Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2018, 01:39   #4
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 1 - 2037.I.25; zmierzch

Czas: 2037.I.25; nd; zmierzch; g. 19:30
Miejsce: Old St. Louis, Marina Villa; baza X-COM;
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho



Dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Xcomowcy z nowej bazy mieli w tym czasie ręce pełne roboty. Uruchamianie przywiezionych generatorów, montowanie nowych kwater mieszkalnych, środków łączności, budowa nowych laboratoriów a do tego zapoznawanie się z nową okolicą i środowiskiem. Każdy miał co robić i wydawało się, że w tym ludzkim młynie nie ma ani chwili spokoju. A jednak gdy nawet wtedy spojrzało się z perspektywy kilku dni wstecz widać było postęp który zwykle cieszył oko i dawał satysfakcję. No i wreszcie po tych dwóch tygodniach kociokwiku, pod koniec trzeciego tygodnia stycznia większość prac była ukończona albo zbliżała się do końca. Niestety oznaczało to, że i większość zapasów jakie ze sobą przywieźli została rozdysponowana. A do funkcjonowania bazy, nie mówiąc o jej rozwoju i rozbudowie potrzeba było kolejnych. I z tego zdawali sobie sprawę wszyscy, bez względu na Dział albo rangę.

- Witam. Skoro już jesteśmy wszyscy w komplecie to możemy zaczynać. - agent Carter, szef wywiadu a przy okazji szef całej IV-ki rozpoczął naradę. Rano miała miejsce cotygodniowa narada szefów Wydziałów tradycyjnie nazywana “radą siedmiu” i na niej zdecydowano, że byt nowej bazy jest na tyle zabezpieczony, że można przystąpić do zwiększenia aktywności w rejonie St. Louis. Szefowie Wydziałów tradycyjnie przekazali wnioski, plany i projekty z tej narady szefom Działów a ci swoim zespołom.

Okazało się, że baza jest dość ciasna. Co prawda w dawnym browarze było jeszcze sporo niewykorzystanego miejsca ale admin nie zostawiał złudzeń. Jeśli chcieli myśleć o dalszej rozbudowie bazy musieli zdobyć materiały na kolejne kwatery. I zdobyć kolejny generator. No to jeszcze można było spróbować odwlec w czasie zwiększając sprawność obecnych lub montując kolejne baterie słoneczne które pomogły by zaoszczędzić trochę energii. Więc wszyscy mieli mieć to na uwadze.

Podobnie obydwa Działy produkcyjne niezbyt miały co produkować bez swoich warsztatów. A bez tego byli skazani na korzystanie z posiadanych zasobów a te nie były nieograniczone. Alternatywą dla produkcji sprzętu było jego zdobywanie. Ale na to trzeba było albo kredytów, albo banknotów, albo kolejnych zasób na wymianę. A żeby mieć się z kim bezpiecznie wymieniać trzeba było rozpoznać teren i środowisko na co trzeba było czasu i trudno było coś tutaj wyrokować ile to mogłoby zająć czasu i środków. Dlatego te dwie opcje i wymiana i produkcja się nawzajem równoważyły, uzupełniały i konkurowały o skromne zasoby nowej bazy.

Szef Wydziału Wsparcia przekazał spostrzeżenia swoich zespołów. Handel skarżył się na “lokalny koloryt” jak to ujął. Czyli lokalną bandę która go zatrzymała i wymusiła haracz. Na razie nie było to nic strasznego ale w dłuższej perspektywie mogło być uciążliwe a nawet groźne. Jedynym słowem zbyt bezpiecznie w sąsiedztwie nie było.

Pani prawnik, jedyna mieszkająca poza bazą, też zgłaszała własną propozycję. Wiadomo, że nie wszyscy się nadawali i nie wszystkim to pasowało ale można było pomyśleć by chociaż kilka osób zamieszkało na mieście. Takie rozwiązanie miało kilka i wad i zalet. Do wad zaliczało się rozproszenie xcomowców będących poza bazą, mniejszą możliwość kontroli i większość podatność na “złe wpływy”. No i oderwanie od wszelkich prac i projektów prowadzonych w bazie. Do tego takiej osobie należało przygotować odpowiednią legendę i papiery a ona sama musiała się wykazać wybitną samokontrolą by utrzymywać się w ramach odgrywanej roli. A w ramach tej roli musiała chodzić do pracy i po prostu żyć tą rolą przez co ograniczało jej możliwości na inne sprawy.

A do zalet zaliczało się rozładowanie tłoku w bazie. W razie nalotu na bazę zwiększały się szanse, że osoba poza nią uniknie kotła. Ale w razie gdyby ja zdemaskowano trudno byłoby jej pomóc chociaż jej wpadka z kolei nie musiała oznaczać zdemaskowanie głównej bazy. Przynajmniej nie od razu a to dawało partyzantom czas na reakcję. No i kasa. Osoba będąca w oficjalnym systemie dostawała wypłatę w kredytach co dla nielegalnej organizacji jaką był X-COM było zawsze cennym źródłem finansowania i oknem na legalne zakupy. Więc było nad czym się zastanawiać z tą propozycją prawniczki.

- Wiecie jak jest. Może zaczynamy i mamy od centrali trochę forów na star to nie wysłano nas tutaj na wakacje nad uroczą rzeką. Musimy zabrać się do roboty. - agent Carter zaczął nieco ironicznym słowem wstępu. Popatrzył po kilkuosobowej grupce i rozłożył ręce. Potem pilotem nieco przygasił światło i uruchomił holoekran. Na nim bez trudu dało się rozpoznać plamę świateł megacity w jakiego sercu właśnie byli. Widać było, że świateł po wschodniej stronie rzeki jest zdecydowanie więcej, gęściej i rozciągają się na większym obszarze. Nie było to dziwne bo właśnie na wschodnim brzegu rzeki koncentrował się nowo budowany moloch ze szkła, stali i plastiku. No i ludzkich planów i nadziei. Tam właśnie koncentrowało się życie tego megacity jakby na pohybel dawnym czasom i ludziom gdzie dominował i nadawał charakteru zachodni brzeg. Ładnie wpisywało się to w model polityki władz do celowego zacierania dawnych granic, różnic i zwyczajów, odcinanie się grubą krechą od tego co dawne i stare oraz kreowanie nowego świata, społeczeństwa i człowieka. I nawet miała na tym polu wiele sukcesów. Dawała opcję pokojowej koegzystencji z potężnymi kosmitami którzy już 20 lat temu udowodnili, że są nie do pokonania nawet dla niesławnego obecnie X-COM. Tamta wojna spustoszyła planetę a jej skutki były odczuwalne do dzisiaj. I dla wielu ludzi to był moment gdy mieli dość i chcieli po prostu żyć w spokoju. A nowe władze i ich porządek im to umożliwiały. Było to jedno z większych zagrożeń przed jakimi stał X-COM: zniechęcenie, znużenie i zobojętnienie zwykłych ludzi bez którego wsparcia nie mógł istnieć żaden ruch partyzancki.

- To jest Night City. - agent Carter powiększył pilotem wschodnią część megacity aż obejmowało odpowiednią dzielnicę. W pobliżu tej lepszej części rzeki. Bez wiecznego stanu wysokiej wody która na wschodnim wybrzeżu podchodziła całkiem niedaleko opuszczonego browaru Lempa gdzie xcomowcy założyli swoją bazę. Obecnie jeszcze dochodził stary, brudny, rozjeżdżony i zadeptany śnieg bo na zewnątrz wciąż utrzymywały się regularne temperatury kilku stopni poniżej 0*C. Wedle termometrów na zewnątrz było teraz wieczorową porą jakieś -3*C. Ale tutaj, w ogrzewanym i klimatyzowanym pokoju narad było znacznie przyjemniej.

- Night City czyli główne centrum rozrywki w tym mieście. Kluby, night kluby, kasyna, puby, kawiarnie, bary, bary z dziewczynkami, multipleksy, całodobowe sklepy no chyba wszystko gdzie uczciwie pracujący korposzczur może legalnie się zabawić przepuszczając ciężko zarobione premie. - Carter wyjaśnił ogólną charakterystykę terenu w jakim przyjdzie im działać. Z obecnych osób tylko Lena była zorientowana jak to wygląda w praktyce. Chociaż pewnie przy tej ciągłej rozbudowie pewnie wiele się zmieniło od czasu kiedy opuściła miasto.

- To jest “Night Girl”. - szef wywiadu przybliżył mapę jeszcze bardziej aż pokazywała ulicę z zaznaczonym konkretnym budynkiem. Przy zaznaczonym budynku pojawiły się linie prowadzące do odpowiednich ramek w których pojawiły się zdjęcia budynku od frontu i ogólne informacje. Więcej danych spłynęło do osobistych datapadów które każdy z szefów Działów miał na zebraniu by mogli albo teraz, albo potem przejrzeć je na spokojnie to co udało się o lokalu dowiedzieć do tej pory.

- A to jest nasz cel. - wywiadowca pilote wysunął na frontowe miejsce ekranu facjatę jakiegoś faceta.





- Jeff Collins. Szef działu North American Specialties. - na głównym ekranie i datapadów pojawiły się nowe dane o panu Collinsie i wzmiankowanej firmie. Wychodziło, że to typowy korporacyjny moloch powstały ze sklejenia kilku dużych konsorcjów ocalałych z wojny plus niezliczonej ilości pomniejszych firm. Więc jak każdy moloch zajmował się co najmniej kilkoma gałęziami przemysłu. Lena kojarzyła nazwę, że firma wytwarza między innymi sprzęt laboratoryjny oraz opracowuje i stosuje genotechnologie, głównie do jeszcze wydajniejszej produkcji żywności. Law zaś wiedział, że jakiś pododdział tej firmy był dawniej samodzielną firmą produkujacą software dopóki by przetrwać nie dołączyła do NAS. Do tej pory było w użyciu oprogramowanie opracowane przez tamte zespoły choć obecnie już pod marką NAS no i nowocześniejsze wersje.

- Zaobserwowaliśmy, że zachowuje się bardzo dwuznacznie. Na tą chwilę obserwacja trwa za krótko by wyciągać coś na pewno. Niemniej nasze obserwacje i profil psychologiczny przygotowany przez PR i prawników wskazują, że facet wykazuje pewną chwiejność. Nie znaczy, że jest podatny na nasze wpływy ale warto go mieć na oku. Niestety nie możemy czekać. Dostał awans i mają go przenieść do nowo otwartej filii w Tokyo. Więc mamy mało czasu by coś zdziałać. Ponieważ nie mamy możliwości zwerbować go w porządny sposób więc postanowiliśmy go zinfiltrować. Z waszą pomocą. - Carter przedstawił tło tego jak wygląda akcja jaką szykował wywiad. Popatrzył na zebranych przez chwilę wodząc bacznym spojrzeniem po siedzących przy stole twarzach uczestników narady.

- Pan Collins zwykle, każdą sobotę bawi w “Night Girls”. Nie bawi tam sam oczywiście, zawsze towarzyszy mu dyskretna ochrona. Jeden typ gdzieś w pobliżu ale nie na tyle by rzucać się w oczy od razu i drugi w samochodzie. Korporacyjna ochrona i zawodowcy. Byli ochroniarze, kontraktorzy i gliniarze z bogatym doświadczeniem w swoim fachu, dobrze wyposażeni i opłacani, przykładają się do roboty i traktują ją poważnie. Znają się z Collinsem bo jeżdżą zwykle w stałym składzie, ufają sobie i może nawet się lubią. To wszystko znacznie nam utrudnia robotę. Ale nie uniemożliwia. - Carter pewnym siebie głosem objaśniał kolejne detale czekającej ich misji. Na ekranach pojawiły się różne ujęcia typów w garniturach, albo samych marynarkach i wyglądali tak jak dyskretna ochrona powinna wyglądać. Jak szybko oszacował Mortz nie mieli widocznej broni więc pewnie ograniczali się do broni krótkiej. Coś cięższego oczywiście mogli mieć w samochodzie.

- Nasz plan polega na podesłaniu panu Collinsowi naszej agentki. Facet to pies na baby i postaraliśmy się ucharakteryzować naszą agentkę według naszych speców tak by była w jego typie. I tu zaczyna się wasza rola. - szef wywiadu i całej IV-ki uniósł na chwilę palec by podkreślić, że teraz zaczyna się dokładnie ta część po którą zostali wezwani do pokoju sztabowego.

