojej kochanki. - Chcesz się myć pierwsza?
- Mogę pierwsza.- Jadźka wstała i ruszyła do balii po drodze bezpruderyjnie zrzucając koszulkę nocną i w pełni światła poranna prezentując krągłości które Basia całowała i pieściła tej nocy.
- Zamknij drzwi na skobel. Nie chcemy wścibskich gości.- poleciła sama nachylając się nad balią i sprawdzając temperaturę wody palcem.
Szlachcianka przez chwilę obserwowała kobietę z rozchylonymi ustami. Dopiero po chwili otrząsnęła się na tyle by wykonać polecenie.
- Podobno matka jest na ciebie zła. - szepnęła stając obok balii z wodą.
- Nie pierwszy raz, nie ostatni. Będę grzecznie się uśmiechała do twoich braci i mama zapomni o gniewie.- przez chwilę wodziła dłonią po wodzie. Uniosła nieco twarz zerkając na Basię.- Nie martw się tym. Umiem sobie radzić z moją mateczką i nie mam… gacha, który mógłby zrobić mi dziecko.
Uśmiechnęła się lubieżnie i zawadiacko.- Odkryłam z tobą, że kochanka jest równie przyjemnym i bezpieczniejszym wyborem.
Spojrzała znów na balię.- Dość duża, by zmieścić nas obie na raz… jeśli nie przeszkadza ci ciasnota.
- Ja… - Basia spojrzała tęsknie na wodę. - ale tylko kąpiel, dobrze? Coś czuję, że i tak będę się rumienić przy braciach. - Westchnęła ciężko.
- Oczywiście, że kąpiel… co ty sobie…- zaczęła zaskoczona Jadwiga prostując się i spoglądając zaskoczona na szlachciankę.
Po czym uśmiechnęła się lisio i bezczelnie chwyciła za swoje miękkie piersi masując je na oczach Barbary.
- Nooo tak. Ja się kąpałam z siostrą… więc nie jest to dla mnie nic niezwykłego. Ale ty jesteś jedynaczką, prawda? Żadnych sióstr? A w dodatku… ja ci się podobam?- oczywiście bawiła się sytuacją i wstydem Kalinowianki tak jak to czyniła wczoraj. Zapominając zupełnie o tym, do czego te zabawy doprowadziły. Albo nie dbając o to. Za to Basia mogła się przekonać, że jej podejrzenia były prawdziwe. Jadźka była ruda tam na dole, ciemnoruda, w kolorze klonowych liści na jesień.
Basia się zarumieniła. Czemu ona musiała się z nią drażnić. Zsunęła z siebie koszulę odsłaniając swoje nagie ciało.
- A ja ci się nie podobam, co? - Mruknęła pokazując na koniec język.
- Bardzo mi się podobasz… myślisz że całowałabym szpetne babsko?- Jadwiga podeszła do Basi i objęła ją w pasie. Miękki piersi mieszczki przytuliły się mocno do biustu Basi, a ona sama pocałowała łakomie szlachciankę, smyrając językiem po jej wargach.
- Twój mąż będzie ci wierny jak piesek… i machał ogonkiem na twój widok. Zwłaszcza gdy nago cię zobaczy.- dodała z uśmiechem.
Szlachcianka ostrożnie oddała pocałunek.
- Ja… zdałam sobie sprawę, że chyba jest ktoś kogo bym chciała. - Basia delikatnie przesunęła dłońmi po biodrach Jadźki. - Ale obawiam się, że nie będzie chciał mnie takiej. - Nie wiedziała czemu to powiedziała. Bliskość mieszczki mieszała jej w głowie utrudniając myślenie.
- Wierz mi, że raczej nie ma mężczyzny.. który by nie chciał takiej ślicznotki, jak ty.- zachichotała Jadwiga co sprawiło, że ich piersi otarły się o siebie wywołując przyjemny dreszczyk na skórze.
Ruda mieszczka pogłaskała jasnowłosą kochankę po policzku mówiąc.- Poza tym.. ja mu nic nie powiem i ty mu nic nie powiesz, więc… co z oczu to z serca.

Basia przytaknęła ruchem głowy. Nie mogła Jadźce powiedzieć, że to jeden z jej braci.
- Wymyjemy się? - Delikatnie klepnęła biodro mieszczki. Głupi odruch z opieki nad końmi… Jadźka nie była jakąś klaczą. - Przepraszam.
Z ust Jadźki wyrwał się cichy pomruk. Nieco zmysłowy. Uśmiechnęła się lubieżnie, mocniej napierając piersiami na Basię, tak że ta poczuła się nimi niemal otulona.
- Na pewno chcesz się myć?- prowokowała żartobliwie.
- Na pewno. - Pokazała jej język i odsunęła się. Czuła że jeśli tego nie zrobi jej ciało będzie się domagało więcej i więcej. - Ale ty ewidentnie domagasz się czegoś jeszcze. - mruknęła pod nosem, opuszczając wzrok na piersi mieszczki. - Są takie duże…
- Sprężyste i miękkie.- wypięła dumnie swój biust.- Mateczka nie pozwala mi nosić włoskich i francuskich sukien. Takich co je podkreślają… wielka strata, nie uważasz? Adoratorom się wielce podobają.-
Ujęła je czule dłońmi.
- Są też wrażliwe na dotyk. Choć czasem lubię jak je mężczyźni traktują ostrzej. Czasem.
Basia zacisnęła dłonie w piąstki, powstrzymując się by nie sięgnąć do Jadźkowych krągłości.
- Nie powinnaś im na to pozwalać. Szkoda jakby coś im się stało. - Odwróciła wzrok, spoglądając na balię.
- Twoje też są śliczniutkie.- odparła Jadźka, a jej dłoń zacisnęła się na piersi Basieńki. Powoli i stanowczo masowała ją i ściskała.- Nie masz się czego wstydzić, a i… nie przejmuj się. Jeśli twoi kochankowie nie będą ich wielbić odpowiednio, to… kto w takim razie?
Nie przerywając tej pieszczoty dodała.- To… kto kogo pierwszy myć będzie?
Basia jęknęła zaskoczona gdy mieszczka rozpoczęła pieszczoty. Nigdy nie myślała by ktokolwiek musiał ją wielbić, ale gdyby czynił to w ten sposób…. Na pewno byłoby jej to miłe.
- Nigdy nikogo nie myłam. - Powiedziała rozpalonym głosem. - Pokażesz mi jak?
- Oczywiście…- zachichotała Jadwiga i puściła półkulę jasnowłosej, którą wzięła palcami w jasyr.
- Postaram się też być… cnotliwa, ale nie obiecuję że będę grzeczna cały czas.- powoli weszła do balii dodając.- Trochę mi cię żal. Halina szaleje za swoim rzemieślnikiem. Myśli o nim, wzdycha… rozum postradała w tym miłowaniu. Ja wolałabym się nie zakochać.
Basia podążyła za nią, wchodząc do wody, nie była jednak pewna jakie miejsce zająć.
- Zakochanie to chyba nie jest coś na co ma się wpływ. - Spojrzała na Jadźkę. - Co teraz?
- Zaczniemy od przodu.- Jadwiga miała rację, było tu dość ciasno i były blisko siebie.- Usiądź wygodnie tak jak ja.-
Po czym sięgnęła po szare mydło łojowe i namydliła swoje dłonie.
Basia posłusznie usadowiła się w balii.
- Ja… ja chyba też nie chciałabym się zakochiwać. - szczególnie teraz gdy tak bardzo obawiała się spotkania z Panem Wilczyńskim. Jak spojrzy mu w twarz po tym jak wyobrażała sobie jak ją dotyka! Westchnęła ciężko. - Nie było nigdy nikogo kto… byłby ci miły?
- Nie było nikogo.. kto by wpadł mi w oko, jak Pietrek mojej siostrze. Było co prawda paru ładniejszych młodzieńców.- wyjaśniała wodząc dłońmi po szyi, barkach i obojczykach szlachcianki i rozprowadzając po nich mydliny.- Budzili dreszczyk, gdy ich palce chwytały mnie za pupę, ale… nikt, o kim bym śniła.
Spojrzała wprost w oczy Basi.- Na szczęście żaden mnie nie omotał. Niestety… nie bardzo wiem, jak się odkochać. Nie mogę ci więc w tym udzielić porady.
Szlachcianka zadrżała od dotyku kobiecych palców. Budziły one wspomnienia ostatniej nocy. Przytaknęła ruchem głowy nie za bardzo mogąc wykrzesać z siebie słowa.
- Z tymi miłosnymi uderzeniami serca… to różnie bywa.- mruczała zamyślona Jadwiga tym razem schodząc dłońmi na biust Basieńki. Pieszczota była bardziej intensywna,, gdy namydlając krągłości szlachcianki mieszczka ściskała je i ugniatała niczym ciasto na chleb… bardziej skupiając się na rozprowadzeniu mydlin niż na doznaniach jakie sprawiała.
- Poeci mówią że miłość dwojga jest wieczna, ale poeci to kłamcy. Z wielu głów miłość wietrzeje… czasami wkrótce po zamążpójściu.- stwierdziła nieco zgorzkniale. Po czym dodała wesoło.- Dlatego ja wybieram wygodę zamiast uczucia.
Basia przyglądała się masującym ją dłoniom.
