Mnie chodziło o nauczenie się podstaw, żebym za durnia wśród majtków nie uchodził, gdy mi przyjdą po młotek do kilwatera
i jak się nazywają liny i szmaty, bo to podstawa, żeby mieć poważanie
nie chodzi mi tutaj o nawigowanie okrętem i takie nauki, tylko znajomość: tu jest forkasztel, to jest wanta, to jest bakburta, sterburta. Bramsel, marsel, na wiatr, zwrot przez rufę... Może i jestem trochę bribantem-inżynierem, ale mając kilkudziesięciu podwładnych trzeba zadbać, żeby szacunek był.
O gildię się pytałem, bo wolałbym takich przeszkolonych w obsłudze, niż z łapanki do prochu i dział...
A odnośnie abordażu: myślałem o przejmowaniu wrogiego okrętu w całości, wtedy walenie do niego z dział nie ma sensu, natomiast zwiększona ilość abordażystów, jak najbardziej.
Pytanie mam o to długie kalendarium. Generalnie politykę wielkiego świata Bardin ma tam, gdzie słońce nie dochodzi. Czy brak znajomości dat i wydarzeń z jego strony, będzie MG przeszkadzał?