Widząc reakcję Ola, Bosch rozluźnił ręce i schował ostrze do pochwy. Wyglądało na to, że walka ich ominie. Przynajmniej na obecną chwilę. - Nie wszyscy się znamy. Szanownej kapłanki zupełnie tu nie przewidziałem. - Bosch skinął głową kobiecie, przez chwilę zawieszając na niej wzrok jakby się zastanawiał. Jednak szybko wrócił do rozmowy z Olem. - Opatruje waszego? Co mu się stało? Usłyszałbym, gdybyście wdali się walkę z jakimiś zbrojnymi z okolicy. No i też wspominasz o chorobie. - Ponownie spojrzał na kapłankę. - Jakaś zaraza panoszy się po okolicy? W takim razie zaczekam na zewnątrz na potwierdzenie. Ostatnie czego chcemy, to bezsensownego roznoszenia jej po okolicy. -
__________________ Our sugar is Yours, friend. |