Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2018, 09:26   #270
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Spotkały się w klasztorze u Dominikanek. Anna w ciszy wysłuchała słów włoszki. NIepokoiło ją podobieństwo mężczyzny do tego co opisał Gerge. Jeszcze bardziej niepokoiło ją, że Francesca nie wspomniała o tej całej sytuacji wcześniej i to wszystkim inkwizytorom.
- Co było w liście, który ci dał?
Francisca wyciągnęła zawiniątko
- Okażcie miłosierdzie wampirowi, Wasz wróg jest w cieniu Płockiej katedry - powiedziała
List był spisany staranną łaciną. Pismo koślawe. Nie zrobił tego adept uczelnianej sztuki kaligrafii. Raczej samouk, bo koślawe litery przekraczały nawet poziom szkółki przyklasztornej.
Anna przytaknęła.
- Tak… Piotr… Piotr nie był złą istotą. - Zakonnica opuściła wzrok. - To miasto, Płock, niepokoi mnie. Piotr powiedział, że to co zabija chłopca jest zapewne zaklęciem. W swojej wizji widziałam szczura i… widuję je także tutaj. Obawiam się, że mogę być przewrażliwiona po jego słowach. Czy ten mężczyzna z piórami wydał ci się w jakiś sposób niepokojący? W wizji Gerge ktoś z pióropuszem przegnał bestię. Mógłby być magiem. Pytanie czy mężczyzna, którego poznałaś, ten z wizji Gerge i osoba, która zabiła chłopca o jeden i ten sam człowiek.
Włoszka pokiwała głową. Trudno powiedzieć co mogło to znaczyć w tej sytuacji.
- On nie jest chrześcijaninem. Opat podejrzewał, że to może być żerca - wzruszyła ramionami na znak, że nie bardzo ma pojęcie co to znaczy. - Wiem natomiast, że potrzebuje nas podobnie jak my jego. Nie wiem tylko dlaczego… Też musi się czegoś bać - przygryzła wargi i potarła o krzyż.
- Nie ufam mu, ale wątpię, abyśmy miały komfort szukania pomocy tylko wśród tych, którym możemy ufać. Natomiast szczury to raczej nie jego dzieło. To nie pasuje… estetycznie. Ktoś kto identyfikuje się z ptakami nie sięgnie po szczury… wiem, że to kiepski argument, ale może już niedługo uda się dowiedzieć coś więcej.
- Piotr był potężniejszy od tego Ptasznika. Trzeba by to sprawdzić... Skoro on kontrolował szczury, ktoś inny też może to robić. Wiesz…
- spojrzała na Annę - informacje o naszych działaniach rozchodzą się dużo szybciej niż karczemne plotki. To znaczy, że ktoś nie tylko nas śledzi, ale i posługuje się czymś co pozwala mu przekazywać wieści nienaturalnie szybko… - zastukała palcem wskazującym w krzyż. - Skoro Ptasznik się go boi jego siła musi być duża. Może stale rośnie.
- Będzie trzeba to wszystko posprawdzać… - Anna westchnęła ciężko. - Niepokoi mnie iż potrafił przekazać ci wieści w szumie wiatru, bo to znacznie ułatwia mu przekazywanie informacji na nasz temat. Choć… posiadając na swych usługach gryzonie to także nie jest trudne.
Zakonnica odchyliła głowę do tyłu spoglądając w sufit.
- Nie ma co gdybać. Musimy się jak najwięcej dowiedzieć. Spotkanie jest dziś w karczmie? - Spojrzała ponownie na włoszkę.
Wenecjanka była zaskoczona praktycznym nastawieniem Anny do rozwiązania problemu. Kiwnęła głową.
- Po zmroku. Zobaczymy czego chce i jak może pomóc. Do północy będę z powrotem... mam nadzieję. Jutro o świcie możemy się spotkać ponownie.
- Wobec tego powinnyśmy spędzić noc w pobliżu reszty inkwizytorów. Jeśli się nie zjawisz do północy zaczniemy cię szukać. Wolałabym nie stracić kolejnego druha. - Anna uśmiechnęła się do włoszki. - Czy zastrzegł, że powinnaś się pojawić sama? Może udać się z tobą na to spotkanie?
Francisca zagryzła zęby jakby nagle coś ją zabolało. Miała jakąś słabość do Anny, bo przy żadnym innym człowieku nie pozwoliłaby sobie na grymasy. Westchnęła.
- Nie... I nie... Nie wiem czy on potrafi wyczuć innych, albo czy jest obserwowany, ale to możliwe. Wiesz gdzie jest spotkanie, Gerge też wie. Natomiast ja chcę iść sama. Wydaje mi się, że może się... spłoszyć, a w obecnej chwili nie mamy zbyt wielu obiecujących tropów.
- Poza tym jest to proste. Jeśli nie wrócę, on nie nadaje się na kontakt
- powiedziała już normalnym głosem.
- Pan jest ze mną. Ty, módl się za mnie. Twoja modlitwa ma wielką moc. Jeśli to nie pomoże, to żaden mężczyzna nie da rady istocie, która zmienia się w ptaki. I nie szukajcie mnie... nie przed świtem. Nie wiem co tam zastanę i co będę musiała zrobić.
To nierozsądne. Anna ugryzła się w język. Najwyraźniej rozsądek nie był cechą pożądaną u inkwizytorów i ona nie stanowiła tu wyjątku.
- Będę się modlić. - Obiecała delikatnie dotykając krzyża. - Ale obiecaj, że chociaż spytasz czy możesz kogoś posłać z wieściami, jeśli będziecie musieli się gdzieś udać. Proszę. Jeśli nie będzie innej możliwości niech on sam przekaże mi tą wieść.
Franciska kiwnęła głową.
- Jestem gotowa ryzykować, żeby się czegoś dowiedzieć, ale nie mam zamiaru dać się zabić.
‘Boże dopomóż’ dodała jeszcze w myślach.
Anna przytaknęła.
- Ja… opowiedziałabym ci coś, co zobaczyłam dzisiaj w zamtuzie, dobrze? - Zakonnica zacisnęła dłonie na materiale habitu. - Może coś co powie Ptasznik rzuci na tą wizję nieco światła. - Słabym głosem zaczęła opowiadać nieprzyjemną wizję, czując jak nieprzyjemne dreszcze znów wędrują po jej plecach.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline