Durak opuścił głowę z cicha mamrocząc niezadowolony. Nie lubił kłamać i taić czegoś przed mądrzejszymi, ale był zatrudniony przez Karla i nie zamierzał palnąć czegoś głupiego.
- Masz rację Thanie. Część spraw nie wyjawiłem, ale skoro sam nasz pracodawca dał do zrozumienia iż mogę rozplątać język to co wiem mogę opowiedzieć przy kuflu Alle.- Oznajmił blond khazad.
Gdy Than Harek zasiadł za stołem a pierwszy kufel otrzeźwił umysł Duraka ten opowiedział jak należy historię. Dopytał się na koniec o drodze jaka jest przed nimi. O miejscach gdzie może wróg czaić się na nich w dogodnych do ataku pułapkach.
- Zapewne wrócimy Thanie. Podjęliśmy się zadania i zamierzamy go wykonać. Później wrócimy i jeśli będziemy wstanie wesprzemy.- Zapewnił starszego khazada.
- Khyanie. Może wyruszysz z nami? Doświadczony wojownik i rodak mój wiele dać może w naszej wyprawie. A myślę, że Her Karl jak i jego rodzina i Ciebie wynagrodzi. Skoro Than Harek Fimbursson dobre ma zdanie o tych umgich.- Starał się zachęcić wybawiciela.
- Ludo. Mam nadzieję, że i ty z nami ruszysz. Karl potrzebuje by ktoś mądry go doglądał a i tak chyba chcesz odpocząć od miasta i może zarobić za pomoć kilka sztuk złota.- Zwrócił się do niziołka. Niby już o tym rozmawiali, ale po nocnym ataku Ludo mógł zmienić zdanie.
Przed drogą Durak zamierzał uzupełnić swoje zasoby o odtrutki. Skoro raz ich użyli to wróg zapewne jeszcze raz zatrutą bronią będzie chciał ich zaatakować. Musieli się speszyć i khazad wiedział, że specyfiki, które szybko postawią ich na nogi także się przydadzą. Mikstury leczące uważał za niezbędne.
Durak także chciał sprzedać garłacza. Nie przepadał za bronią palną. Był łowcą i od lat używał kuszy. To broń bezpieczna. Hałas wystrzału mógł spłoszyć zwierzynę, ściągnąć lawinę i inne podobne kłopoty. Durak za złoto ze sprzedaży zamierzał wydać na zbroję. Ostatnia bitwa z zielonoskórymi i walka z kultystami dała mu wiele do zrozumienia. Musiał się zabezpieczyć. Już nie był tylko łowcą. Teraz szli szlakiem a wróg mógł zaatakować.