- Lena. Przydałby nam się jakiś usypiacz. Najlepiej by coś wrzucić do drinka i nie dało się tego wykryć. I niech usypia po jakimś kwadransie, do pół godziny. Tak by nie ścięło go od razu po wypiciu drinka i nasza agentka miała czas na działanie. - Carter popatrzył na młodą szefową Biolaba mówiąc czego od niej oczekuje na tym kroku. - I niech to wygląda na zwykłe zasłabnięcie z przepicia, nie zostawia żadnych wykrywalnych skutków ubocznych innych niż zostawiłby kac. Nawet gdyby z jakiegoś powodu zrobiono mu badania krwi cz coś podobnego. - doprecyzował jeszcze dodatkowy warunek co nieco też utrudniało zadanie laboratorium chociaż nadal powinno być wykonalne.

- Nasza dziewczyna postara się go zwabić do pokoju dla VIPów i zostać tam z nim sama. Takie numery już przechodziły z innymi dziewczynami według naszych informacji więc mamy nadzieję na powtórzenie tego schematu. Ochroniarz jeśli będzie jak zwykle nie wejdzie do środka tylko zostanie przed drzwiami. Gdy środek podziała nasza dziewczyna wypchnie wentylacją datapad który powinien mieć przy sobie. I tu jest zadanie dla waszej dwójki. - szef wywiadu wskazał machając palcem między szefową biolaba a szefem skanerów.

- Law, skanerzy muszą włamać się do tego datapadu tak by nikt się nie skapnął, że tam w ogóle coś majstrował. W superwersji zamontuj mu lokalizator, szpiega czy co uznasz za stosowne o ile tego nie wykryją. Bo jak wykryją no cała sprawa się rypnie, zaczną węszyć kto i kiedy mu to podłożył. - agent popatrzył na informatyka wyjaśniając mu jego część zadania. Sprawa z otwarciem i potem zamknięciem datapadu wydawała się względnie prosta. Albo się uda albo nie. I koniec. Gorzej było z tym zgrywaniem danych bez pozostawiania śladów. Zależało ile by tych danych było i jak były zabezpieczone. Beż żadnych danych co ten Collins może mieć na swoim nośniku danych trudno było coś oszacować co do czasu albo trudności jakie trzeba było na to poświęcić. Najtrudniejsze wydawała się próba podłożenia czegoś co było niejako sprzeczne z ideą nie zostawiania śladów po sobie. Też możliwe no ale nawet kiedyś tam Collins mógł się kapnąć, że mu ktoś coś podłożył i wówczas odpowiedni ludzie mogliby dojść do tego kiedy to się stało. Podobne ryzyko było przy logowaniu się zainfekowanego niechcianym oprogramowaniem datapadu w innych systemach korporacji czy nawet w domu które też mogły wykryć wirusa. Chociaż to jeszcze nie oznaczało wykrycia tego kto podłożył tego wirusa.

- Lena a sprawa co do Biolabu to facet jest szefem działu farmaceutycznego. Pomóżcie skanerom oszacować co jest w tych danych ważne, czego ma szukać i co zgrywać w pierwszej kolejności. Macie na to jakieś 10 - 30 minut czyli tyle co usypiacz będzie działał plus jakiś zapas trzeba dać naszej agentce na odebranie datapadu i odłożenie go na miejsce. No i na różne, niespodzianki jakie mogą wyjść. - facet z wywiadu znowu zwrócił do Grey i Tao podkreślając, że w tej części zadania jest miejsce dla członków obydwu ich zespołów albo i ich samych.

- Law, co do ciebie na wszelki wypadek bądź gotów odciąć łączność Collinsowi i ochroniarzom albo i w całym klubie jak dasz radę. Na pewno nie zaszkodzi takie zabezpieczenie. - szef wywiadu postawił kolejne wymagania. Law zdawał sobie sprawę, ze to też jest do zrobienia. Najprościej było wnieść jakieś urządzenie do generowania szarego szumu albo uszkodzić czy wyłączyć okoliczne przekaźniki sieciowe co jednak oznaczało wcześniejsze włamanie się do wież systemowych. To jak zawsze wiązało się z ryzykiem jak każda próba hakowanie oficjalnych systemów.

