Gra z wykorzystaniem doc'a ma i wady, i zalety.
Ramy czasowe (w stylu "jesteśmy na doc'u od... do...") nie mają sensu. Jedyne chyba wyjście to ścisłe trzymanie się zasady 'parę wypowiedzi dziennie'. I nie pchamy akcji dopóki wszyscy się nie wypowiedzą. Wtedy "dzień" zaczyna się od nowa. Spowolni to co prawda akcję, ale przynajmiej nikt nie będzie poszkodowany.
Dwie strony tekstu to zdecydowanie za dużo, jeśli wszyscy mają brać udział w "życiu drużyny".
Jedynym wyjątkiem powinna być sytuacja, gdy dwie-trzy osoby zechcą sobie porozmawiać (i nie wpłynie to na przebieg akcji). Tu nikt (raczej) nie powinien mieć pretensji, że w takiej rozmowie nie uczestniczył.
Jeśli chodzi o walkę, to:
a) faktycznie, nie powinniśmy pchać do walki postaci gracza bez jego deklaracji (nawet jeśli nasze poczynania zdają się nam jedyne i słuszne);
b) uważam, że powinniśmy zostawiać deklaracje (w postaci 'jeżeli..., to....') na dwie-trzy tury; później nasze jednozdaniowe deklaracje pozamieniamy sobie na piękne opisy, dodając gesty, słowa i myśli. Jest przecież rzeczą jasną, że jeśli sytuacja się zmieni w sposób nieobjęty deklaracją, to MG poczeka z działaniem na takiego gracza. |