- Ale zdarza się, że to trwa dalej. - Mruknęła, przypominając sobie swoich rodziców. - To przyjemne.
- Zdarza się… mojej matce się nie zdarzyło. Ale i tak było to zgodne małżeństwo. Nie to co Zrembowscy.- zachichotała Jadźka coś wspominając. Ugniatała jeszcze przez chwilę piersi szlachcianki i dodała. - Usiądź na brzegu, zajmę się brzuchem i nogami.-
Po czym znów zabrała się za namydlanie swoich dłoni.
- Może się uda, może nie. Z bogactwem nie ma takich problemów, a gdy jest się bogatą i młodą wdową, to można szukać miłości.- wyjaśniła Jadwiga.
- Bogactwo też może zniknąć. - Basia przysiadła na krawędzi balii.
- I uroda i sława… i wiele innych rzeczy. Ale bogactwo może dać wiele przyjemności.- dłonie mieszczki błądziły leniwie po udach Basi, gdy nachylała się ku jej łonu i szepnęła ciepłym oddechem owiewajac intymny zakątek szlachcianki.
- A i niepotrzebne jest zakochanie, by było przyjemnie… prawda?- zapytała prowokującym tonem.
Basia przez chwilę wahała się przyglądając się z głodem w oczach poczynaniom Jadźki. Nie kochała jej, a mimo to wszystko w niej wołało o więcej. Czemu? Delikatnie pogładziła rudą czuprynę.
- Tak… bez miłości też może być przyjemnie.
- Zabawnie będzie jeślibym znalazła pod jednym dachem z tobą. Ale wiesz dobrze jak mało to prawdopobne. Szlachta tylko wtedy godzi się na mezalianse, gdy liczy na dukaty w kuferku. A mateczka nie wyda mnie za twojego braciszka… jeśli wystarczający majątek nie będzie za nim. Sam herb nie wystarczy.- mruczała Jadźka namydlając podbrzusze szlachcianki. A Basi przyszło do głowy, że… Jakub nie był jedynym jej “bratem”. Był jeszcze Roch, starszy i stateczny. Zapewne bardziej odpowiedni kandydat w oczach starej wdowy. I pewnie idealny dla Jadwigi, która niespecjalnie interesowała się wiekiem i urodą kandydatów. Te rozważania mieszały się z widokiem krągłej pupy mieszczki i dotykiem jej palców między udami.
Szlachcianka poruszyła odruchowo biodrami choć odrobinę wzmacniając pieszczotę.
- Nie wiem czy zabawne… mogłybyśmy skończyć jak starościna. - Jej dłoń zacisnęła się lekko na włosach kochanki, gdy ciało Basi przeszył dreszcz. Musiała się skupić na czymś innym. - wspominałaś o Zrembowskich.
- Ona… chyba nie narzekała. - mruknęła Jadwiga i żartobliwie musnęła czubkiem języka wrażliwy na dotyk punkcik zdobiący jej kobiecość. - Zrembowscy… na początku kochali się wielce, na końcu niemal mieszkali osobno i poprzez służbę rozmawiali. Choć, kłócić się woleli osobiście.
Basia jęknęła, powstrzymała się jednak przed zaciśnięciem nóg.
- Przynajmniej oboje mogli mieć kochanków. - Szepnęła rozpalonym głosem.
- Z tego co wiem… nie mieli.- namydliwszy ciało Basi Jadwiga bezlitośnie zaprzestała pieszczot. - Teraz zanurz się w wodzie i zajmiemy się twoimi pleckami. Chyba że…-
Spojrzała w oczy Basi oblizując lubieżnie wargi i drocząc się z apetytem kochanki prowokującymi słowami.-... Chyba że waćpanna ma ochotę na inne zabawy.
Szlachcianka mruknęła pod nosem niezadowolona i wsunęła się do wody.
- Nie dziękuję. - Czuła jak jej ciało szaleje po pieszczotach, które zapewniła jej kochanka, nie chciała jednak dać Jadźce tego zwycięstwa.
- Obróć się plecami do mnie… za chwilę.- odparła niezrażonym tonem Jadźka, obmywając piersi szlachcianki mokrym ręczniczkiem z lnu.
- A u ciebie… w rodzinnych stronach, wszyscy grzeczni i pobożni? Nudni? - zapytała.
- Zdarzało się przyłapać służbę na igraszkach, ale to tyle. - Basia oparła się o ściankę balii. Nie wiedziała czy woli skupić wzrok na dłoniach kochanki czy na jej oczach, skończyło się tak, że zawiesiła go na obfitych piersiach Jadźki.
