Gdy Johannes usłyszał co powiedział Lutefiks na temat starej Stirganki, złapał się za głowę. -
Czy wyście oszaleli? - zapytał wzburzony. -
Nie dość, że jesteście ścigani prawem, to jeszcze pakujecie się w jakieś kabały ze Stirganami! Mówiłem Wam, nie wtykajcie nosa w nie swoje sprawy. Nasi gospodarze rządzą się swoimi prawami, czego przykład mieliśmy w Willhams, gdzie sługa barona dobierał się do córki Salvadore. Dają Wam dach nad głową, umożliwiają ucieczkę, a Wy oskarżacie jedną z nich o nekromancję? Elmer, dajcie spokój. Wróć natychmiast do lasu i ściągnij tu Berwina wraz z Wilhelmem. Miejmy nadzieję, że Salvadore i inni nie zaczną dociekać, po cóż łaziliście do lasu. No szybko! Na co czekasz? *
Krew z rozciętego gardła spływała po zwisających rękach wprost do podstawionego cebrzyka. Boyko jak gdyby nigdy nic zajął się przygotowywaniem posiłku, a stirgańska czarownica nieruchomo siedziała przed trupem i przyglądała się strużkom krwi kapiącym do naczynia. Kiedy cebrzyk wypełnił się krwią, Maria Luisa wstała i przywołała służącego, wołając do niego po strirgańsku. Boyko na chwilę zniknął w szałasie i wyszedł z niego z siekierą w ręce. Zaraz zabrał się do odwiązywania martwego trapera od rusztowania, a staruszka wydała mu kolejne polecenia pokazując na ręce, a potem na pobliską młakę. Następnie ostrożnie uniosła cebrzyk i ruszyła w stronę rozpalonego ogniska.