- Ponadto cała akcja dzieje się w Night City czyli w centrum. By tam w ogóle się dostać potrzebujemy odpowiednich legend dla każdego kto ma tam pojechać. - wywiadowca przypomniał o tym detalu który mógł być niezauważalną drobnostką dla ludzi żyjących w zgodzie z oficjalnym systemem władzy ale z miejsca piętrzyło trudności dla każdego spoza systemu np. dla członków organizacji terrorystycznej za jaką był uznawany X-COM. A sprokurowanie każdemu kto miał tam wejść odpowiedniej legendy wymagało paru godzin pracy na jedną legendę. A potem jeszcze każdy uczestnik akcji musiał jeszcze wkuć tą legendę i w stresowej sytuacji nie wyjść z roli.

- W samym klubie też jest lokalna ochrona ale zwykle stoją na bramce przed wejściem lub są wzywani do wynoszenia nawalonych klientów do taksówek. W razie potrzeby jednak interweniują ręcznie. Ponadto jest jeszcze szynowy system ochrony który ich wspomaga no i system kamer. W VIProomie ich nie ma dlatego tam chcemy załatwić sprawę. Wedle planu ma to wyglądać tak, że Collins skuszony wdziękami dziewczynki, idzie się z nią zabawić do VIProomu i tam morzy chłopaka na moment. Ale szybko dochodzi do siebie, rozstają się w zgodzie i każde zadowolone wraca w swoją stronę. No ale to plan. - kamera, chyba z jakiegoś holofonu, pokazywała sufit a dokładniej szyny. Przez chwilę złapała niewielkie urządzenie leniwie sunące pod sufitem. Wyglądało jak skrzyżowanie wielofunkcyjnej kamery z wyrzutnią mini granatów, pewnie z granatami łzawiącymi czy czymś podobnym do pacyfikowania tłumów. Sądząc po złapanych w kadrze szynach to trochę ich było i mogły wydatnie wspomóc siły ochrony. Przynajmniej do czasu przyjazdu sił policji.

- Teraz co do broni to klientom jest zabroniona do wnoszenia. Obstawa Collinsa i jemu podobnych którzy tam przychodzą mają specjalny kontrakt ktory zezwala im przychodzić z bronią. Bez tego nie jest prosto wnieść tam jakąś broń. My na razie ograniczaliśmy się do obserwacji to nie była nam tam potrzebna więc to nam nie przeszkadzało. - agent popatrzył głównie na Mortza gdy mówił o systemie ochrony i sprawach czysto militarnych.

- Przewóz broni do Night City, nawet w samochodzie, przed i po akcji, jest również dość ryzykowny. Poza bramkami kontrolnymi ADVENT czy Policja przeprowadza wyrywkowe kontrole. Więc czy brać i jak brać to jaką i jak broń polecam przemyśleć poważnie. - Carter przypomniał o dyskretnym ale nieustającym uroku państwa policyjnego w jakie zmieniły się megacity pod rządami nowej, Rady, współpracującej z kosmitami.

- Co do Działu Zbrojnego Mortz. - agent wreszcie zwrócił się do szefa odpowiedzialnego za zbrojne akcje X-COM. - Jesteście w odwodzie. Gdyby jednak sprawa się sypła i jednak potrzeba było użyć siły. Jak ochroniarze się jednak jakoś połapią co jest grane, albo sam Collins po prostu zadzwonią po Policję. To centrum miasta w najlepszym wariancie pierwszy radiowóz będzie w ciągu paru minut, w najgorszym jakiś radiowóz będzie akurat zaraz za rogiem. Wówczas waszym zadaniem jest wesprzeć i ewakuować naszych ludzi. - agent popatrzył na żołnierza zaznaczając ryzyko jakim obarczona jest akcja w tak trudnym terenie. Ewentualna konfrontacja z siłami porządkowymi musiałaby się odbywać w skrajnie niekorzystnych warunkach.

- Mamy teraz 25-go, niedzielę wieczór. Akcję szykujemy w następny weekend, w sobotę wieczorem 31-go. W czwartek, jest następne zebranie by podsumować na czym stoimy. Piątek jest w rezerwie i wieczorem będzie odprawa z ostateczną wersją planu. Jeśli coś by wyszło po drodze walcie do mnie śmiało nawet jak mnie nie będzie ktoś mi przekaże co trzeba. Jakieś pytania? - agent skończył odprawę z czekającym ich zadaniem i znowu popatrzył na zebrane w pomieszczeniu osoby. Była okazja popytać, naradzić się i porozmawiać zanim rozejdą się do swoich Działów i przygotowywania swojej cegiełki do tej planowanej dopiero budowy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline