Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2018, 21:58   #276
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Richard zagryzł zęby. Zdawać się mogło, że nagle dowodzenie przejął Jacob. Cóż za niefortunny zbieg okoliczności.

Granaty zarażonych i dziwne ładunki Jacoba zrobiły wyrwę w kręgu zaciskającym się na ocalałych. Jeżeli walka będzie toczyć się na rozwinętym froncie, to z pewnością przegrają ze wzgledu na przewagę liczebną zarażonych. Przewagę, która cały czas wzrastała, bo atakujący po każdej swej “śmierci” wstawali walczyć dalej.

La Croix wił się jak piskorz w czasie walki. Ciął szeroko po kończynach. Odcinał nogi i ręce. Na początku odcinał im głowy, ale korpusy zdawały się nadal maszerować w ich kierunku w nieugiętych pozach. Obcięcie nóg w kolanach utrudniało im marsz. Obcinanie rąk rozbrajało ich na jakiś czas.

Jednak to nie było w stanie ich zatrzymać. Było to jedynie nieuchronne odsuwanie od siebie klęski w czasie.

- Nie możemy tutaj przegrać! Od nas zależą losy ludzkości! Nie pozwólcie im zamknąć kręgu.

Ruszył z kolejną szarżą. Nie oglądał się za siebie. Nie chciał sprawdzać czy ktoś za nim podąży. Jacob siedział gdzieś w tylnych szeregach i pokazywał palcem. Nie było to dobre w tej sytuacji. Bo jak zmusić się do walki przeciw czemuś nieśmiertelnemu… jak wykonać rozkaz ataku, gdy dowódca stoi z tyłu i pokazuje palcem: “idź tam i walcz!”.

Richard wykorzystywał sytuację. Gdy krąg nieumarłych został przerwany, pojawiła się szansa. Oto mogli zaatakować z flanki w wyrwie. Musieli to wykorzystać. Przy aktualnym rozstawieniu zmniejszali wpływ przewagi liczebnej piratów. Richard widział ten manewr już na początku tej walki. Gdy jedna z grup obrońców się przedarła. Wtedy dopadł ich Kidd. Wtedy Richard go zobaczył. Jego i masakrowanych obrońców. Czy tym razem przybędzie po ludzi na czele których stał La Croix? Pewnie tak. Czy Arcon podeśle Cona z amuletem? Nie… Denis musi chronić Eloiz! Amulet musi zostać blisko niej!

- Teraz musimy ich zepchnąć na ten wielki wystający kamień. Skupcie się! - w tym momencie jakaś odrąbana dłoń zacisnęła się na kostce szlachcica. Richard przebił ją swoją szablą. Nadal się zaciskała. Wyprowadził krótkie cięcie z nadgarstka obcinając jej palce. Dopiero to uwolniło go z uścisku.
- Skupcie się, bo gdy będziemy na nich napierać, to nasze szeregi znowu się rozciągną. Walker, jeśli zostało wam jeszcze coś dużego, to teraz się przyda.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline