Emmerich zdał sobie sprawę, że Chaosyta z jakiegoś powodu uważa, że zabójca powinien spełniać jego polecenia. Cóż, to założenie może go drogo kosztować. Pobłogosławione bełty niewiele pomogły, ale może Morr łaskawszym okiem spojrzał na pałkę. Pewnie nie, ale innego wyjścia nie było. Uciec nie zdążyłby i tak.
Zgodnie z poleceniem "rycerza" wyjął broń, a potem wziął zamach i zatoczył się schodząc z drogi krasnoludowi.