Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2018, 00:00   #21
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Noc

Klaus przyjrzał się istocie, która wtargnęła do jego domu. Był pewny, że jej wygląd miał wywołać szok i odrazę, a to miało jej dać przewagę w walce. Eteryta zerknął na swój pokój, aby zauważyć różnice, jakie wywołała istota. Nowy obraz i pościel. Czyżby odwiedził go Marauder albo Nephandi?
Postanowił rozpocząć dialog, ale najpierw musiał ustawić się w pozycji siły. Istota najwyraźniej nie przepadała za jego światłem. Uniósł więc do niego dłoń nie odrywając od istoty oczu.

- Rusz się, a skoncentruję to światło na twojej głowie, nie zauważysz kiedy ją stracisz.
Potwór przekrzywił łeb raz w lewo, raz w prawo. Nie skoczył w jego stronę lecz wykonał demonstracyjny, stanowczy krok do przodu.
- Światło tylko śmierdzi - warknął bulgoczącym głosem.
Klaus się delikatnie uśmiechnął, przynajmniej była możliwość komunikacji
- Dobrze, mówisz. Czego chcesz? I jak wlazłeś do mojego domu?
- A po co wyjmować?
- Krzywe nogi jak srasz! - Bestia skoczyła w kierunku Klausa Potwór poeta się trafił pomyślał Klaus pstrykając palcami. Pstryknięciem rozszczepił kilka atomów między swoim światłem a głową potwora. W wyniku dziury światło momentalnie starało się je wypełnić, a Klaus wepchnął tam go jeszcze więcej. W wyniku czego potężny promień ruszył w stronę głowy intruza
Potwór zrobił unik, trudno było trafić w bezładnie posklejane ciało. Laser zszedł bokiem, rozcinając mu powłoki skórne. Warknął i łapami pochwycił KLausa. Skrępował mu ręce, nogi, boleśnie, zatarta skóra zaczęła krwawić. Jednym pazurem dociskał mu brzuch, lecz nie przebił go. Czuł smrodliwy oddech potwora.
- I co jeszcze dla mnie masz? Heeeeeeee?
Ok koniec grania twardziela, czas na kompromis.
- A czego chcesz?

- Pożreć twój mózg - bestia mocniej ścisnęła ręce Klausa. Sunowi eteru chrupnęły kości w prawym nadgarstku. Klaus wydał z siebie bolesne westchnienie, ale udało mu się powstrzymać krzyk.
- Gówno prawda. Zrobiłbyś już to. Nie, ty chcesz czegoś. No dawaj, masz w łapach człowieka, który ma jaja wszechświata w garści. Czego chcesz?
- Zabawy. Skoro o jajach mowa...
Stwór oblizał się. Maga oblał zimny pot.
- I tak z nich nie korzystam, ale dzięki za jedno. - Klaus spojrzał na jedynego przyjaciela jakiego miał w tym pomieszczeniu. Zwiększył intensywność światła, aby usmażyć nieruchomy obecnie cel.

Intensywny rozbłysk światła sprawił kilka rzeczy. Po pierwsze, napełnił pomieszczenie wonią przypalonego mięsa. Po drugie, wkurzył monstrum które wbiło dwa pazury w brzuch Klausa, tuż nad wątrobą. Mag krzyknął. Co gorsza, chyba i jego samego przypaliło, bo czuł pieczenie na skórze. Monstrum wydawało się być piekielnie wytrzymałe.
- Booli? To teraz jajca...
- Czekaj! Nie możemy jakoś się dogadać? - Eteryta zaczynał popadać w panikę, stracił całkowicie kontrolę nad sytuacją.
- Nie... ale wystraszony lepiej smakujesz.
Potwór sięgnął którąś z powyginanych rąk w kierunku ud Klausa, przy oklazji boleśnie zadzierając mu skórę na nodze.

- Poczekaj... zanim zapoznamy się intymnie... zaspokój moją ciekawość. Pościel i obraz. Czemu je zmieniłeś?
Stwór wbił mocniej pazury w jamę brzuszną Klausa. z Bólu pociemniało mu w oczach. Gdy trochę odzyskał jasności widzenia, dostrzegł, iż obrazu nie ma. Tylko pościel została taka jaka była.
- Ok... zostawiłeś pościel. Jesteś głodny co? Mam dla ciebie ofertę. co powiesz na przedmioty przepełnione kwintesencją? - będzie później musiał wytłumaczyć kilku osobom, gdzie się one podziały, ale przynajmniej będzie miał okazję się tłumaczyć.



