Półelfka rozszerzyła oczy ze strachu. Odruchowo puściła kraty cofając się o krok. Przez jej twarz przemknął wyraz odrazy. Pierwszy ukłucie obawy zbledło zastępując je obrzydzeniem, a potem gniewem. Śmiała zabierać jej twarz? Grozić? Pewnie ich wszystkich tutaj jeszcze uwięziła! Imra zgrzytnęła zębami i zacisnęła pięści. Krew zagotowała się się w jej żyłach, a z oczu poleciały iskry. Rzuciła się ponownie na kratę uderzając w nią z całym gniewem jaki się w niej zebrał. Metalowe pręty wygięły się, a zawiasy zatrzeszczały. Imra ponowiła uderzenie wywalając kratowane drzwi na zewnątrz, otwierając jednocześnie pozostałym więźniom drogę ucieczki.
-
Obetniesz mi kulasy taak? No to się przekonajmy kto tu komu je urżnie. - Imra stanęła naprzeciw pani doktor z ulatującymi łukami elektryczności z oczu.