- Nudno… a ładna ta służba była? I na całowaniu… ich złapałaś ? - dopytywała się Jadwiga której dłonie błądziły po piersiach szlachcianki, już ich umyciu. Rozkoszując się ich miękkością i zaciekawiona słowami Basi, mieszczka nie zauważyła że jej własny biust falował lekko wzbudzając fale na wodzie. Pobudzany do ruchu jej szybszym oddechem. - Mi się z kilka razy udało… podpatrzyć.
- Stajenny nijaki, ale służka…. tak była całkiem ładna. Widziałam jak się całowali…. - mruknęła cicho napierając delikatnie piersiami na dłonie Jadźki. - ale odgłosy były jakby robili coś więcej. - Zrobiło się jej głupio gdy przyznała się do podsłuchiwania.
- Myślisz że ją obłapiał? Dotykał biustu podczas… podsłuchiwałaś? Nie jesteś taka… niewinna, skoro podsłuchiwałaś. - Jadwiga zacisnęła mocniej dłonie na zgrabnym biuście Basi ugniatając piersi i pocierając jedną o drugą. - Byli głośni?
Pochłonięta wyobrażaniem sobie tego, o czym mówiła szlachcianka, nie zauważyła że jej “mycie” stało się lubieżną pieszczotą biustu Basieńki.
NIestety szlachcianka to zauważyła i jęknęła już całkiem głośno, czując jak jej ciało przeszywa przyjemny dreszcz.
- Jadziu… - Chciała ją poprosić by przestąła, ale nie mogła się na to zdobyć. - Myślę, że robili jeszcze więcej. - Wydusiła z siebie w końcu. - I wcale nie podsłuchiwałam, słychać ich było nawet z dużej odległości.
- Pewnie podwinął jej spódnicę i sięgnął pod halkę i palcami… a może od razu odsłonił swojego… - zachichotała rozmarzonym głosem mieszczka. Nachyliła się i ujęła ustami twardy szczyt lewej piersi szlachcianki. Smakowała go wargami i językiem przez chwilę.
- Gdyby tak mi czynił to straciłabym wszystkie opory, nieważne jak brzydki by był.- wyszeptała podnieconym głosem. - Skoro byli tak głośni… to co słyszałaś?
- Mówiłaś, że to nudne. - Basia poddała się i sama sięgnęła do piersi mieszczki, ściskając je delikatnie.
- No bo gdybyś przyłapała sąsiadkę na figlach z innym sąsiadem… skandale są ciekawsze. - rzekła rozbawionym tonem Jadwiga i napierając ciałem na jasnowłosą, przesunęła językiem po szyi. - szkoda że nie podejrzałaś. Widoki są ekscytujące.
- A ty kiedyś widziałaś.. jakąś parę? - Basia przyglądała się Jadźce z zaciekawieniem, masując jej obfite piersi. - Daj to mydło, to chociaż trochę się wymyjemy.
- Tak…- Jadwiga odsunęła się od Basi. - Byłam trochę młodsza wtedy i mój wuj przybył do mych rodziców. I… on żył w Danzing, miał ze sobą tyle zamorskich strojów. I udałam się pod jego nieobecność…- podała Basi mydło dodając.- … by te stroje pooglądać poprzymierzać, materiały popodziwiać, guzy… i wtedy wuj wrócił w towarzystwie… damy lekkich obyczajów. Schowałam się do szafy. I widziałam… wszystko.
Basia przyjęła mydło i powoli zaczęła je rozprowadzać po ciele mieszczki, tak jak ona wczesniej czyniła. Przygryzła wargę słuchając słów Jadźki.
- I.. i jak to wygląda? - Spytała, skupiając wzrok na jasnej skórze kochanki.
- No… najpierw ją obłapiał za zadek i całował. Potem ona stanęła tyłem do wuja i rozwiązała wiązania sukni i piersi . On je ściskał i miętosił. A ona stękała… myślałam że ją karze… ale choć wyglądało to boleśnie, jej się chyba podobało.- szeptała cicho wyraźnie zarumieniona.
Szlachcianka przytaknęła, teraz już wiedziała jak to jest gdy ktoś dotyka jej piersi. Nadal nie była pewna czy dotyk męskich dłoni będzie podobny. Bo… były większe, silniejsze. Zaczęła namydlać piersi Jadźki mocno je przy tym masując.
- Skończyli na tym? - Podniosła wzrok na oczy mieszczki i ucieszyła się widząc jej rumieniec. Najwyraźniej nie tylko ją te rozmowy wpędzały w zakłopotanie.
- Nnnieee…- wymruczała mieszczka przygryzając wargę i wypinając dumnie biust. - Ona… rozwiązała troczki jego spodni, klęknęła, wyciągnęła wujaszkowy… muszkiecik…- zachichotała lekko prężąc się po dotykiem Basi. - … i lizać wpierw poczęła.
Szlachcianka przełknęła głośno ślinę. Niby wczoraj zabawiały się podobnie z Jadźką, ale… całować Tam mężczyznę.
- Podniesiesz się, namydlę ci uda. - Szepnęła cicho, odrobinę zmieszana. - Sprawiło mu to przyjemność?
- Tak… ale jeszcze większą, gdy pochłonęła mu ustami całego.- Jadźka wstała i usiadła bezwstydnie rozchylając nogi. Musnęła palcami swoją kobiecość. - I wtedy… po raz pierwszy zrobiło mi się gorąco tu.
Basia sięgnęła namydloną dłonią do kwiatu Jadźki i zaczęła go dokładnie myć.
- Całego... - Spojrzała na kochankę z zaciekawieniem. - To musi być dziwne.
- Kusiło… kiedyś by spróbować… ale sytuacja… wymknąć się by mogła spod kontroli. Zresztą… nie wyglądało.. to przyjemnie. Wujcio chwycił ją za włosy i wręcz nabijał na swój muszkiecik… pojękiwała tylko...- oddech Jadźki przyspieszył wyraźnie. Jedną dłonią chwyciła mocno balię, ale drugą ugniatała stanowczo swoją miękką sprężystą pierś, mając przy tym przymknięte oczy.
- Okropne… - Basia wsunęła swój paluszek do kobiecości Jadźki tam także ją namydlając. - Chciałaś na to patrzeć?
- Było to ekscytujące.. podniecające…- potwierdziła mieszczka poruszając lekko biodrami i wzdychając coraz głośniej.- Jej piersi się poruszały, a to w ustach...puchło… chyba.
Szlachcianka wysunęła swój paluszek i oparła się o balię.
- Teraz zanurz się w wodzie i zajmiemy się twoimi pleckami. - Powtórzyła słowo w słowo po Jadźce pokazując jej na koniec język.
- Mogę…- Jadwiga wstała i spojrzała z góry na Basię. I nachyliła się ku dziewczynie.- … ale też mogę wykorzystać… sytuację... by przyszpilić cię do balii.
- Możesz. - Wzrok Basi utkwił w piersiach kochanki. - Ale po co?
- Hmm..- Jadźka opuściła się na dół klękając okrakiem nad udami blondynki. Jej pełne piersi docisnęły się do biustu szlachcianki.- By… zrobiło się… gorąco?
Ujęła dłońmi piersi Basi i zaczęła ocierać swoim biustem o krągłości szlachcianki. Nachyliła się i pocałowała szyję Barbary dodając.- Bo mi się właśnie gorąco zrobiło.
Basia pochyliła głowę i delikatnie ucałowała ramię kochanki. Dopiero gdy ta nie mogła widzieć jej twarzy odezwała się cicho.
- Mi caly czas jest gorąco, głupia. - Oparła rozpalone czoło o ramię Jadźki, poddając się jej pieszczotom.
- Coś musimy z tym zrobić…- wymruczała Jadwiga i nachyliła się całując zachłannie usta szlachcianki. - Mmmm… przyjemne…- oceniła i dodała cicho żartobliwym tonem.- Jeśli waćpanna ułoży się wygodnie na łożu, to ja… jako gospodyni zadbam o wygody.. waćpanny. W końcu gospodynią tu jestem.
Szlachcianka mruknęła niezadowolona, że musi się ruszyć.
- Dobrze, moja gospodyni. - Ucałowała Jadźkę i niechętnie wyszła z ciepłej wody. - Łoże wasze czy waszej matki. - Spytała odrobinę kąśliwie, doskonale wiedząc gdzie powinna się udać.
- Łoże mamusi…- zachichotała łobuzersko Jadźka wychodząc z wody i wycierając kochankę ręcznikiem.- Sprawdzimy czy wygodniejsze jest od naszego.
- Jesteś pewna? - Basia dała się wytrzeć i niepewnie spojrzała na łoże, na którym spała w nocy Elżbieta. - Co jeśli zauważy?
- Ryzyko.. dodaje smaku…- zachichotała Jadwiga stając tuż za dziewczyną, jej dłonie sięgnęły ku piersiom i podbrzuszu Basi.- Niemniej jeśli komuś się oberwie to mnie. Ty niczym nie ryzykujesz.
Jej piersi napierały na plecy szlachcianki, a palce leniwie błądziły po skórze.
- A gdzie właściwie przyłapałaś służbę na całowaniu?
Basia ruszyła w kierunku łóżka Elżbiety delikatnie wyswobadzając się z objęć Jadźki.
- W stodole, na słomie. - Pokręciła głową przypominając sobie jak długo musiała czekać by wydać polecenie uprzątnięcia stajni. - Strasznie długo im to zajęło.
- Musiałaś stać blisko wrót do tej stodoły… skoro wszystko słyszałaś.- zachichotała Jadźka podążając za dziewczyną.- I nie kusiło cię by zajrzeć.. co robią?
- Mówiłam że byli głośno. - Szlachcianka niepewnie przysiadła na łóżku. Spojrzała do góry na swoją kochankę. - Szczególnie ona była głośno.
- Teraz i ty możesz… coś krzyczała? - zapytała zaciekawiona Jadwiga zerkając na Basię, a potem kucając. Położyła dłonie na jej kolanach i zaczęła rozchylać jej nogi. - Możesz… jeśli… potarmosić mnie za włosy jak cię poniesie… tak jak wujcio, tamtą.
- Chciałabyś? - Basia zanurzyła dłonie w rudych pasmach. - Naprawdę mają piękny kolor.
- Nie wiem… trochę mnie rozpaliły tamte wspomnienia… i co wuj… robił jej... - mruknęła Jadwiga i zaczęła wodzić językiem po skórze ud szlachcianki coraz bliżej łona.- I jestem gorąca między nogami.. teraz.
- Tamci służący… - Basia delikatnie docisnęła głowę kochanki do swego łona. Czy naprawdę Jadźce mogło się to spodobać? - oni byli bardzo blisko. Ona leżała na słomie, a on był nad nią… - Poczuła jak się rumieni przypominając sobie szczegóły, krótkiego wspomnienia.
- Mmm...hmm..- pomrukiwała cicho Jadwiga sięgając języczkiem do kobiecości Basi i pracowicie po nim wodząc. Ów taniec przechodził w drżenie ciała szlachcianki, która wsunęła szczupłe palce w miękkie i gęste włosy rudej mieszczki. Czuła na skórze jej ciepły przyspieszony oddech, podobnie jak jej ciepły języczek.
Zgodnie z sugestią mieszczki, zaczęła delikatnie napierać głową Jadźki an swą kobiecość, przyciągając ją do siebie za włosy. Czuła jak ten prosty ruch sprawia że jest jej jeszcze goręcej, trochę jakby nagle zdobyła odrobinę władzy nad kochanką.
- Poruszał biodrami...nie jestem pewna czy miał zsunięte spodnie, ale robił to tak szybko. - Przymknęła oczy oddając się wspomnieniom. - Schowałam się, a ona krzyczała, ale nie z boleści.
- M..usa..ło..by..ćjej...dobsze..- Mieszczka mówiła z trudem, bo przyciśnięta do podbrzusza Basi, wiła języczkiem w jej kobiecości coraz zachłanniej i energiczniej. Całkowicie poddając się “władzy” szlachcianki trącała nosem jej wrażliwy punkcik wzmacniając doznania.
Basia zaczęła delikatnie poruszać głową kochanki, czując jak każdy ruch zbliża ją do upragnionego końca.
- Mu… chyba też było dobrze.. - Poczuła jak jej ciało spina się. - Tak głośno stęka. - Docisnęła głowę mieszczki do swego łona i doszła z głośnym okrzykiem.
- Tobie.. chyba też… byłaś głośna… a jak ktoś posłyszał?- zapytała zaczepnie ruda kochanka z prowokującym uśmieszkiem.
- Powiem, że to ty. - Basia opadła na łóżko, oddychając ciężko.
- Zaraz to będę ja…- Jadwiga wdrapała się na łóżko i klęcząc objęła kochankę w pasie. Oczy mieszczki błyszczały od pożądania i chyba szaleństwa. Były lekko zamglone. Twarz czerwona, ciało drżące.. Dotykała się między udami. Musiała zacząć już te figielki, gdy ustami pieściła kwiat kobiecości Basi. A teraz zamroczona własną żądzą pokazywała bezwstydnie swoje nieprzyzwoite czyny. Szlachcianka podniosła się na łóżku i pochwyciła piersi kochanki pieszcząc je gdy ta się z sobą zabawiała.
- Sprawiło ci to przyjemność? - Zapytała, całując obojczyk Jadźki.
- Tak.. było.. to przyjemne..- dyszała Jadwiga drżąc i przygryzając wargę dodała cicho z trudem. - To ..szalone… ale… przyjemne. Bardzo.
Basia przytaknęła. Mieszczka sprawiała że odkrywała siebie jakiej nigdy nie znała. Tamta scena, wtedy wiązała się głównie z oburzeniem. Nie wywołała w niej gorąca tak jak w Jadźce je wspomnienie. Teraz jednak gdy kobieta pokazała jej zupełnie inny świat wszystko nabierało dziwnego kolorytu.
Powoli sięgnęła jedną dłonią do kobiecości kochanki, chcąc jej pomóc, a uwolnioną piersią zajęła się swymi ustami.
- Twój.. dotyk… lepszy…- szeptała mieszczka drżąc pod dotykiem szlachcianki, palce Basi zanurzyły się miękkim i otulającym miejscu. Ruda kochanka była równie rozpalona co ona sama przed chwilą i napierała bioderkami, na owych intruzów… a piersi które całowała unosiły się w szybkim oddechu i drżały. Basia znała te symptomy. Jadwiga dochodziła do szczytu. Szlachcianka przytaknęła nie chcąc przerywać pocałunków i mocniej naparła palcami na kobiecość swojej kochanki.
- Taak Taaak Taaak!- ni to jęknęła, ni to krzyknęła Jadźka, a nie mając już sił by klęczeć naparła drżącym ciałem na Basię.
Kalinowska uśmiechnęła się. Czemu czuła taką dziwną satysfakcję. Najpierw trzymając włosy Jadźki, teraz doprowadzając ją do szaleństwa. Pocałowała w usta kochankę, nie przerywając pieszczot paluszkami i nagle do niej dotarło. Była bezwstydna! Wyuzdana! Ta myśl ją zakuła, ale nie chciała by Jadźka to odczuła.


Mieszczka jeszcze przez chwilę łapała oddech nim była w stanie odpowiedzieć na pocałunek. Ostatecznie… wylądowały na łóżku Elżbiety, przytulone do siebie i rozkoszujące się przyjemnym rozleniwieniem jakie było efektem ich figli.
- Pewnie… posiłek zjemy oddzielnie. Ja pod czujnym okiem matki, ty z braćmi.- westchnęła zamyślona Jadwiga od czasu do czasu cmokając usta kochanki. - Spotkamy się pewnie przy wspólnej wieczerzy, a potem… jeśli zdołasz się wymknąć czujnym oczom braci, to… mogę pokazać ci zaułki miasta.
Basia spojrzała na Jadwigę lekko zaskoczona. Spotkają się ponownie? Czemu.. czemu myślała że wyruszą dalej? Musieli znaleźć Stasia i spotkać się z towarzyszkami Pana Wilczyńskiego. Myśl o szlachcicu wywołała w jej ciele przyjemny dreszcz i uświadomiła, że wspólne poszukiwania mogą się okazać trudniejsze niż zakładała.
- Ja.. nie wiem czy będziemy przy wieczerzy. - Nawinęła na palce rude włosy kochanki. - Możliwe, że będziemy musieli ruszyć dalej… Jakie zaułki?
- No tak.. macie swoje zamiary i plany podróżne.- zaśmiała się cicho Jadwiga głaszcząc palcem szczyt piersi kochanki. - Rozumiem. I tak wycisnęłyśmy ile się da ze wspólnych chwil.
I dodała zamyślona.- Tam gdzie lubię się wymykać. Do karczm dla rzemieślników i… zatańczyć tam można, czasem i upić, czasem dać się obłapiać, lub po gębie nachalnemu chamowi dać.
- Ja… chyba chciałabym by obłapywał mnie tylko jeden mężczyzna. - Szepnęła cicho. Czuła się dziwnie. Po tym co zrobiły nadal jakoś nie wyobrażała sobie takiej rozwiązłości na jaką pozwalała sobie Jadźka. - Nie obawiasz się, że coś może ci się stać?
- Znam te miejsca. - zachichotała Jadwiga i nadal pieszcząc sterczący dumnie w górę biust Basi dodała. - Będziemy tam bezpieczne.. lub… tu… jeśli wolisz wieczorem. Jeśli znów przyjdzie ci spędzić noc w tym pokoju. Nie wiem co planują twoi bracia, ale myślę że matula zgodzi się cię przenocować znów, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Basia przewróciła się i pocałowała Jadźkę w usta.
- Znowu byśmy się nie wyspały. - Uśmiechnęła się. - To… idziemy na ten posiłek?
- Możemy jeszcze podrażnić moją mamę i siostrę i… - zadumała się jakby rozważała różne opcje. Z pewnością żadna z nich nie była przyzwoita, sądząc po łobuzerskim uśmieszku.
Szlachcianka zaśmiała się. Po raz pierwszy od kiedy brat opuścił dwór było jej jakoś dziwnie dobrze. Oderwała się od kochanki i usiadła na łóżku.
- Chodź. Pomogę ci z suknią. - Delikatnie klepnęła biodro Jadźki. - Musimy tak jakoś upchnąć twoje piersi.
- Dobrze…- westchnęła Jadwiga siadając na łóżku, wyraźnie niechętna spotkaniu z rodziną. Wstała i dodała z łobuzerskim uśmiechem. - A odważysz się na pocałunek na korytarzu… sprawdzimy jak to jest?
