Obserwując okolicę starej wieży Berwyn doszedł do wniosku, że byli głupcami.
Bynajmniej nie dlatego, że podjęli się tego a nie innego zadania. W końcu najemnicy ryzykowali życie dla mniejszych (zapewne) pieniędzy, a żyć i tak nikt nie mógł wiecznie (prócz, być może, jakichś plugawych magów). Lepiej było zginąć z przytupem, a nie z głodu, w jakiejś zapomnianej przez bogów dziurze.
Mogli się lepiej przygotować i, na przykład, zdobyć odpowiednie wdzianka. Kapłani, w tych swoich szatkach, nie róznili sie zbytnio keden od drugiego.
Problem na tym mógł polegać, że spiskowcy mogli się posługiwać jakimś hasłem, którego nie wyciągnęli od Barthiasa...
- Złapmy jakiegoś idącego pieszo kapłana - zaproponował. - Jest ich tylu, że nawet nie zauważą zniknięcia jednego z nich. Wydusimy z niego hasło, a potem zdobędziemy kilka szat i wejdziemy do środka.