Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2018, 16:19   #254
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Torikha siedziała przy stole słuchając ponurych wynurzeń zaklinaczki, która skulona nad kufelkiem jakiegoś napitku, mamrotała coś o ślubach, starzeniu się, samotności i najważniejszych cechach porządnego krasnoludka do których z jakiegoś powodu zaliczały się piękne oczy.
Na słowa pocieszenia i tuzin komplementów Turmi jedynie prychała i zbywała kapłankę, jakby ta mówiła od rzeczy, a nie na odwrót. Selunitka więc bardzo szybko zaniechała mówienia czegokolwiek i tylko kiwała głową, zastanawiając się skąd to nagłe załamanie u koleżanki. Była przecież młoda, piękna i na pewno ponętna. Sama półelfka z przyjemnością patrzyła na starannie dobrane, kolorowe stroje w które ubierała się krasnoludka, podziwiała jej bujne i gęste włosy, oraz zawsze zastanawiała się, czy ”Linie” nie jest przypadkiem za ciężko, zwłaszcza, w okolicach klatki piersiowej, gdy tak podróżowała tu i tam, ubijając wszystko, co napotkała, na równe klepisko.

Czas płynął. Na stole przed Melune powoli zaczynały się gromadzić puste kufle i kubki po naparach. Dziewczyna czuła, że niedługo pójdzie spać gdzieś w rogu sali i to samo chciała zaproponować geomantce, kiedy ta nagle nie wyrżnęła twarzą w stół… a następnie padła na podłogę.
Kapłanka spojrzała na powoli rozszerzającą się plamę krwi na stroju krasnalki, słysząc odgłosy walki z prawej strony… nagły lęk o życie najbliższych rozjaśnił jej umysł.
- Jorisie! - krzyknęła przerażona, lecz było już za późno. Jej ukochany został dźgnięty w pierś, ale najwyraźniej zamierzał oddać przeciwnikowi, aż z nawiązką.
W tym samym momencie kiedy Rika zastanawiała się, skąd ten atak i kto właściwie za tym stoi, została brutalnie pchnięta na piętrzący się na blacie stos naczyń.
Przestraszona, odwróciła się za siebie, lecz napastnik zaczął umykać w tłumie gapiów.

Kobieta uklękła przy rannej Turmalinie i ustabilizowała jej stan za pomocą magii zaklętej w pasie, który nosiła na sobie, krzycząc przy tym, by biesiadnicy łapali zbirów i wołali miejską straż po pomoc.
Gdy zaklinaczka była w miarę „bezpieczna”, kapłanka chciała opatrzyć rany myśliwego, lecz ten nie zważając ani na siebie, ani na resztę, zabrał się za miotanie stołkami po sali. Tori więc wpierw uzdrowiła towarzyszkę.
Krew przestała płynąć, a po ranie nie pozostał żaden ślad, tak, by nie brukał pięknego i dumnego krasnoludzkiego ciała.
- Turmi… Turmi słyszysz mnie? Obudź się… - Szpiczastoucha posadziła nieprzytomną pannę, opierając ją o ławę, lecz z jakiegoś powodu ta nie otworzyła oczu.
Głośny huk pękającego drewna oderwał zatroskane myśli służki Selune od przyczyn owej „śpiączki”, przypominając, że tropiciel potrzebował wsparcia.

-Jorisie! - zawołała za mężczyzną, ale ten dalej palił się do bitki. Wykrwawi się jak prosię, ale nie ustąpi! Dziewczyna poderwała się na równe nogi i rozgarniając tłum, przedarła się do kochanka i capnęła go w żelazny uścisk.
- Jako trup na pewno się nie odegrasz… - syknęła, odciągając i osłaniając kochanka od potencjalnych napastników i ich podstępnych sztyletów, po czym nie czekając na jego reakcję, zabrała się do uzdrawiania głębokiego nacięcia na piersi oddychającego, ledwo co, łowcy.
-Co się stało? Kim oni byli? - mamrotała zdyszana, nerwowo rozglądając się w około, wciąż tuląc go do siebie. - Musimy sprawdzić co z resztą… Trzewik jest sam w stajni, a Sharvi? Gdzie jest Sharvi? Śpi? Turmi się nie budzi… nie budzi! GDZIE TA STRAŻ DO CHOLERY??!!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 27-06-2018 o 23:04.
sunellica jest offline