Basia zdążyła się podnieść i sięgnąć po swoją bieliznę. Zamarła z nią w dłoni i spojrzała na Jadwigę.
- Ale… - Nie skończyła. Co jeśli ktoś je zobaczy? Jadźce toż o takie ryzyko chodziło. O ten dreszczyk, jak gdy usiadły na łóżku Elżbiety. Przygryzła wargę, obserwując swoją kochankę. - Może… krótki całus. Ale upewnimy się że nikogo nie ma!
- Zgoda…- uśmiechnęła się lisio Jadwiga, co Barbara już potrafiła zinterpretować. Całus nie będzie krótki.
Szlachcianka tylko pokręciła głową i nałożyła na siebie bieliznę.

Ubieranie się nie zabierało nigdy tak długo czasu Basi, jak teraz. Jadwiga nie przepuszczała okazji, do żartu, pieszczoty, prowokacji które miały wywołać rumieniec na twarzy szlachcianki. O niego było jednak coraz trudniej. Za dobrze już Kalinowianka znała sztuczki swojej kochanki i coraz trudniej było ją zawstydzić. Po ułożeniu włosów obie wyszły na korytarz i serce Barbary znów zaczęło bić mocno. Mieszczka chciała całusa tutaj.

Basia rozejrzała się po korytarzu. Nie przyglądała mu się za bardzo poprzedniego wieczoru. Zbyt była zmęczona i zmarznięta… A Jadźce bez trudu udało się ją ogrzać. Spojrzała niepewnie na kochankę, mając odrobinę nadzieję, że ta się rozmyśliła. Nie wyglądało na to, tym bardziej że sama też rozglądała się zaciekawiona. Korytarz był pusty i ciemny i prowadził do schodów prowadzących na parter karczmy. O tej porze był pusty… ale odgłosy z parteru budynku, że wielu ludzi wypełniało teraz izbę jadalną.
- To… chyba nie jest rozsądne. - Odezwała się cicho, spoglądając w kierunku schodów.
- Dlatego to robimy.- odparła cicho Jadwiga chichocząc nerwowo. Ją chyba też strach obleciał, ale nie zamierzała się poddać lękowi. Pochwyciła dłoń Basi zaciągając ją z dala od schodów.
Szlachcianka dała się odciągnąć, cały czas zerkała jednak nerwowo w kierunku dobiegających z dołu odgłosów.
- Ale tylko krótki całus, dobrze? - Oparła się o ścianę korytarza, niepewnie chwytając się sukni Jadźki.
- Noo…- mruknęła Jadźka co nie musiało być odpowiedzią na jej wątpliwości. Mieszczka naparła całym ciałem na szlachciankę, co byłoby miłym doznaniem, gdyby Barbara mogła się na nim skupić. Ale nie mogła… bowiem usta Jadźki już przybliżały się ku jej wargom, by zetknąć się w namiętnym i gorącym pocałunku.
Poczuła jak jej ciało przeszedł dreszcz. Jej wszystkie zmysły były wyostrzone z napięcia i tej jednej chwili jej ciało postanowiło rozładować to napięcie. Mocno wpiła się ustami w wargi kochanki, przytulając ją do siebie. Jadwiga tylko mruknęła zmysłowo i również zapomniała się w tej wspólnej pieszczocie ust zapraszając muśnięciami język Basi do tańca. Ocierała się się o kochankę dociskając jej ciało do ściany i nie przejmując się, z pozoru, faktem że mogą być przyłapane. Z pozoru, bo serce mieszczki biło jak szalone… niemal wyrywało się z jej piersi, co Barbara czuła przyciskana do ściany. Szlachcianka przerwała dopiero gdy zabrakło jej powietrza.
- To… nie był krótki całus. - Odezwała się szeptem z trudem łapiąc oddech. Z odrobinę przestrachu zerknęła w kierunku schodów.
- Nikt nie wszedł po nich… jeszcze. Całujemy się dalej?- zażartowała Jadźka, ale odsunęła się od szlachcianki zapewne czując że tym razem przesadziła,
- Chyba… zgłodniałam. - Basia wzięła głębszy oddech. - Jestem cała czerwona co?
- Trochę.. ja też pewnie.- mruknęła zawstydzona Jadźka.- To.. było inaczej niż sobie wyobrażałam. Ale też przyjemnie.
Basia przytaknęła.
- Chyba wolę ciepłe łóżko. - Spróbowała się uśmiechnąć do kochanki.
- Następnym razem będzie ciepłe łóżko…- zgodziła się z nią Jadwiga prowadząc za rączkę w dół, do izby jadalnej.
 
Aiko jest offline