Berdych nie chybił, ba trafił nawet lepiej niż zamierzał. herszt dokerów nie uciekł. Bez obawy, żył gdy dobiegł do niego Berdych. Kulas herszta wisiał na paru strzępach ciała, a sam herszt wył z bólu w kałuży krwi. Rana była poważna i bez szybkiej pomocy śmiertelną.
R znalazła swój CIeń siedzący w cieniu przewróconej beczki. Tuba na zwoje z wystającymi zwojami była zszargana niemiłosiernie, ale pisma w niej raczej przetrwały. No, przynajmniej w większości.
Najdziwniejsze w tym było to, że wciąż nie słyszeli gwózdków straży. Świadków było pełno, co prawda teraz wszystkich wywiało, ale na pewno ktoś poleciał z jęzorem. |