Bestia mlasnęła. Lecz chyba nie na myśl o kwintesencji. Wgryzł się w bark Klausa odrywając spory kawałek mięsa. Bolało potwornie. Klaus zdołał tylko wydać z siebie zduszony krzyk. Spojrzał jeszcze raz na światło. Nie miał zamiaru odejść bez walki. Sięgając całą wolę do świetlistego eteru wyrzucił całą jego furię na formę i bestii i swoją. Niestety efekt nie był taki jakiego się spodziewał. Sam dostał kilku stopniowych poparzeń, ale bestia stała tam gdzie stała.
- Scheiße… - to były ostatnie słowo Kruggera nim potwór rozerwał go na pół, a Klaus obudził z krzykiem we własnym łóżku.

Spojrzał szybko na pościel i na ścianę. Były takie jak je zostawił. Upadł ciężko na posłaniu łapiąc oddech… sen, cholerny koszmar. Chwilę zajęło mu zanim się pozbierał.
To tylko sen… chociaż… może jego Avatar postanowił skontaktować się z nim w sposób inny niż sprawiać, że Klaus kwestionuje swoją poczytalność. Potworek pokazał, że systemy obronne Klausa nie są w stanie go dobrze chronić i musiał je rozbudować. Miał kilka godzin przed sobą więc szybko tylko zadzwonił do mistrza Jonathana, aby umówić się na spotkanie.
Następnie rozrysował dokładnie swój dom, szukając miejsc gdzie mógłby dokładnie zaimplementować planowane zabezpieczenia.


U Jonathana
***


Minęło kilka, jeśli nie kilkanaście długich, nudnych chwil nim Mistrz Jonathan otworzył drzwi Klausowi witając go delikatnym, acz w jakiś sposób szczerym uśmiechem oraz wyciągniętą dłonią w geście przywitania. Hermetyk prezentował się swojsko w luźnych, rozciągniętych spodniach z dresu skrywających wychudłe nogi oraz grubym, zmechaconym swetrze. W przestronnym pokoju panował specyficzny bałagan będący mieszaniną książek, bliżej niezidentyfikowanych narzędzi magicznych oraz ubrań. Widać rozpakowanie się zajmowało magowi dużo czasu.
- Wybacz Klaus bałagan. Jeśli mogę tak mówić, w Polsce nie miałem czasu zaproponować przyjścia na bliższą stopę. Przy stoliku jest wolne krzesło. Jakoś się tak składa, że jeszcze nie zajęły go wyprasowane koszule.
- Powinieneś zobaczyć mój dom, przynajmniej to co z niego zostało. - zażartował Eteryta i usiadł na krześle. Klaus nie wyglądał na wypoczętego, delikatnie podkrążone oczy, zaczątki zarostu, zmierzwione włosy - Jeszcze raz dziękuję, że mnie przyjąłeś.
- Napijesz się czegoś? Zresztą, niech zgadnę, dobra kawa powinna pomóc zapewnić bystrość zmysłów. Przy okazji opowiedz dokładniej z czym przybywasz - Hermetyk bez opieszałości po prostu zaczął zaparzać czarny trunek dla technomanty.
Eteryta przyjął kawę, ale jeszcze nie skosztował.
- Chodzi o tego ucznia, który był z nami w wieży. Ten, który obecnie przebywa w ciszy. Czy można go zobaczyć?
- Osobiście proponowałbym się wstrzymać. O ile wizyta u samego ucznia byłaby wskazana, to jest ona transakcją wiązaną ze spotkaniem Mistrza Einara. Wczoraj niemal nie wyzwał mnie na pojedynek.
- Sądzę, że jestem mu to winien. - Technomanta westchnął i podmuchał w czarną ciecz, aby ją schłodzić - W sumie Patryk wczoraj, zwrócił moją uwagę na pewną rzecz.
- Rozumiem i popieram – odpowiedział łagodnie – lecz nalegam aby się tymczasowo wstrzymać. Nie wiem czy Mistrz Einar jest taki bojowy ze swej natury czy to skutek tych wydarzeń… Raczysz przybliżyć swe przemyślenia?
- W tym mieście jest tylko kilka miejsc, z których można zrobić solidny węzeł. Nie ma żadnych artefaktów, żadnych dawnych bibliotek, żadnych starożytnych ruin. Są za to wampiry, technokracja na odległość splunięcia i pewnie Lupiny w lesie… - Klaus spojrzał na Jonathana z odrobiną rozbawienia, ale i faktycznej ciekawości - Czemu zakładamy tu fundację?
- I oto zaczęły się naprawdę trudne pytania – hermetyk uśmiechnął się bardziej do siebie niż do Klausa. - Szacowana liczba węzłów wydaje się zadowalającą. Z tego co nam wiadomo, krwiopijcy znajdują się w stanie wewnętrznej wojny co stanowi idealną dla nas okazję do wpłynięcia na miasto. Dodatkowo, co może brzmieć jak ponury żart biorąc pod uwagę wczorajsze wydarzenia, okoliczna technokracja jest stosunkowo łagodna i z jakiś powodów ignorowała to miasto.
Hermetyk przerwał na chwilę oceniając reakcje naukowca.
- Tak brzmi wersja oficjalna. W odróżnieniu od innych wersji oficjalnych, znajduje się w niej zadziwiająco dużo prawdy, aż sam byłem zaskoczony. Jeśli to nie wystarcza… Mogę podać pierwszą przyczynę. Tylko zastanów się czy w tej chwili musisz ją znać. Jeśli zaufasz memu osądowi, uważam, iż to jeszcze nie są te okoliczności.
- "Stosunkowo łagodna i z jakiś powodów ignorowała to miasto"... - powtórzył Klaus - Jestem gotów postawić swoje buty, że to się niedługo zmieni. Jeżeli w końcu poznam prawdę to mogę poczekać. - Upewniając się, że nie poparzy sobie ust i języka Klaus jednym haustem wypił kawę - Wybacz, ale wolę stosować dawki uderzeniowe na coś takiego co mi się zdarzyło w nocy.
- Dlatego, na wypadek problemów, fundację tworzy dwóch mistrzów oraz spore grono wyjątkowo utalentowanych adeptów. Masz moje słowo Klaus. Wiem, że mamy podłe czasy i nawet honor magów się psuje, lecz mimo to, daję słowo.
Hermetyk zamyślił się. Nie naciskał na Klausa w materii nocnych wydarzeń. Trudno powiedzieć czy był to spryt czy też wrodzona grzeczność.
Klsus potrząsnął głową przeganiając ostatki otępienia porannego.
- A co mi szkodzi… Mistrzu Jonathanie, znasz się może trochę na interpretacji snów?
- Sądzę, że nawet trochę lepiej niż przeciętny mag Porządku, nie umniejszając kolegom. Jednakże ekspertem nie jestem.
- Miałem naprawdę nieprzyjemny sen dzisiejszej nocy. - Klaus westchnął - Koszmar… typowe, bestia z masą kończyn mnie zaatakował… chciała mnie zjeść kawałek po kawałku… tylko, że to był świadomy sen… tak jakby. Zauważyłem, że mój pokój był zmieniony. Jak i moja pościel. Szczerze myślałem, że atakował mnie marauder czy nephandi.
- Poza tym pokój był identyczny? Wszystko dokładnie, pamiętasz szczegóły miejsca, otoczenia, detale snu dobrze?
- Zauważyłem, że dodał mi obraz ze statkiem na ścianie i zmienił kolor pościeli na brązową. Takto taki sam, nawet podstawowy system obronny, który zamontowałem działał jak powinien.

- Zbyt duże przywiązanie do szczegółów w połączeniu z realizmem oraz poprawnym działaniem pamięci sugeruje wprost inwazje mentalną. Pewnego popularnego typu. Najprościej jest atakować obrzeżka psychiki, granice jeszcze świadomego umysłu. Nie trzeba sobie zadawać trudu aby wejść głębiej w umysł, niepostrzeżenie. Ale dzięki temu możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa odróżnić to od snu. Radzę to zapamiętać, prawdziwe sny są bardziej niestabilne i zamglone – mistrz wyjaśnił rzeczowo.
- Więc zaatakował mnie mentalnie facet z większą ilością kończyn niż komórek mózgowych. Jasne… jednak to rodzi kilka pytań. Kto? Czemu? I skąd wiedział kim jestem? - Możesz mi dokładnie opisać monstrum? Co mówiło, jak się zachowywało, jak dokładnie wyglądało? Raczyło się przedstawić, poprosiłeś o to?*
- Byłem bardziej zajęty tym co mi chciało zrobić. Jak wyglądało? Powiedziałbym, że humanoidalnie…mniej więcej tak sobie wyobrażałem "Sturękich" z greckich mitów… no może nie aż tak. Mał kilka par rąk, ziemistą skórę, wybroczyny i rany. Szeroka gęba. Chciał mnie zjeść… tak w skrócie.
- Polecam wyrobić sobie nawyk proszenia o przedstawienie się. To zadziwiająco często działa. Co do atakującego. Wybacz Klaus, nie znam twych wyobrażeń. Był piękny, jak rzeźba antyczny czy bardziej kaleki? Możliwe, iż mam pewien trop.
- Kaleki. Spotkałem kiedyś wampira na prowincjach wschodniej europy. Jeden z tych co rzeźbią ciało i robią potwory? Wyglądało jak coś z warsztatu takiego.

Jonathan zamyślił się. Myślał długo wpatrując oczy w drzewa rosnące za oknem. Magnum Opus znajdowało się blisko dość urokliwego parku.
- Trudno mi powiedzieć z całą pewnością, lecz mógł to być duch, być może nasłany. Jeśli może przypuszczenia są poprawne, powinienem mieć go scharakteryzowanego w moich zbiorach. Na tyle, iż byłbym w stanie podjąć się próby ewokowania go. Jak tylko doprowadzę się do porządku z tym miejscem, mogę to zrobić. Nie powinno być trudne.
- Więc mogę mieć nawiedzony dom… świetnie. Ciekawe czy ubezpieczenie to pokrywa, albo czy to solidny powód, aby domagać się anulowania kupna. - Klaus pokręcił głową - Jeżeli byłbyś w stanie mi pomóc byłoby świetnie.
- To raczej nie kwestia miejsca.
- Facet od nieruchomości nie musi tego wiedzieć. - Klaus się uśmiechnął - Mogę jakoś pomóc?
- Nie, aktualnie nie – hermetyk pokręcił głową. - Polecam się na przyszłość – mrugnął.

***

Popołudnie
Klaus był…. zadowolony z tego spotkania. Przynajmniej wiedział, że Avatar trzyma się swoich starych zwyczajów.. Oznaczało, że potworek mógł być jednak poważniejszym zagrożeniem. Eteryta nie znał się na istotach snów, ale podejrzewał, że wszystko co może wpłynąć na jego umysł było czymś przed czym powinien się chronić.
Zanim wrócił do domu udał się na małe zakupy. Odwiedził sklep budowlany kupując niezbędne narzędzia oraz kilka kilogramów czystego piasku.
W domu zabrał się za planowanie.

Najpierw dokładniejszy zautomatyzowany system obronny. Postanowił zapożyczyć pomysł od starego dobrego Tesli. Klaus przez chwilę zastanawiał się czy historia Serba i Edisona dobrze odzwierciedlała obecną historię Synów Eteru i Technokracji.


Będzie oczywiście musiał wprowadzić kilka zmian. Miał dostęp do większej ilości materiału niż Tesla i miał już kilka pomysłów jak je zaimplementować.

Następnie most.


Pomysł przyszedł mu kiedy rozmyślał o obronie i rozważał fosę. O ile oczywiście nie mógł tego zaimplementować w swoim zaciszu domowym, koncept się nadawał do budynku fundacji. Będzie musiał pomówić z resztą ekipy na ten temat.



I w końcu kryształ… był dumny z obu pomysłów jakie miał dla tego cudeńka. Jeden jako sejf dla jego wiedzy, drugi jako skład energii. Teraz wystarczyło tylko… Cholera obliczenia.
Eteryta zaczął chodzić po pokoju przyglądając się masie wyliczeń kątów, przepuszczalności materiału… wszystko wyglądało dobrze, ale… Klaus nigdy nie ufał sobie jeżeli chodzi o tak skomplikowaną matmę. Możliwośc błędu była oczywista, a nie mógł sobie na nią pozwolić. Będzie potrzebował zweryfikować swoje wyliczenia z jakąś osobą trzecią… i mam pomysł z kim.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline