Gdyby zdołali przebić się do wyjścia, to Axel miał stary i dobry sposób na wprowadzenie solidnego zamieszania w zamkniętych pomieszczeniach. Jeden strzał i połowa przeciwników by ogłuchła, a przy odrobinie szczęścia cała jaskinia zwaliłaby się im na szczurzaste łby.
No ale to by trzeba było być przy wyjściu... Teraz pozostawało tylko jak najszybciej rozprawić się z przeciwnikiem, którego sam miał na karku, a potem wspomóc kompanów. Potem się wydostać z jaskini, potem...
Tych "potem" było tyle, że lepiej nawet było o nich nie myśleć, dlatego też Axel postanowił wykonywać wszystko po kolei i ze zdwojoną pasją zaatakował 'swojego' szczuroludzia.