Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2018, 21:18   #531
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Nawiedzony las

- Tak, postradał zmysły, ale potem postradał je jeszcze bardziej. Dużo bardziej - mężczyzna zadrżał. - To było tak… dotarliśmy tutaj i wtedy zobaczyliśmy dwie osoby na plaży. Sprawiali wrażenie rozbitków, choć nie było żadnej tratwy lub wraku statku… W każdym razie, tam był chłopiec i kobieta.
Valter zmarszczył brwi i spojrzał na Lotte, jak gdyby zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- To chyba byłaś ty - mruknął.
- I Ismo, czyli widziałeś nas i byliśmy razem? – Dopytywała o szczegóły. – Ale jak otworzyłam oczy, to nikogo nie widziałam, nikogo przy mnie nie było… Ale powiedz co było dalej?
- Chłopiec poruszył się i zaczął szarpać kobietą, to znaczy tobą. Chyba próbował cię obudzić i sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku. Zdawał się przestraszony. Jednak wtedy jeszcze nie miał powodu do strachu. Wszystko zmieniło w momencie, kiedy nasz szaleniec spojrzał na niego… i jakby w nim zawrzało. A potem skulił się… i już nie był sobą. Zmienił się. Jego cera stała się zielona, a uszy wydłużyły się w szpic. Natomiast twarz… to była twarz demona. Powiedział… “nagroda pocieszenia”, spoglądając na to dziecko, po czym skoczył… Skoczył na kilka długich metrów. A następnie biegł sprintem przez piasek prosto w stronę tego nieszczęsnego dziecka.
- Zrobiliście coś? – zapytała niepewnie, bez wyrzutu, zastanawiając się czy zwyciężył strach i zdziwienie czy może jednak wyuczone odruchy żołnierza. – Próbowaliście zatrzymać go?
- Tak. Ruszyliśmy błyskawicznie, jednak byliśmy znacznie bardziej powolni. Nasze buty zapadały się w piasku i w ogóle w porównaniu do tego potwora zdawaliśmy się okropnie ociążali. Demon złapał dziecko i byliśmy pewni, że go zabije, więc wyciagnąłem broń i miałem do niego strzelać… ale Edvin krzyknął, abym tego nie robił, bo trafię w chłopca, albo w ciebie. I rzeczywiście… nie sądzę, żebym mógł wyrządzić krzywdę temu czemuś zwykłymi kulami. Natomiast was mógłbym zabić… Ta istota ruszyła z powrotem przez plażę w kierunku lasu, biegnąc obok nas. A my nie mogliśmy nic uczynić… Ruszyliśmy w pościg i dotarliśmy aż do lasu. Wtedy ten potwór obrócił się i spojrzał na nas… Ale w taki sposób… W głowie mi się zakręciło i zacząłem słyszeć piski, krzyki, śmiechy, cały chór nieludzkich głosów… Trochę aniołów, a trochę diabłów. Poczułem ogromną chęć wydrapania sobie oczu… a następnie zemdlałem.
Visser pokiwała głową i przez chwilę zamyśliła się. To co jej się przydarzyło było wynikiem wejścia w portal, ale to co spotkało żołnierzy wpływu nadprzyrodzonych mocy. Istota która porwała Ismo musiała być łasa na Flux, a chłopiec był silniejszy od Lotte, więc dlatego go wybrał. Niepokoił ją też fakt, że znalazła się na jakiejś nowo powstałej wyspie na Bałtyku. Ostatnie wydarzenia związane z misją mogły mieć coś z tym wspólnego. Nie rozumiała czemu tutaj przenieśli się, ale nie była pewna czego właściwie spodziewała się. Na dodatek nie ma pojęcia jak ma zamknąć portal, bo w końcu po to tu przyszli.
- Rozumiem… choć to słowo trochę nie pasuje – odparła dosyć nagle, bez ostrzeżenia. – To gdzie twój kompan podział się? Musimy chyba wrócić i pójść w głąb lasu od miejsca gdzie padłeś. Może znajdziemy twojego kolegę i chłopca. Pójdziesz ze mną?
Valter bez chwili wahania skinął głową.
- Oczywiście - rzekł. - Jednak nie wiem, czy ty powinnaś iść ze mna… To na pewno będzie niebezpieczne. Ten las… jest dziwny. Ciężko powiedzieć, dlaczego. Drzewa rosnące w nim są normalne, podobnie jak krzewy i trawy, ptaki śpiewają w nim normalnie, a sarny posiadają wszystkie cztery nogi we właściwym miejscu… A jednak… jakby unosiło się w powietrzu… coś dziwnego. Nie chodzi tu o zapach. A przynajmniej nie taki fizyczny. A zresztą… sama zobaczysz. To znaczy, jeżeli zdecydujesz się na to, żeby ze mną iść. Bo chyba bezpieczniejsza byłabyś na plaży…
- Muszę iść… Zresztą lepiej będzie nie rozdzielać się, jak widzisz ciężko potem odnaleźć się. – Rzuciła z lekkim uśmiechem, po czym dodała spokojnie – poradzę sobie, o mnie się nie martw.
Mężczyzna skinął głową.
- Pamiętasz, co miało miejsce przed tym, jak rozbiliście się na plaży? Płynęliście rzeczywiście jakimś statkiem? - spojrzał na jej ubrania, jakby starając się wywnioskować po nich tak dużo o Lotte, jak to było tylko możliwe. Jednak jej odzienie nie mówiło o niej tak wiele, jak mundur Valtera o nim samym. - Nie zrozum mnie źle… ale nie chciałbym w pewnym momencie zobaczyć, jak twoja skóra zielenieje, a uszy się wydłużają… - westchnął.
Lotte podtrzymała go, kiedy na moment stracił równowagę. Wciąż nie doszedł do siebie i tak naprawdę nie mógłby zapuścić się w las bez niej. Szli w kierunku drzew, które już wyłaniały się z oddali.
- Nie pamiętam, ale patrząc na to, że byłam nieprzytomna jak ty, to chyba nie masz co się obawiać. – Wzięła głębszy wdech, jakby ze zmęczenia, albo braku wystarczającej ilości tlenu. – Właściwie to mało co pamiętam, ale wiem jedno, muszę znaleźć Ismo. Mam nadzieję, że nic mu nie jest…
Mężczyzna skinął głową. Znaleźli się już w miejscu, w którym Lotte napotkała go nieprzytomnego.
- Ismo… to łotewskie imię? - zapytał. - I właśnie uzmysłowiłem sobie, że nie zapytałem ciebie o twoje własne… - zawiesił głos.
- Lotte – odparła krótko z uśmiechem. Jednak szybko spoważniała i zapytała – to idziemy w głąb, tam? Nie pamiętasz czy twój kolega wyprzedził cię? Znalazłam tylko ciebie, nie widziałam nikogo więcej.
- Mam nadzieję, że nie umarł. Ale skoro nie zobaczyliśmy jego ciała… to chyba nie, prawda? - zastanowił się. - Ja przebiegłem kilkadziesiąt metrów po tym, jak potwór zaatakował moją psychikę. Bo chyba to właśnie miało miejsce. Może Edvin tak samo próbował uciec od głosów w głowie i leży gdzieś tutaj nieprzytomny - mężczyzna rozejrzał się.

Wkroczyli do lasu. Panował tu przyjemny chłód. Im dalej szli, tym drzewa rosły coraz gęściej i coraz wyżej. Panował tu spokój, który być może był złudny, jednak Lotte mimo to go odczuwała. Brązowa kora, gęstwiny zieleni, świeże powietrze… A także… coś jeszcze. Chyba o tym mówił Valter. W pierwszej chwili Visser tego nie odczuła, jednak potem była przekonana, że jednak rzeczywiście coś było w jego słowach. A także w atmosferze lasu. Kiedy zamknęła oczy i skoncentrowała się na tym uczuciu… zrozumiała, że to była silne pole energii duchowej. Niezwykle mocno smakowało haltijami i całym tym fińskim bagnem. Rzeczywiście nie był to normalny las.
~ Więc kreatura porwała Ismo, bo jest szamanem, jeszcze gorzej… Chociaż może duchy ochronią go. ~ Zastanawiała się.
- Faktycznie, jest tu coś niepokojącego – rzuciła trochę ściszonym głosem.
- Jest tutaj ścieżka, którą szliśmy. Wydaje się naturalna, wydeptana przez zwierzęta, nie ludzi. Choć w sumie nie wiem, czy to można jakoś odróżnić - Valter zastanowił się. - Mam na myśli… powinniśmy iść w stronę, z której przybyliśmy z Edvinem? A może w kierunku, w którym pierwotnie podążaliśmy? Chyba nie możemy w żaden sposób wydedukać właściwej odpowiedzi… To jak rzut monetą.
- Dobre pytanie – zawahała się przez chwilę. – Chodźmy tam gdzie chcieliście iść, a nie skąd przyszliście, pasuje?
Mężczyzna skinął głową.
Następnie ruszyli w milczeniu. Z każdym krokiem Valter poruszał się jakby nieco pewniej. Powoli dochodził do siebie.
- Poczekaj, spróbuję teraz sam - rzekł w pewnym momencie, kiedy uznał, że być może jest już w stanie poruszać się o własnych siłach.
Okazało się, że choć szedł powoli, to już nie przewracał się.
- Jak dobrze - westchnął z ulgą. - Może nie będę kompletnie bezużyteczny - mocniej chwycił broń. - Z drugiej strony… wtedy na plaży i tak byłem, choć moja forma zdawała się bez zarzutu. To chyba i tak bez znaczenia, kiedy znajdujesz się w nawiedzonym lesie - spojrzał po drzewach. - Choć… nie do końca bije z niego atmosfera grozy.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 19-08-2018 o 12:15.
Ombrose jest offline